poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 13

Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'u. Niechętnie podniosłam głowę z poduszki. Odblokowałam telefon, a następnie przeczytałam wiadomość. Należała ona do Louis'a, który kazał mi przyjść do restouracji Szybko na nią odpisałam. Poleżałam jeszcze chwilę i wreszcie wyszłam z łóżka. Podeszłam do szafy. I znów mam dylemat co mam założyć. Pogoda dzisiaj również jest piękna. Muszę wybrać coś odpowiedniego. Po śniadaniu mam zamiar pójść na mszę do kościoła, więc muszę  wybrać coś ładniejszego, niż podniszczone trampki i krótkie szorty. W końcu wybrałam całkiem ładny zestaw. Co prawda musiałam założyć buty na płaskim obcasie, ale trzeba czasem zrobić ten wyjątek, prawda? Wzięłam ubrania i udałam się do łazienki. Szybka codzienna rutyna i byłam gotowa. Włożyłam jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy do torebki, a następnie wyszłam z pokoju. Zamknęłam go, po czym udałam się do wyjścia z budynku. Nie musiałam długo szukać miejsca, podanego przez mojego brata. Sydney to nie jest małe miasto, ale dobrze go znam. Mieszkałam to może ze 3 lata, więc wiem co gdzie jest. Weszłam do małej, ale przytulnej reustoracji. Podeszłam do stolika, przy którym siedzieli chłopcy. Każdego z osobna przytuliłam i pocałowałam w policzek. Gdy przytulałam Niall'a, Lou nie był za szczęśliwy. Usiadłam po między nim i Niall'em. Piątka już jadła swoje śniadania. Szybko i ja coś zamówiłam. A były to gofry z bitą śmietaną i świeżymi owocami. Pychotka!
-No to, dlaczego nie chcieliście nam powiedzieć tego wcześniej?-zapytał Harry patrząc się w moim i Niall'a kierunku. Chyba wiem o co mu chodzi.
-Ale, o czym mówisz, Harry?
-A jak myślisz o czym?
-No nie wiem. - mam pewne podejrzenia, ale nie chcę tego zdradzać.
-No o Tobie i Niall'u! Jesteście wszędzie! W telewizji, w gazetach w radiu! Wszędzie!-powiedział tym razem Zayn.
Nie spodziewałam się, że nasz związek-ustawka będzie taki sławny. Ciekawie jak fani na to zaragują.
-Gratulujemy wam! -wykrzyczał Liam.
-Dzzkięki. -powiedział zdezorientowany Niall.
-Nie ma się czego wstydzić Niall! W sumie to Ci zazdroszczę.-powiedział Harry.
-Ejjej! Harry nie galopuj tak! Natalie to moja siostra, pamiętaj o tym. -powiedział Lou.
Cały czas chłopaki gadali o moim i blondyna ,,związku''. Tylko ja cały czas siedzę cicho. Widać, że chłopcy cieszą się. Szkoda mi ich. Myślę, że nawet Louis jest trochę szczęśliwy. Gdy zjadłam gofry, pożegnałam się z chłopcami. Podeszłam jeszcze zapłacić za mój posiłek, a następnie udałam się do pobliskiego kościoła, do którego zawsze chodziłam, gdy tutaj mieszkałam. Jak dawno to było! Może z 10 lat? Nie pamiętam już. W kościele zajęłam miejsca na uboczu, zresztą jak zawsze. Po niespełna 2 godzinach później siedziałam na ławeczce nieopodal kościołu. Ciekawe o której przylatują rodzice? W tym celu zadzwoniłam do Louis'a. Po krótkie rozmowie dowiedziałam, że rodzice będą za jakąś godzinę na lotnisku. Jest jeszcze trochę czasu. Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku hotelu. Po drodze mijałam wiele pięknych miejsc i całą masę ludzi. Dzisiejszy dzień był wprost idealny. Każdy dzień w roku mógł by taki być, ale to niestety nie możliwe. A na pewno nie w Londynie. Po kilkunastu minutach byłam w hotelu. Jeszcze tylko droga na 10 piętro. Nie chciało mi się już iść po schodach, więc dlatego wybrałam windę. Jeszcze tylko kilka kroków i będę w moim pokoju. Z łatwością otworzyłam drzwi za pomocą karty. Weszłam do środka. Zamknęłam drzwi, po czym rzuciłam się na łóżko. Chwilę odpoczęłam i znów stanęłam przed dylematem. Co mam założyć?Jest tak gorąco! Szczerze mówiąc to nie chce mi się iść. A tym bardziej, że będą tam moi rodzice. Tak, nie chce ich widzieć. Na razie. Idę tam tylko po to, aby spotkać się z Andrew'em, Caroline oraz Margaret. Ta trójka to moje rodzeństwo cioteczne. Ich mama-Amy jest siostrą mojej mamy. Uwielbiam ją! Dawno już ich nie widziałam. W zeszłoroczne święta Bożego Narodzenia, zorganizowali wigilię dla całej rodziny. Był każdy. Dobra koniec tych przemyśleń. Po chwili wybrałam sobie ubrania. W ostatniej chwili wzięłam jeszcze białe bikini na wszelki wypadek. Nie robiłam sobie już zachodu, aby pójść do łazienki. Po prostu zamknęłam mój pokój. szybko nałożyłam na siebie ubrania. Cóż, nie za bardzo mi się to podoba, że te sandałki są na płaskim obcasie. Gdy się przebrałam rozczesałam włosy, a następnie związałam je w koczka. Nie nakładałam zbyt dużego makijażu. Jest zbyt gorąco. Zaraz by mi się zmył. Nałożyłam tylko krem przeciwsłoneczny, pomalowałam usta jasnym błyszczykiem, oraz nałożyłam tusz na rzęsy. Jestem gotowa! Nagle ktoś zapukał do drzwi. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i otworzyłam drzwi. Na szczęście to tylko mój brat, albo i nie.
-Ooo... Jak ty ładnie wyglądasz siostro. -powiedział.
Zarumieniłam się i cicho podziękowałam.
-Dobra, do rzeczy. Jadę po tatę i Jane. Jedziesz ze mną?
-Hmmm... Nie. później się spotkamy. Pójdę po Niall'a i pójdziemy razem. -odrzekłam.
-Niall'a? Idziesz razem z nim?
-Tak. A dlaczego nie? Przecież jest moim chłopakiem.
I znów musiałam go okłamać. Nie wiem ile tego jeszcze wytrzymam. Na prawdę nie wiem. Z każdym kłamstwem czuję się co raz gorzej. Na prawdę. Louis ciężko westchnął, dał mi buziaka w policzek i wyszedł. Szybko zrobiłam to co miałam i wyszłam z pokoju. Po drodze wstąpiłam po Niall'a. Był już gotowy. Szybko opuściliśmy hotel. Niall złączył nasze dłonie, jakbyśmy byli na prawdę parą.  Nie śpiesząc się przechodziliśmy kolejne ulicy.
-Co ty na to, abyśmy wstąpili na jakieś lody?-zapytał.
-Chętnie!
Szybko znaleźliśmy budkę z lodami. Ja zamówiłam dwie gałki lodów pomarańczowych, a Niall kilka gałek i kilka różnych smaków. Blondyn nie pozwolił mi za siebie płacić. Zdenerwował mnie tym. Niby nic takiego, ale na prawde nie lubię, gdy ktoś za mnie płaci. Usiedliśmy na ławkach, nieopodal budki.. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Wyglądaliśmy jak prawdziwa para. Niall jest dla mnie jak przyjaciel. Kocham go, ale tak po przyjacielsku. Nic więcej, ale chyba muszę wam się do czegoś przyznać. Rok temu, jak przyjechałam na wakacje do chłopaków, to dość mocno zadurzyłam się w nim. To trochę dziwne, ale prawdziwe.  Niall o tym nie wie i mam nadzieje, że nigdy się nie dowie. Od tamtej pory przyrzekłam sobie, że każdy chłopak, który mi się chodź odrobinę spodoba będzie mój. I tak było... Przez te kilkanaście miesięcy miałam kilku, a może i nawet kilkunastu chłopaków, ale tylko dwóch kochałam na prawdę. Pierwszy to Marcus, a drugi Dark. Gdy Marcus mnie zdradził załamałam się. Szlajałam się po klubach i ciągle piłam. Dodatkowi kłótnie z rodzicami jeszcze bardziej mnie dobijały. Dopiero, gdy poznałam Dark'a wszystko się zmieniło. Pokochałam go, ale tak szczerze. Byliśmy razem przez 6 miesięcy. Każdy dzień z nim był dla mnie przyjemnością. Pokazał mi, że można żyć bez alkoholu, który wtedy piłam w dużych ilościach. Co prawdę nadal palę czasami papierosy, ale to tylko dlatego, że po prostu tego nie wytrzymuję. Z moich zamyśleń wyrwał mnie melodyjny głos:
-Idziemy dalej?
Przytaknęłam. Wstaliśmy z ławki. Powolnym krokiem szliśmy do domu mojej cioci. Po około pół godzinie byliśmy na miejscu. zapukałam do drzwi. Otworzyła nam zawsze uśmiechnięta ciocia Amy.
-Natalie! Skarbie! Jak ja Cię dawno nie widziałam! -powiedziała ciocia.
Zaczęliśmy się przytulać, lesz po chwili przestaliśmy.
-A co to za chłopak, Nat?
-Too jest Niall mó-mój chłopak. -z trudem to powiedziałam
Ciocia przez dłuższą chwilę przyglądała nam się, po czym gestem ręki zaprosiła nas do środka. W domu byli już Lou z rodzicami. Niechętnie podeszłam do mamy i taty. Przywitałam się z nimi. Po chwili na dół zbiegła Caroline z Margaret. Mała Mar zeskoczyła z rąk Car, po czym podbiegła do mnie i rzuciła się w moje ramiona. Przytuliłam ją po czym podeszłam do starszej dziewczyny. Zaczęliśmy się przytulać. Brakowało jeszcze Andrew'a.Nasze przywitanie nie należało do najkrótszych. We dwie, dołączyliśmy do naszych rodziców, którzy prowadzili rozmowę, na temat kariery chłopaków. Tata zawsze się tym chwali, jakiego to ma zdolnego syna. Szczerze mówiąc, to czasem mnie to denerwuje, choć nie mogę zaprzeczyć, że Louis nie jest zdolny. Mój brat na prawdę wielki talent i cieszę się, że udało mu się go pokazać całemu światu. Cała rozmowa mijała miło.Po krótkiej chwili zaczęliśmy jeść obiad. Podczas posiłku cały czas, ktoś wypytywał a to o mnie, a to o Lou', albo o Niall'a, a najbardziej to o mój ,,związek'' a Niall'em. Nie łatwo było mi ich wszystkich okłamywać i blondynowi chyba też to nie wychodziło najlepiej. Po zjedzeniu posiłku,  wraz z Caroline, Niall'em i Andrew'em, który dołączył do nas w między czasie, zabraliśmy małą Margaret na bliski plac zabaw. Podczas, gdy chłopaki bawili się z małą, ja z Car rozmawialiśmy, a raczej plotkowaliśmy. Car to naprawdę bardzo miła i sympatyczna dziewczyna. Od małego zawsze lubiłam spędzać z nią czas. Oczywiście, z każdym rokiem, ten czas spędzaliśmy inaczej. Gdy mieszkałam jeszcze tutaj, w Sydney, codziennie się widywaliśmy i bawiliśmy, a nawet chodziliśmy razem do szkoły. Co prawda, do innych klas, gdyż Caroline jest od mnie o rok starsza, ale nie miało to dla nas żadnych przeszkód. Dzisiejszy dzień również , jak dotąd był udany, a to wszystko dzięki właśnie moim kuzynom. Stęskniłam się za nimi, a w szczególność za Caroline. Dawno nie pamiętam, żeby z kimś mi się tak dobrze rozmawiało jak dziś.  Bawiliśmy się świetnie. Niall chyba złapał dość dobry kontakt z moim kuzynem. Widok bawiąc się chłopaków był po prostu prześliczny. Przez cały czas przyglądałam się im. Mogłabym spędzać tak, każdy dzień, ale w końcu coś trzeba zakończyć, aby było coś nowego. Andrew opuścił nas, ale tylko dlatego, ze mieszka gdzie indziej. Smutno mi było trochę z tego powodu.  Postanowiliśmy wrócić do domu, po tym jak Margaret powiedziała, ze jest zmęczona. Nie było jeszcze tak późno. Pfff.... Było jeszcze wcześnie! Bo przecież 16 to jest wcześna pora, prawda? Nie śpieszyło się nam do domu, co nie spodobało się małej. Wzięłam ją na ręce. niezbyt wygodnie mi się szło, razem z nią, ale dawałam radę. W połowie drogi mała zasnęła. Nie miałam już siły jej nieść, co zauważył Niall. Chłopak delikatnie mi ją odebrał i sam ułożył w swoich rękach. Po trochę trudnym kwadransie dotarliśmy do domu. Blondyn zaniósł od razu dziewczynkę do jej pokoju. Okazało się, że mamy, taty i Louis'a już nie było. Kiedy Niall zszedł na dół, pożegnaliśmy się, a następnie wyszliśmy z domu.
                                                                    *Muzyka*
Nie chciało nam się wracać do domu. Błąkaliśmy się po mieście, aż w końcu poszliśmy na plaże. Pogoda była wprost rewelacyjna. Ciepła woda muskała skórę na naszych stopach, a nagrzany piasek ogrzewał je. Mały wiaterek rozwiewał nasze ubrania i włosy, przy okazji ochładzając nas. Nasze ręce były połączone, jakbyśmy byli naprawę parą, ale nie przeszkadzało nam w tym. Przez cały czas rozmawialiśmy. Nie ważne o czym i tak w sprawie każdego tematu, mieliśmy coś do powiedzenia.Czuliśmy się świetnie. Chciałabym, aby tak było już zawsze. Nie musiałabym się niczym przejmować. Oczywiście oprócz nas, fajnie by było, żeby byli inni bliscy mi ludzie, których kocham.   Szliśmy tak nie wiem jak długo, aż dotarliśmy do odludnej części plaży. Może i była odludna, ale piękna. Rosła tutaj dość spora palma, a pod nią stał olbrzymi głaz, a obok jeszcze kilka innych. W rogu znajdowała się góra, z której na pewno rozpościerał się cudowny widok. Na lewo rozpościerał się ogromny klif, który wyglądał pięknie. Słońce zaczęło powoli zachodzić. Nagle Niall zatrzymał się i odwrócił się w moim kierunku:
-Masz może jakiś strój?
-Tak, mam. A co?
Chłopak niepewnie skierował swój wzrok w kierunku niebieskiej i przejrzystej wody. Chyba wiem o co mu chodzi. Jednocześnie kiwneliśmy głową na znak ,,tak''. Zaczęliśmy powoli ściągać z siebie ubrania, a następnie wolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku wody. Kiedy moje ciało było już prawie całe w wodzie, przeszedł mnie dreszcze, ale taki miły. Niall zaczął chlapać na wszystkie strony, przez co oboje byliśmy bardzo mokszy. Zachowywaliśmy się jak małe dzieci, ale muszę przyznać bawiliśmy się świetnie. Kiedy pływanie nam się znudziło, wyszliśmy z wody, ale nie na długo. Weszliśmy na klif. Widok z niego był cudowny! Zachód słońca był prześliczny. Usiedliśmy na brzegu i zaczęliśmy rozmawiać. Zrobiło się chłodniej. Na moich nagich ramionach pojawiła się gęsia skórka. Horan zauważył to i jak najmocniej przytulił mnie. Odwzajemniłam przytulasa. Trwaliśmy z uścisku przez kilka dobrych chwil, tak aby, nasze ciała nieco się rozgrzały. Znów zaczęliśmy rozmawiać. Było już dosyć późno, ale nam nie chciało się wracać jeszcze do hotelu. Blondyn wpadł na świetny i trochę ryzykowny pomysł, ale kto nie ryzykuję, ten traci! Zaczęliśmy skakać ze skały wprost do wody. Wiem, ze to było trochę niebezpieczne, ale przecież żyjemy, prawda? Coś około godziny 22 zeszliśmy z klifu. Ubraliśmy nasze ubrania i ruszyliśmy w drogę powrotną. Tak jak wcześniej, pogoda była wspaniała. Szkoda, że gdy wrócimy do Londynu, będzie tam zimno i pewnie już śnieg. Eh.... Nie przepadam za zimą. Śnieg, zimno. Święta to chyba jedyny plus tego okresu. Gdy wyszliśmy z plaży założyliśmy obuwie. Sydney nocą wygląda pięknie, zresztą za dnia również.
-Co powiesz na wieczór filmowy?-zapytałam chłopaka.
-Świetny pomysł!
Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu nie daleko hotelu, po przeróżne słodycze. Oczywiście, jak to zwykle Niall, wziął tego za dużo. Mieliśmy również problem z tym, kto płaci. W końcu wyszło, że ja płacę połowę, a drugą cześć Niall. Po zakupach wróciliśmy do hotelu. Ustaliśmy, że filmy będziemy oglądać u Horana. Przy moim pokoju ,,porzuciłam'' chłopaka, mówiąc krótko ,,zaraz przyjdę''. Weszłam do środa. Zdjęłam z siebie ubrania. Wzięłam z walizki świeżą bieliznę, oraz koszulkę do spania. Nie mam zbyt dużo czasu. W łazience ściągnęłam siebie mokry strój i weszłam pod prysznic.Po szybkim prysznicu, założyłam czystą bieliznę, oraz białą koszulkę z ciemnym nadrukiem. Umyłam zęby i byłam gotowa do snu. Z pokoju zabrałam jeszcze telefon, oraz kartę do drzwi. Wychodząc z pokoju, wpadłam na Louis'a.
-Gdzie się teraz wybierasz?-troskliwie zapytał.
-Idę do Niall'a.
-Hmm... No dobra. -powiedział odchodząc - Aaa! Zapomniałbym! Jakby co, rodzice mają pokój na 4 piętrze, pokój numer 155.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku pokoju blondyna. Po chwili doszłam do jego tymczasowego noclegu. Delikatnie zapukałam i weszłam do środka. Na ogromnym łóżku siedział Niall wpatrzony w ekran laptopa.
-Już jestem! To jak, co oglądamy pierwsze?-zapytałam, usiadając obok chłopaka.
-Hmm... Znalazłem jakoś fajną komedię. Może ją obejrzymy najpierw?
Po krótkiej dyskusji, ustaliśmy, że najpierw obejrzymy film, wybrany przez chłopaka, a potem przez mnie i tak dopóki nam się nie znudzi. Horan na pierwszy ogień wybrał film, który nazywał się ,,Matrix''. Nie przepadam, za filmami akcji, ale ten był w miarę fajny. Podczas oglądania filmu, jedliśmy słodycze zakupione przez nas. Mieliśmy duży przy tym zabawy. Następnie zobaczyliśmy film, który wybrałam ja. Ku zadziwieniu, Niall'a wybrałam horror. Nie był, aż taki straszny, jak się wydawało. Jako chyba, jedna z nielicznych dziewczyn, bardzo lubię oglądać tego typu filmy. Nie są dla mnie straszne, a najczęściej śmieszne. Późnym wieczorem zaczęła się burza. Szczerze mówiąc, trochę boję się burzy. Po tym, jak bardzo łysknęło się i zagrzmiało, ,,podskoczyłam do góry''. Irlandczyk chyba to zauważył i mocno mnie do siebie przytulił. W jego objęciach, poczułam się na prawdę bezpieczna. Po kilku minutach, trwania w uścisku, ,,odkleiłam'' się i powróciłam do normalności, jeśli, tak można to nazwać. Po obejrzeniu kilku filmów, zasnęłam o objęciach chłopaka.
                                                              ~Oczami Niall'a~
Przy chyba już 3, może 4 filmie zauważyłem, ze głowa Natalie, zaczyna osuwać się na moje ramię.  Zasnęła. - pomyślałem. Ułożyłem ją delikatnie na łóżku, a następnie przykryłem kołdrą. Zabrałem laptopa z materacu i położyłem na stoliku obok. Wyłączyłem go, po czym położyłem obok Nat. Jak najdelikatniej pocałowałem ją w głowę i ułożyłem sam swoją, obok na poduszce. Dlaczego musiałem się w niej tak bardzo zakochać? Dlaczego to musiała być, siostra mojego najlepszego przyjaciela, na dodatek młodsza od mnie? Dlaczego to nie mogła być jakaś inna dziewczyna?Milion pytań nasuwało mi się do głowy. Ale przecież ona jest taka cudowna, tak piękna, taka mądra, taka nie dopisania. Kocham ją i to bardzo. Nikogo w swoim życiu nie darzyłem tak mocnym uczuciem jak ją. Nikogo...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie! Ufff... wreszcie udało mi się go napisać! Jak wrażenia? Podoba wam się? Szczerze? Mia bardzo! Uważam, że trochę popsułam to, jak Natalie i Niall byli na spacerze, ale nie jest chyba takie najgorsze? Najbardziej to mi się podoba ta końcówka. Wreszcie Niall powiedział co czuje do Niall'a. A Natalie? Jak myślicie co do niego czuje? Uważa go za przyjaciela, czy może jest dla niej kimś ważniejszym? Dowiecie się tego w najbliższych rozdziałach. Hmm.. Na początku miałam dość spory problem z pisaniem, ale nie będę o tym się za dużo rozpisywała. Dziękuję wam za te wszystkie wejścia! Nigdy nie spodziewałam się, że tyle was zobaczy mojego bloga! Dziękuję wam serdecznie! Jest to dla mnie bardzo ważne i dzięki temu, wiem, ze mam dla kogo pisać. No cóż. Nie będę już dłużej wasz zanudzała, więc życzę wam miłego i spokojnego wieczoru! Paaa! Pozdrawiam.
                                                                                                                    Niewidzialna

sobota, 19 kwietnia 2014

Życzenia.

Witajcie! Jak tam przygotowania do świąt? U mnie dobrze. Pokój wysprzątany, ciasta upieczone. Dobrze, nie będę przedłużała. Chciałabym wam życzyć wesołych, spokojnych świąt spędzonych w gronie rodziny i może znajomych, oraz mokrego poniedziałku. Rozdział 13 planuję dodać jakoś po świętach. Nie wiem jakiej będzie długości, ale raczej krótszy, gdyż poprzedni był dosyć długi. Jeszcze raz życzę wam wesołych świąt! Pozdrawiam i gorąco was całuję!


                                                                                                                                  Wasza Niewidzialna.

Tapeta z króliczkiem i pisankami

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 12

Następnego dnia obudził mnie budzik, informujący, abym wstała, bo czas do szkoły. Przy okazji obudził się Niall. Nie wyglądał najlepiej. Jestem pewna, że przez cały dzisiejszy dzień będzie miał wielkiegooo kaca.
-Bardzo głowa boli?-zapytałam.
-I to jeszcze jak. -odpowiedział z grymasem na twarzy.
Równo o 9:30 wzięłam się za siebie. Dzisiaj w szkole, jest luźny dzień. Idziemy tam tylko, aby wybrać sobie jedno dodatkowe zajęcie i sekcję, która będzie działać na rzecz szkoły. dzień dzisiaj nie zapowiadał się zbyt ciepło. Wybrałam szybko jakieś cieplejsze ubrania. Dzisiejsze ubrania były trochę inne. Sama się zdziwiłam, że wybrałam takie buty, ale są na szczęście na niskiej koturnie. Szybki prysznic, a potem wysuszenie włosów. Związałam je w luźnego kucyka. Wstąpiłam jeszcze do sypialni po torebkę i potrzebne mi rzeczy. Niall nadal leżał w łóżku. Zasłonki i rolety zakrywały okna, więc je odchyliłam, aby do pokoju wpadły jakieś promienie, przez co blondyn zaczął przeklinać. Nie zawracałam na to uwagi. Wyszłam z pokoju. W kuchni przygotowałam sobie dwie kanapeczki. Nie śpieszyłam się z jedzeniem nich. Miałam jeszcze ponad 30 minut. Dziwne, że tak szybko wyrobiłam się. Chłopcy za kilka tygodni wyjeżdżają w trasę. Ciekawe ci się stanie ze mną? Nie wiem. Wyszłam z pokoju. Miałam jeszcze sporo czasu, ale postanowiłam, że wyjdę wcześniej z domu. Gdy jeszcze mieszkałam w Los Angeles co dzień biegałam, a teraz to zaniedbałam. Chyba będę musiała to nadrobić. Dzisiaj miałam ochotę na przechadzkę po schodach. Wiem, że pewnie będę dość, ale mówi się trudno. Raz kozie śmierć! Powoli zeszłam na dół. Nie zajęło mi to dużo czasu, gdyż mam dobrą kondycję. W recepcji zaczął się długo oczekiwany remont. Dobrze, że mieszkamy na wysokim piętrze. Gdy wyszłam z budynku zaczęło na moje nieszczęście padać. Zakryłam się kurtką i postanowiłam iść dalej. Z minuty na minutę padało coraz bardziej. W końcu postanowiłam, że zajdę do jakieś kawiarni i zadzwonię do któregoś z chłopców, aby zawieźli mnie do szkoły. Zadzwonił najpierw do Louis'a. Nie odbierał, więc zadzwoniła ponownie. Znowu nie odebrał. Zadzwoniłam do Niall'a. Ten zaś odebrał. Po krótkiej rozmowie rozłączyłam. W czasie gdy czekałam na chłopaka, wypiłam kawę i trochę się wysuszyłam, oraz poprawiłam makijaż. Po 15 minut blondyn przyjechał. Zajechał pod kawiarnię. Zapłaciłam za napój, po czym wyszłam. Deszcz po woli ustawał, ale nadal padał. Rzuciłam torbę na tylnie siedzenia, a następnie weszłam do samochodu. Zapięłam pasy, po czym przywitałam się z Niall'em:
-Cześć. To na prawdę nie będzie problem, jeśli mnie podrzucisz?
-Hej. Nie, no co ty. -powiedział ziewający Niall.
Chyba go obudziłam. Nie chyba, tylko na pewno. Głupio mi się zrobiło. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Gdy, Niall zajechał pod szkołę, pożegnałam się z nim buziakiem w policzek. Zamknęłam drzwi, a potem otworzyłam tylnie. Wzięłam torbę i podążyłam do szkoły. Zdążyłam już wyschnąć. Każdy mi się przyglądał.Było to trochę krępujące. Usiadłam sobie na schodkach, które prowadziły do szkoły. Przyglądałam się pozostałym uczniom. Zaczęłam tęsknić za moją szkoła, klasą, nauczycielami, oraz za cherleedingiem.(Nie wiem czy to dobrze napisałam) Tak, dokładnie. Gdy mieszkałam W Los Angeles była cherleederką. Kocham to. Ciekawe, czy tutaj również będę mogła nią być? Poczułam nagle głód nikotynowy. W torbie zaczęłam poszukiwać papierosów. W końcu znalazłam jedno opakowanie i zapalniczkę. Postanowiłam stanąć gdzieś na uboczu. Poszłam kawałek dalej. Zapaliłam jednego. W ustach poczułam wreszcie smak i zapach fajek. Po skończeniu palenia, powróciłam na moje poprzednie miejsce. Po drodze wzięłam jeszcze dumę do życia. Na parkingu nie było praktycznie już nikogo. Zostały tutaj tylko pojedyńcze osoby. popędziłam do szkoły. Nigdzie nie mogłam znaleźć sali w której będzie dzisiaj, można by tak powiedzieć ,,impreza''. W końcu ją znalazłam. Na sali było dużo stoisk, oraz uczniów. Najpierw obeszłam wszystkie stoiska dotyczące zajęć pozalekcyjnych, a potem stoisk dotyczących grup, które działają na rzecz szkoły. Jest! Będę mogła być cherleederką! Podeszłam do stolika, przy którym stały 2 blondynki, oraz brunetka.
-Mogłabym zostać cherlederką?-nieśmiało zapytałam.
-Ty?-zapytałam brunetka.
Już to widzę. Szkolne gwiazdki.
-Tak ja. W mojej poprzedniej szkołą byłam zastępcą kapitanki cherleederek.-powiedziałam.
-A gdzie ta szkoła?-zapytałam najwyższa ze wszystkich.
-W Los Angeles-Odpowiedziałam.
Dziewczyny przez chwile szeptały coś do siebie, a następnie jedna z nich powiedziała:
-No dobra. Jak się nazywasz?
-Natalie  Alex Tomlinson.-odrzekłam.
-Tomlinson? Jak ten Louis Tomlinson z One Direction?!?-zapytała zaskoczona brunetka
-Tak. Louis to mój brat. - powiedziałam.
dziewczyny zaczęły piszczeć i skakać,. Każda z nich zaczęła coś mówić do mnie, ale ja nie rozumiałam, gdyż wszystkie 3 mówiły na raz. Wzięłam od n ich formularz, a później go wypełniłam.

                                                             ~Kilka godzin później.~
Ufff... Wreszcie w domu.  Zdjęłam  z stóp trampki na koturnie, oraz kurtkę. Głośno przywitałam się z chłopakami, którzy siedzieli przed telewizorem i coś oglądali. Postawiłam torbę na szafeczce obok obok narożnika.
-Robiliście coś do jedzenia?-zapytałam.
-Nie. Ty coś zrób.-odpowiedział mi Niall.
-Chyba śnicie! Zamówcie sobie coś. - odrzekłam.
-No dobra.-powiedział Zayn.
Wyjął telefon z kieszeni, a następnie zadzwonił do pizzeri. Nabrałam ochotę na sałatkę. W tym celu poszłam do kuchni. Z lodówki i szafek wyjęłam potrzebne mi rzeczy. Umyłam warzywa. pokroiłam sałatę, rzodkiewkę, oraz pomidory, a potem wrzuciłam je do miski. Dorzuciłam jeszcze oliwki. Polałam octem jabłkowym i gotowe! Nałozyłam sobie trochę do miseczki. Pozostawiłam jeszcze trochę dla Lottie. A wogóle, to gdzie ona? Wzięłam sobie jeszcze widelec i wróciłam do pokoju. Zajęłam miejsca na fotelu obok dużych okien. W czasie jedzenia przyglądałam się panoramie Londynu. Kocham to miasto. Po pół godzinie przyjechała pizza. Każdy z nich w swoich dłoniach nieśli po 2 opakowania. Jak oni to zjedzą?
-Kiedy wy to zjecie?-zapytałam zdziwiona.
-Zaraz.-powiedział Niall.
-Gdzie jest Lottie?-ponownie zapytałam.
-Na basenie, lub tarasie, ale raczej na basenie. -powiedział Liam.
-Dzięki.
Nastała cisza. Z torby wyjęłam telefon. Weszłam na tt.  Przejrzałam go, podpisywałam, dałam kilka follow i to chyba na tyle. Do drzwi ktoś zadzwonił. Wstałam z fotelu i podążyłam do drzwi. Otworzyłam je, po czym ukazał mi się kurier.
-Pani Natalie Tomlinson?-zapytał.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Mam przesyłkę dla pani.-powiedział.
Obok niego stało kilka pudeł. To pewnie przesyłka reszty moich rzeczy z Los Angeles. Podpisałam jakieś papiery. Zaczęłam wnosić pudła do mieszkania.
-Może byście mi pomogli?-wykrzyczałam.
Podeszli do mnie i zaczeliśmy razem nosić pudła. Gdy już wszytskie znajdowały się w pokoju u mnie i u Niall'a, chłopaki wyszli, a ja zostałam sama w pokoju. Przebrałam się w luźniejsze ubrania, a następnie wzięłam się za pudła. Było ich łącznie 5. W jednym znajdowała się gitara i stojak pod nią. Szybko ją wyjęłam i postawiłam obok schodków. W drugim znajdowała się reszta ubrań. Wyjęłam je, a następnie poukładałam w szafkach. W trzecim i czwartym wszystkie moje książki, pamiątki i różne rzeczy w Polski.

                                                                                 *Muzyka*
W ostatnim pudle znajdowały się zdjęcia. Zaczęłam je wszystkie przeglądać. W tym pudle były chyba wszystkie  moje zdjęcia. Było to zdjęcia moje, Lottie, Dawida, przyjaciół z Polski, Sydney, Paryża, i Los Angeles, chłopaków oraz Dark'a.W tylu już byłam miejscach. Tyle już poznałam osób. W tylu już byłam w szkołach. Lecz najlepiej to jest mi tutaj, w Londynie. Los Angeles to moje ukochane miasto, ale to Londyn jest moją miłością. Kocham go, tak jak kiedyś kochałam Dark'a.  W mojej dłoni trzymał zdjęcie moje i Dark'a. Byliśmy tak bardzo szczęśliwi. Tak bardzo go kochałam, co ja gadam nadal go kocham. Po moim policzku spłynęła łza. Szybkim ruchem otarłam ją. Dlaczego on musiał to wszystko popsuć? Dlaczego? Przecież byliśmy szczęśliwi, kochaliśmy się, chyba, że... Nie! On mnie kochał! Zawsze mi to powtarzał! Ja go kocham, on mnie kocha. Rozpłakałam się na dobre. Dlaczego ja muszę być taka wrażliwa? Nigdy mu tego nie wybaczę.  Tęsknię za nim. Za jego cudownymi, czekoladowymi oczami. Za jego ślicznym uśmiechem, który tak bardzo kochałam. Za jego ustami, które uwielbiałam całować. Za jego dotykiem... Po prostu za nim... Dlaczego muszę trać właśnie tą osobę, którą tak bardzo kocham? Dlaczego? Za jakies grzechy? Co ja zrobiłam? Teraz już na prawdę płakałam.  Po kilkudziesięciu minutach przyszła do mnie Lottie. Czym prędzej przybiegła do mnie i przytuliła. Zamknęliśmy się w pokoju i po prostu rozmawialiśmy. Przez cały wieczór rozmawialiśmy. Nie wierzę, że za kilka miesięcy już jej tutaj nie będzie. Co ja gadam?!? Nie mogę tak mówić! Przez cały czas rozmawialiśmy na wiele tematów. Zresztą jak zawsze. Mówiliśmy to, co nam ślina na język przyniosła. czułam się w jej towarzystwie tak cudownie. Brakuję mi jeszcze naszego Kwiata. Tęsknię za nim. Po mimo tego, ze widziałam go kilka dni temu, tęsknię za nim. Jest dla mnie jak drugi brat. Znamy się praktycznie od dziecka. Może i jest starszy od mnie o 1,5 roku, to my nie czujemy tej różnicy wieku.  Po kilku godzinach, zasnęliśmy wtulone w siebie.


                                                           ~Jakiś czas później.~
Dziś jest już 1 październik. Chłopcy są w trasie już od kilku dni, a ja wraz z nimi! Fajnie, prawda? Tak się ucieszyłam gdy się o tym dowiedziałam. A co ze szkołą? Codziennie dostaję pracę domową. Referaty, wypracowania wysyłam e-mailem, lub pocztą. Sprawdziany zaś mam na pisać po powrocie. Mój brat jest na prawdę wielki! Załatwił mi, kilka miesięcy wolnego od szkoły. Chcielibyście tak, co nie? Przez ten równo miesiąc wiele się u mnie wydarzyło. Stan Lottie się pogorszył i musiała szybko wrócić do Polski, ale na szczęście Dawid z nią jest.  Ale jest też pozytywna wiadomość. Udało mi się znaleźć lekarstwa, które mają pomóc. Kupiłam tyle, na ile stać mnie było. Nie uzdrawiają choroby, ale dzięki nim Char będzie mogła żyć dłużej. To chyba jedyna dobra informacja związana z nią. Cieszę, że będzie mogła pobyć  z nami trochę dłużej. Chłopcy ubzdurali sobie, że nasze dotychczasowe mieszkanie jest za małe na naszą szóstkę, więc postanowili wybudować nowy. Dom już wybudowany, ale jest jeszcze w pracach końcowych. Kilka dni temu projektowałam swój pokój. Dodatkowo będę miała swoją własną łazienkę i garderobę. Każdy z chłopców będzie miał swój własny pokój i łazienkę. Wspólnie mają mieć jeszcze garderobę. Mój pokój ma się znajdować na parterze, obok salonu. Na parterze będzie jeszcze kuchnia, jadalnia, mała spiżarnia, niewielka łazienka, dodatkowy pokój, oraz obok schodów, prowadzących na górę będzie taki pokój ,,wypoczynkowy'' z widokiem na ogród. Piwnica również nie będzie pusta. Znajdować się tam będą: pokój muzyczny, pralnia, druga spiżarnia, oraz pokój w którym będą znajdowały się wszystkie zabawki chłopców, czyli gry, konsole, playstation i te inne. Na piętrze oprócz naszych pokoi jest jeszcze jeden pokój gościnny. Poddasze ma być podobno całe dla mnie. Jestem bardzo wdzięczna chłopcom. Rodzice nigdy mi nie poświęcali tyle czasu, co oni. To smutne, ale prawdziwe. Szczerze mówiąc, to nie widziałam ich już od kilku tygodniu, ale nie mam ochoty się na razie z nimi spotkać. To chyba tyle. A nie! Przepraszam! Nie powiedziałam wam jeszcze o czymś! Kilka dni temu zaczęliśmy naszą akcję z Niall'em. No wiecie, tą z naszym udawanym związkiem. Blondyn zauważył, że ktoś za nami idzie, więc złapał mnie za rękę i.... pocałował mnie. Już kolejny raz. Chyba zacznę się do tego przyzwyczajać. On tak cudownie całuje, jak Dark. I znów o nim wspomniałam. Chyba nadal go kocham. Wywrócił całe moje życie. Ale teraz stop! Nie ma dark'a, nie ma nas, nie kocham go. Opanuj się dziewczyno. On jest dla Ciebie nikim. Wstałam migiem z łóżka. Dzisiaj pogoda jest cudna, ale to przecież jest Sydney, prawda? Tutaj pogoda jest zawsze świetna! Kocham tutaj być. Mam tutaj rodzinę, więc dość często przyjeżdżam. A propo rodziny. Zostałam zaproszona jutro na obiad do mojej cioci i wujka. Pójdę tam wraz z Louis'em i może z Niall'em. Szybko wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki, chłodny prysznic. Osuszyłam ciało i włosy. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania. Nie mam dzisiaj planów. Pójdę może na plaże się poopalać i chyba tyle. Ostatecznie mogę pójść na miasto pochodzić. Nagle ktoś do pokoju wszedł.
-Ooo... Cześć. No, proszę jakie widoki widzę.
Odwróciłam się w kierunku chłopaka. Kilka metrów stał przed mną Niall.
-Czego chcesz?-zapytałam oschle.
-Ejejej..! Co cię ugryzło. Nic, tak sobie przyszedłem, bo mi się nudzi.-powiedział.
Westchnęłam. Wybrałam sobie ubrania.Założyłam je, a pod spód założyłam dodatkowo biały bikini bez ramiączek, obszyte koronką. Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki. Chłopak nadal był w moim pokoju. Siedział na łóżku i oglądał telewizję. Podeszłam do stolika, przy którym miałam kosmetyki. Zrobiłam sobie delikatny makijaż.
-Co ty na to, abyśmy poszli na śniadanie?-zapytał.
-Poczekaj.
Postanowiłam, że umaluje jeszcze usta.
-No chodź już. I tak pięknie wyglądasz. -ponaglał mnie blondyn.
Nałożyłam szybko błyszczyk na usta. Wzięłam jeszcze telefon i razem z Niall'em poszliśmy na śniadanie. Powoli zeszliśmy na dół. Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się obok do małej knajpki. zamówiliśmy jedzenie. W ciszy czekaliśmy na nasze zamówienia. Po kilkunastu minutach kelnerka przyniosła mi moją sałatkę i.... jedzenie Niall'a. Grzecznie podziękowaliśmy, a potem wzięliśmy się za zjedzenie. Moja sałatka była przepyszna. Uwielbiam takie lekkie rzeczy. Po zjedzeniu posiłku, zażyłam leki. Czekałam dopóki chłopak nie zjadł. W ciszy przyglądałam się przechodniom. Po krótkiej chwili wyszliśmy. Powróciliśmy do hotelu.  Powoli szliśmy do pokoju Harry'ego, gdzie cały czas przesiadujemy. Bez pukania weszliśmy do pokoju. Wszędzie panował wielki bałagan. Nie było tylko tutaj mojego kochanego braciszka. Reszta oglądała film. Przyłączyliśmy się do nich. Ta, tak. Na dworze taka ładna pogoda, a my siedzimy przed telewizorem. Po jakimś pół godzinie do pokoju wpadł Louis.
-Natalie!-krzyknął.
-Nie musisz krzyczeć.
W dłoni trzymał jakąś gazetę?
-Musimy porozmawiać. -powiedział.
Wstałam. Cały czas szłam za Louis'em. W końcu dotarliśmy do jego pokoju. Weszliśmy do środka.
-Co to ma być do jasnej cho***y?
Rzucił w moim kierunku gazetę. Na środku widniało moje i Niall'a zdjęcie, jak się całujemy. Udałam, że jestem zaskoczona.
-Ja n ni nie wie wiem.-powiedziałam przestraszona.
Jeszcze nigdy nie widziałam tak złego Louis'a. Złego, to mało powiedziane.
-Jak to nie wiesz? To jesteś ty i Niall. No słucham. Co masz mi do powiedzenia?
Cały czas stałam nieruchomo. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Może nie powinnam się na to godzić?
-Możesz mi powiedzieć dlaczego się całujecie? Albo lepiej nie. Przecież to jasne. Wy jesteście razem. Mam rację?--zapytał nieco spokojniej, ale nadal agresywnie.
-Tak. -nieśmiało powiedziałam.
-Zabiję gówniarza! Obiecali mi coś! A on co? Nie zabiję go! Zabiję sku*****a!-wykrzyczał.
Louis ruszył w kierunku drzwi. On przecież zrobi coś Niall'owi. próbowałam go zatrzymać.
-Louis! Nie! Poczekaj!
Nie dałam rady. On jest za silny. Szybko ruszył w kierunku pokoju, w którym byli chłopcy. Wparował tam. Cały czas szłam za nim. Bałam się. Bałam się o Niall'a. Przecież to wiadome. Jest moim przyjacielem. Chłopak podszedł do Niall'a. Pociągnął go za koszulkę i przycisnął do ściany. Cały czas stałam nieruchomo pod ścianą. Boję się.
-Zabiję Cię! Przed jej przyjazdem, obiecywaliśmy sobie coś, a ty to złamałeś!-Krzyczał, po czym zadał cios Niall'owi.
Chłopaki szybko oddzieli Niall'a od mojego brata. Cały czas krzyczał w kierunku farbowanego blondyna. Harry wraz z Zayn'em wyprowadzili go z pokoju. Podbiegłam do Niall'a. Miał rozwaloną wargę.
-Nic Ci nie jest?
-Nie. Oprócz tego, ze rozwalił mi wargę to nic. To na niego na padło?-
Wraz z Liam'em zajęłam się Niall'em. Przyłożyliśmy mu lód do ust. Dobrze, że chłopcy nie mają dzisiaj żadnego koncertu. Dopiero w poniedziałek. Po pewnym czasie do pokoju wrócili Harry i Zayn. Podziękowałam im,  po czym poszłam do pokoju Lou. Zapukałam. Nie usłyszał żadnej odpowiedzi, więc weszłam do środka. Louis stał przy barierce na balkonie. Podeszłam do niego. Chwilę staliśmy w ciszy. Z balkonu rozpościerał się cudowny widok na plaże.
-Możemy porozmawiać?-zapytałam.
-Powinniśmy.
-Dlaczego go uderzyłeś?
-Nie mogę znieść tego, że wy możecie być razem. Przecież obiecał mi.
-Co Ci obiecał?-zapytałam.
-Przed twoim przyjazdem, chłopcy obiecali mi, że się w Tobie nie zakochają, że nie dotknął Cię, a tek gówniarz
-Nie denerwuj się braciszku. Wszystko jest okej. Nie masz sie o co martwić.
-Niic nie jest okej. Mam się o co martwić. Martwię się cały czas o Ciebie, siostrzyczko. Kocham Cię i nie chcę, aby ktoś Cię skrzywdził. Kochasz go?-zapytał.
I co ja mam mu powiedzieć? Kocham Niall'a, ale po przyjacielsku.
-Tak, kocham go.
Ciężko jest mi kłamać, ale teraz będzie się na tym opierało całe moje życie.
-Louis, nie jestem już małą dziewczynką. Kocham go, a on kocha mnie. Pomógł mi sie poukładać po Dark'u. Przy nim czuję się cudownie.-uspokajałam go.
-Na prawdę?
-Tak. Możesz być spokojny.
-O Ciebie?  Nigdy!
-Lou, braciszku. Nie masz o co. Jestem bezpieczna. Przy Naill'u czuję się bezpiecznie.
-Może i tak, ale wiedz, ze nigdy nie zakceptuje Twójego i Niall'a związku. Przepraszam, telefon dzwoni.
Louis poszedł na chwilę do pokoju. Niebo dzisiejszego dni było cudowne. Szatyn dołączył do mnie.
-Przepraszam, tata dzwonił.
-Co chciał?
-Jutro wraz z Jane przyjeżdża.
-Okej.
Razem z Louis'em udaliśmy się na plażę. Bawiliśmy się świetnie. Przechadzaliśmy się na bosaka po rozgrzanym piasku. Nasze stopy muskała ciepła woda. Cały czas rozmawialiśmy. Ciesze się, że mam takiego brata. Może czasami jest za bardzo nadopiekuńczy, ale to nic. lubię to. Przynajmniej wiem, że zależę komuś. Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się w łóżku. Przez cały czas patrzyłam się na gwieździste niebo. Wyglądało tak cudownie. Dzisiejszego dnia wiele się wydarzyło. Bardzo się zbliżyłam z Louis'em. Mam nadzieję, że nie będzie już taki nadopiekuńczy.  Po chwili zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam! Przybywam  z nowym rozdziałem. Jak widzicie, udawany związek Niall'a i Nat już się rozpoczął. Cieszycie się? Szkoda, ze nie są jeszcze ze sobą na serio, ale nie długo się to zmieni. I jak? Podoba się wam? Bo mi bardzo! Chciałabym wam podziękować za ponad 2 tysiące wyświetleń! Nigdy nie spodziewałam się, że tyle was tutaj będzie! Mam teraz do was prośbę. Moim marzeniem, jest aby pod chociaż jednym rozdziale pojawiły sie 20 komentarzy. Dacie radę? Wierzę w was! Mam teraz dosyć dużo wolnego, więc jeszcze w czasie świąt prawdopodobnie dodam jeden, krótki rozdział. Będę chyba kończyła już. Zapraszam do komentowania! Pozdrawiam was i życzę miłego dnia!


                                                                                                                                   Wasza  Niewidzialna


środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 11

                                                              *Muzyka*

-A więc..-zaczęła.
-A więc...?
-Jestem chora. Nieuleczalnie.   -odpowiedziała, wogóle nie patrząc się na mnie.
Zamurowało mnie. Nie spodziewałam się, że moja przyjaciółka może umrzeć, że Lottie może umrzeć. Łzy z moich oczu zaczęły ciurkiem spływać po policzkach. Jestem pewna, że nikt nie chciałaby teraz być na moim miejscu. Cała moja twarz była w tuszu do rzęs i słonych łzach.
- Aaalllle jak to chora? I dlaczego nie uleczalnie? Ja zrobię wszystko co będzie potrzebne. Zapłacę za badania, lekarstwa, za wszystko! Ale proszę nie umieraj!-cały czas mówiłam płacząc.
Lottie zabrała mnie na ławkę. Kazała mi się uspokoić. Ale jak ja mam się uspokoić, gdy moja przyjaciółka umrze, a ja nic nie mogę zrobić, aby jej pomóc?!? Po kilku minutach uspokoiłam się.
-Możesz mi wszystko wytłumaczyć? - zapytałam.
-Tak. A więc. 2 miesiące temu bardzo bolała mnie głowa, więc postanowiłam pójść do lekarza. Zlecił mi wykonanie różnych badań. Na drugi dzień poszłam po wyniki. Był to 21 czerwca. Ten dzień na zawsze zapamiętam. Na początku doktor nie chciał mi nic powiedzieć. Zlecił mi kolejne badania, ale tym razem w szpitalu. Od razu tam pojechałam. Karolina(opiekunka w domu dziecka) przywiozła mi kilka rzeczy, bo miałam tam zostać na kilka dni. Ostatniego dnia, mojego pobytu w szpitalu, lekarz dopiero powiedział mi, że mam raka jajnika z przerzutami na płuco i wątrobę. Nie da się tego uleczyć. Rak został wykryty za późno. Zostało mi jeszcze około 2 miesięcy życia.  Nie wiedziałam jak mam Ci to powiedzieć. Jesteś dla mnie jak siostra, której chyba nie mam. Kocham Ciebie i Dawida. Jesteście dla mnie wszystkim i nie chcę was stracić. -powiedziała ze smutkiem Lottie.
-Dawid już wie? Jak zareagował?-ponownie zapytałam Char.
-Tak wie. Nie wiele lepiej od Ciebie- powiedziała.
Te 2 miesiące muszą być najlepsze w całym jej życiu. Już się oto postaram.
-Mieszkasz u mnie. -powiedziałam twardo, po czym wstałam z ławki.
-Co? Aleee.... Ja  ja nie mogę.-odpowiedziała.
-Możesz, możesz. A teraz chodź idziemy po Twoje rzeczy. -odrzekłam.
Pobiegliśmy do hotelu mojej przyjaciółki. Zabrałyśmy jej rzeczy i powiedziałyśmy Karoli, że będzie u mnie mieszkała. Po pół godzinie byliśmy z powrotem u mnie w domu. Chłopcy siedzieli przed telewizorem i oglądali jakiś wywiad. Zaprowadziłam do nich Lottie.
-Chłopaki. Oto moja przyjaciółka z Polski, Charlotte.-powiedziałam.
-Ładną masz koleżankę.-powiedział Louis.
-A ty to przypadkiem, nie masz dziewczyny, braciszku?-zapytałam się.
-Tak, mam, ale już nie mogę powiedzieć, że jakaś dziewczyna jest ładna? -powiedział Lou.
Szybko zapoznałam Lottie z wszytskim, oprócz harry'ego, ponieważ on pojechał do swojej mamy i siostry. Nie wiem, czy wam o tym wspominałam. Następnie zabrałam brunetkę do kuchni. Nalałam sobie i jej mojego kremu marchewkowego w białe miseczki. Podczas posiłku cały czas rozmawialiśmy o moim i Niall'a ,,związku''. Tak, Char już wie o ustawce. Nie była zadowolona, ale to przecież ja będę musiała udawać to całe przedstawienie. Wieczorem ubraliśmy się. Nawet udało mi się namówić Charlotte na buty na wyskoim obcasie. Uważam, że tak powinna ubierać się częściej. Ja nie wyglądłam gorzej, ale to Lottie dzisiaj  wyglądała lepiej.  O 20 Liam zawiózł nas na imprezę, gdyż powiedział, że i tak Niall się pewnie schleje. I mił rację. Około godziny 23 zadzwoniliśmy po Liam'a, gdyż Niall był już tak nawalony, że bardziej się chyba nie da. Ledwo sadziliśmy go do samochodu, a co mówić z dojściem do naszego mieszkania. Mieszkamy na 28 piętrze! Lottie poszła do pokoju Harry'ego w którym będzie tymczasowo mieszkać. Ja za to ściągnęłam z Niall'a spodnie i koszulkę, po czym położyłam go na łóżku. Nie chciało mi się rozkładać drugiego, więc położyłam się obok niego. Przebrałam się zwykłą, szarą koszulkę, po czym zasnęłam...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie mam kolejny rozdział! Podoba się wam? W najbliższym rozdziale czas pójdzie trochę do przodu. Jak wam się podoba? Jeśli nie chcecie nie musicie włączać to tego piosenki, ale jeśli chcecie, to proszę. nie mogłam takiej idealnej znaleźć, więc mam taką. co jeszcze chciałabym wam powiedzieć? Przyszły rozdział, będzie raczej dłuższy, więc mogę go trochę dłużej pisać. To chyba tyle...  Pozdrawiam was i całuję!

Ps. Przepraszam, za błędy,a le nie chciało mi się ich sprawdzać.


                                                                                                                                          Niewidzialna


piątek, 28 marca 2014

Rozdział 10

                                                             ~Rozpoczęcie roku szkolnego~
Dzisiaj idę pierwszy raz do szkoły w tym nowym roku szkolnym. Szczerze? Trochę się boję. Zabrałam ubrania, które przygotowałam sobie wczoraj. Pogoda dzisiaj nie jest zbyt najlepsza. Ostatnie dni spędziliśmy za Londynem, w pewnym lesie, jednym słowem urządziliśmy sobie biwak. Weszłam do łazienki, którą wczoraj, po powrocie z biwaku sprzątnęłam. Ściągnęłam koszulkę do spania, oraz bieliznę. Włączyłam sobie wodę i weszłam po ciepłą wodę. Woda pobudzała moje jeszcze zmęczone ciało. Szybko namydliłam ciało i włosy. Spłukałam pianę i wyszłam. Bawełnianym ręcznikiem wysuszyłam siebie, a następnie wokół ciała owinęłam ręcznik. Z szafki, obok umywalki wyjęłam suszarkę i lokówkę. Po 15 minutach moja fryzura była gotowa. Delikatne loki i podpięta grzywka wyglądały bardzo efektownie. Ubrałam ubrania. Umyłam szybko twarz i żeby, po czym wzięłam się za makijaż. Usta pomalowałam różowym błyszczykiem. Na policzki dałam jasny róż. Powieki pomalowałam jasnym brązem, zrobiłam kreski eyelinerem, wytuszowałam rzęsy i makijaż gotowy. Na koniec spryskałam się perfumami i na nałożyłam bransoletki na blizny. Wyszłam z łazienki. Wróciłam do sypialni po torebkę i potrzebne mi rzeczy. Niall już nie spał.
-Nie śpisz już? -zapytałam Niall, szukając telefonu.
-Nie, nie śpię. -odpowiedział
-Mam nadzieję, że nie obudziłam Cię Niall?- Zapytałam się blondyna,
-Nie no coś ty. Na którą masz tam?
-Na 11. Zostało mi jeszcze 40 minut,a  co?
-Jeśli chcesz mogę Cię zawieść. Mam spotkanie z Paul'em za jakoś godzinę, to mogę Cię podrzucić.
-Na prawdę? Dziękuję. To ty idź się ubrać i umyć, a ja w tym czasie zrobię jakieś śniadanie.-powiedziałam.
Jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Zrobiłam szybko jakieś kanapki. Zjadłam 2, może 3 kanapki i już byłam nasycona. Resztę pozostawiłam Niall'owi. Wypiłam jeszcze szklankę soku pomarańczowego, po czym brudne naczynia schowałam do zmywarki. Sprawdziłam jeszcze czy mam wszystkie potrzebne papiery. W końcu Niall zawitał w kuchni. Podczas, gdy on jadł zrobione przez mnie kanapki, ja pisałam z Lottie. Postanowiłyśmy, że spotkamy się o 16 w parku, nie daleko naszego apartamentowca. 10 minut przed czasem, Niall i ja byliśmy już w drodze do szkoły. Przez całą drogę zamieniliśmy tylko kilaka słów. Po kilku minutach byliśmy pod szkołą. Szkoła jest dosyć daleko od naszego mieszkania. Na moje oko to około 5 kilometrów. Wysiadając z samochodu, Niall przytrzymał mnie za rękę i powiedział:
-Jak to wszystko się skończy zadzwoń do mnie, lub napisz. Okej? To przyjadę po Ciebie.
-Dobra.-odpowiedziałam.
Zamknęłam drzwi, po czym ruszyłam do szkoły. Przed szkołą stało wiele osób. Polowa z nich gapiła się an mnie, ale jakoś nie krępowało mnie to. Aby dostać się do szkoły trzeba przejść przez schody, a następnie iść ścieżką usypaną kamyczkami prosto do wejścia. Pociągnęłam drzwi do siebie i weszłam do budynku. Długim holl'em, pomalowanym na jaśniejszy kolor przeszłam na korytarz. Pierwszą, lepszą osobę zapytałam o drogę do sali, w którym miało mieć miejsce rozpoczęcie roku szkolnego. Według wskazówek, jednej  z dziewczyn ruszyłam do sali gimnastycznej. Sala była prawie już cała zapełniona. Na sali panował dźwięki rozmów, śmiechu i szeptu. Stanęłam sobie  z boku. Po kilku minutach na sali zrobiła się cicho. Dyrektorka wraz z nauczycielami, wyszli na scenę. Zaczęli wszystkich witać i informować o różnych rzeczach, które według mnie były niepotrzebne. po kilkunastu minutach rozeszliśmy się po klasach. Każdy z nas dostał plan lekcji, oraz listę potrzebnych podręczników. W klesie muzycznej, do której będę chodzić jest 17 chłopaków i 15 dziewczyn, włącznie ze mną. Duża klasa. Naszą wychowawczynią jest pani Ella Dobrev. Jutro będzie tak zwany ,,dzień początków'', czyli będzie można kupić używane podręczniki, przystąpić do jakiegoś kółka. Każdy z nas, będzie musiał wybrać sobie co najmniej jedno, takie kółko, oraz sekcję, która działa na rzecz szkoły. Około godziny 13 wyszłam ze szkoły. Szybko napisałam do Niall'a, aby po mnie przyjechał. Po minucie dostałam odpowiedź od chłopaka. Był już w drodze. Blondyn kazał mi czekać. Postanowiłam, że stanę sobie z boku. Wszyscy zaczęli wychodzić ze szkoły. Niektórzy się śmiali, niektórzy byli zadowoleni, a niektórzy byli smutni. Trójka dosyć przystojnych chłopaków zmierzała w moim kierunku.
-Hej, mała. Jesteś tu nowa prawda?-powiedział najwyższy z trójki.
-Aż taka mała, to ja nie jestem. Tak, jestem tu nowa. -odpowiedziałam.
-Spokojnie. Jakby co, ja to Andrew, ten po prawej to Mike, a ten po lewej to Dave. A ty jak masz na imię?-zapytał ten w środku. wydaje się być fajny.
-Natalie. Nazywam się Natalie.-odpowiedziałam.
-A więc Natalie, chciałabyś przyjść dzisiaj do nas na imprezę? Zaprosiliśmy prawie całą szkołę. Oczywiście, tych niefajnych nie.- Powiedział Mike. Czyli to musi być jakaś szkolna elita.
-A będę mogła zabrać ze sobą swoją przyjaciółkę?-zapytałam. Nim się spostrzegłam, obok mnie stanął Niall. Nim się spostrzegłam wpił się w moje usta. zdziwiło mnie to, bardzo mnie to zdziwiło.
-Gdzie chcesz zabrać Lottie, skarbie?-zapytał słodko Niall.
-Na imprezę. To jak mogę ją wziąć?
-Jasne. A ładna jest?- tym razem odezwał się Dave.
-I to bardzo...
-Ooo... Mogę też się do was przyłączyć?-Niall zwrócił się do chłopaków.
-Jasne!-odpowiedzieli razem.
-Jakby co macie tutaj mój numer telefonu i adres. Bądźcie na 20.
Wzięłam karteczkę, pożegnałam się i pośpieszyłam do samochodu. Dopiero, gdy zapięłam pasy Niall znalazł się w samochodzie.
-Fajnych masz kolegów-zagadnął.
-Ty lepiej mi wytłumacz co to miało być!?!
-Dobra, ale nie teraz podczas drogi. Zaraz zatrzymam się pod jakoś kawiarnią, tam porozmawiamy, okej?-powiedział Niall.
Nie odpowiedziałam. Przez całą drogę gapiłam się w szybę, zła na Niall'a. W końcu chłopak zatrzymał się przed małą kawiarenką, niedaleko od naszego mieszkania. Wysiedliśmy z samochodu. Usiadłam przy małym, jasnym stoliczku, nakrytym niebieskim obruskiem. Niall usiadł obok.
-To jak. Wytłumaczysz w końcu, dlaczego mnie pocałowałeś?-zapytałam.
-No dobrze. Dzisiaj byłem na spotkaniu z Paul'em, ale chyba to wiesz. Pamiętasz, jak w czasie premiery This Is Us, miałaś udawać moją dziewczynę?
-Tak, pamiętam. I co z wiązku z tym?-zapytałam.
-Nie będziesz z tego zadowolona. Paul i reszta tej cudownej bandy, wymyślili sobie, że w ostatnim czasie mało o nas słychać, więc wymyślili sobie, że mam sobie znaleźć dziewczynę. -powiedział.
-I co ja mam z tym wspólnego? O nie! Nie! Nie! Nie! Nie zgadzam się!-wykrzyczałam pełna złość.
-Proszę! Nie wiesz jak to bardzo jest dla mnie ważne! Gdyby ni to, to zerwałbym z nimi kontrakt, ale nie chce robić tego dla fanów. zrobisz to dla mnie? Tylko kilka tygodni, może kilka miesięcy. Proszę. -Niall przez cały czas mnie błagał, abym zgodziła się na jego pakt. Nie wiem co mam zrobić. A wy, co byście zrobili na moim miejscu?  W mojej myśli, panował huragan myśli. Przez kilka minut siedziałam w ciszy zastanawiając się co mam zrobić. Niall również siedział w ciszy. W końcu podjęłam decyzję. Czy dobrą? Nie wiem. Okaże się.
-No, dobrze. Zgadzam się.-powiedziałam.
-O kurde! Na prawdę? Dziękuję! dziękuję! Dziękuję! Jesteś wielka!-powiedział przeszczęśliwy Niall.
Chłopak podbiegł do mnie i zaczął mnie przytulać i nawet dał mi buziaka w policzek. Zjedliśmy jeszcze lody z bitą śmietaną i szarlotką, a potem wróciliśmy do domu. Napisałam Lottie, aby włożyła na siebie coś luźniejszego, gdyż będziemy biegać. Po chwili dostałam od niej wiadomość. Przebrałam się w luźniejsze ubrania i poszłam sprawdzić, czy chłopaki zrobili coś na obiad. Nie zdziwiłam się. Nie zrobili nic, a z tego co słyszałam chłopcy cały dzień przesiedzieli przed telewizorem. Tylko Niall, który był na spotkaniu z Paul'em nie brał w tym udziału i Harry, który pojechał do swojej siostry i mamy. Szybko zrobiłam zupę-krem z marchewek, specjalnie dla Louis'a, a potem zaczęłam robić deser, w postaci babeczek. Nim się spostrzegłam, przyszedł czas, na spotkanie z moją kochaną Charlotte. Szybko założyłam buty, chwyciłam telefon i słuchawki.Czym  prędzej wybiegłam z mieszkania, a potem prosto do windy. Zjechałam na dół. W recepcji zastałam naszych sąsiadów z pietra wyżej, oraz takie 2 dziewczyny z chyba 10 piętra. Szybko wyszłam z budynku i truchtem pobiegłam do parku nieopodal. Lottie miała czekać na mnie, przy bramie do parku. I czekała. Szybko do niej podbiegłam. Od razu się do sobie przytuliliśmy. Tak bardzo się za nią stęskniłam. Po naszym dość długim przywitaniu, powiedziałam:
-Musisz mi wszystko opowiedzieć.
-Wolałabym najpierw pobiegać.-odpowiedziałam.
Zgodziłam się. Biegaliśmy już przez dobrą godzinę. W końcu zatrzymaliśmy się przy pomoście. Zaczerpnęłam łyk wody, a następnie zapytałam się Lottie:
-Możemy już pogadać?
-Jak zwykle niecierpliwa. -powiedziałam Charlotte.
-No proszę, Char. Co to za sprawa, której nie chciałaś mi powiedzieć?-ponownie zapytałam się mojej przyjaciółki.
-No dobrze. Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć?-zapytała.
Coś czuję, że to jest coś poważnego. Na pewno. Gdyby to była jakaś miła, normalna sprawa, nie byłaby taka tajemnicza.
-Tak, jestem pewna. -powiedziałam.
-A więc..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie! Na wstępie chciałabym was przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Przepraszam! Chciałabym wam podziękować za ponad 1700 wejść! Nie spodziewałam się, że tyle mogę mieć wejść w tak krótkim czasie! Dziękuję wam! Po prostu was kocham.
Na blogu jest nowy wygląd. Podoba się wam? Bo mi osobiście bardzo! Dziewczyna bardzo się postarała. Link do jej bloga z szablonami: http://szablonydani.blogspot.com/2014_03_01_archive.html Wystarczy kliknąć na link i już jesteście na jej blogu. A teraz może coś dotyczącego tego rozdziału. Podoba się wam? Mi nawet, nawet. Jak myślicie, co Lottie powie Nat? A może macie pomysłu co może zdarzy się na tej imprezie? Czy wogóle Nat tam pójdzie? Dowiecie się tego w przyszłym rozdziale. Ja na razie się z wami żegnam, ale nie na długo. Pozdrawiam was i całuję!

                                                                                                                                             Niewidzialna


niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 9

                                                                  Uwaga w rozdziale pojawią się wulgaryzmy!!!
                                                                      ~Oczami Louis'a~
Natalie zamknęła się w łazience. Nie wiem dlaczego. Widziałem, ze płakała. W końcu udało się nam otworzyć drzwi. Jako pierwszy wszedłem do łazienki. To co tam zostałem, przeraziło mnie. Szybko podbiegłem do Nat i wzięłam ją w  ramiona. Łzy wypływały mi z oczu. Wokół niej było pełno krwi.
Louis: Niech ktoś zadzwoni po tą cholerną karetkę!!! Dlaczego ona? Dlaczego?
Liam: Niall dzwoń po karetkę! Szybko!
Niall wyszedł szybko z lazienki. Widać było, że łzy  mu w oczach stanęły. Po 15 minutach karetka przyjechała. Położyła Natalie na noszach i ją wyniosła.
Louis: Jadę do szpitala.
Liam: Nie, Louis.
Louis: Dlaczego? ja muszę jechać! Tam jest moja siostrzyczka! Moja, mała, niewinna Natalie!
Liam: Zostaniesz z Sophią, uspokoisz się, spakujecie rzeczy Natalie i dopiero wtedy przyjedziecie.
Wszyscy wyszliśmy z łazienki. Liam, Zayn, Perrie, Niall i Harry nałożyli kurtki i wyszli z mieszkania. Zostałem sam Z Sophią i śpiącą Eleanor. Nie będę jej budził. Cały czas byłem roztrzęsiony i płakałem. Dlaczego ona to zrobiła? Dlaczego płakała? Dlaczego, akurat ona? Tysiące pytań chodziło mi po głowie. Sophia podała mi herbatę. Chciałem ją jak najszybciej wypić, aby znaleźć się przy Nati.
Sophia: Louis, nie śpiesz się. Eleanor się obudzi i dopiero wtedy pojedziemy, dobrze?
Louis: Czy ty nie rozumiesz, że tam w szpitalu, nie wiem w jakim stanie jest moja siostra, za którą jestem odpowiedzialny?!? Ku*wa, czy tak trudna pojąć?!?
Sopfia: Przepraszam, Louis. Ja Ciebie naprawdę rozumiem, ale musisz się uspokoić. Natalie jest w dobrych rękach. Nic jej się nie stanie.
Louis: Obiecujesz?
Sophia: Obiecuję.
Dziewczyna udała się w kierunku kuchni, lecz po kilku minutach wróciła z szklanką wody i opakowaniem leków.
Sophia: masz weź te proszki, popij wodą, a następnie połóż się. Powinieneś sie uspokoić.
Zrobiłem tak kazała Sophia. Położyłem się w salonie na sofie dość wygodnej, przykryłem miłym kocem i zasnąłem.

                                                                             ~Oczami Niall'a~
W tym samym czasie...
Niall: Liam jedź szybciej!!!
Liam: Niall, do cholery nie da się już szybciej! Chcesz, aby nas policja zatrzymała? Na serio?
Niall: Nie.
Liam: No to siedź cicho i pozwól mi jechać.
Po dobrych 40 minutach byliśmy w szpitalu. Liam zaparkował przy szpitalu. Szybko wyskoczyliśmy z samochodu. Już przy wejściu czuć było ten specyficzny zapach. Nie nawidzę go, tak samo jak tego miejsca. Zatrzymaliśmy się przy recepcji. Zaczęliśmy się wypytywać o Natalie. Nie chcieli nam udzielić odpowiedzi, gdyż nie jesteśmy z rodziny Nat. Zrezygnowany usiadłem na białym, niewygodnym krześle. Mimowolnie z moich oczu uwolniły się łzy. Jak najszybciej otarłem je ręką, aby ich nikt nie zobaczył. Tysiące pytań męczyło mnie. Nim się spostrzegłem Liam, Harry i Zayn przestali sie kłócić z pielegniarkami. Podeszli do mnie.
Harry: Wiemy gdzie jest natalie, idziesz z nami?
Niall: Oczywiście.
Udaliśmy się biało-brązowym korytarzem. Zatrzymaliśmy się przy windzie. Weszliśmy do niej. Harry nacisnął przycisk z 4, co oznacz, że jedziemy na 4 piętro. Będąc już na tym piętrze podeszliśmy do sali numer 231a. Harry delikatnie nacisnął klamkę i pociągnął ją w swoim kierunku. Wszyscy weszliśmy do sali. Natalie leżała na łóżku. Jej włosy były wszędzie na jasnej poduszce. Lewa ręka została zawinięta w bandaż. Skóra była bardzo blada, nienaturalnie blada. Lekarze podłączyli nastolatkę do różnych kabelków. W moich oczach poczułem łzy. Przy łóżku stał lekarz.
Niall: Co z nią?
Doktor: Kim jesteście?
Liam: Jesteśmy jej przyjaciółmi.
Doktor: Nie jesteście rodziną, więc nie mogę wam powiedzieć.
Niall; Niech pan zrozumie! Jesteśmy jej przyjaciółmi, bardzo bliskimi. Mieszamy razem. Jej rodzice są teraz w Los Angeles. Brata Natalie został w domu, aby spakować jej rzeczy i się uspokoić. Niech pan nam powie, co z nią jest.'
Lekarz cały czas na ans patrzył. Westchnął i powiedział:
Doktor: No dobrze. Pani Tomlinson jest w dobrym stanie. Jedną ranę musieliśmy zaszyć, ale to nic poważnego. W tej chwili. jest pod wpływem środków usypiających. Obudzi się za kilka godzin. W szpitalu pozostanie co najwyżej do 28.
Harry: Dziękujemy za tą informację.
Lekarz: Gdyby brat się pojawił, to proszę mu powiedzieć, a by przyszedł do sali numer 150.
Zayn: Powiemy mu.
Usiedliśmy na fotelach obok Natalie. Dostała jednoosobową salę, więc nie była tutaj za dużo miejsca. Cały czas siedzieliśmy przy niej, po mijając wyjścia do toalet i barków. po 2 godzinach przyjechali Louis, Sophia i Elka. Lou i Eleanor od razu poszli do lekarza. Po 20 Liam, Soph i Harry wrócili do domu. Po ich wyjściu reszta dziewczyn i Zayn poszli po kolację. Gdy wrócili zjedliśmy ją. Naszą kolacją był kebab z sałatką i do tego cola bez cukru. Po zjedzeniu, zaczęliśmy oglądać film na szpitalnym telewizorze. W połowie filmu usłyszeliśmy, że Natalie budzi się...

                                                                        ~Oczami Nat~
Usłyszałam urządzenie, które wydawało z siebie dziwne dźwięki, doprowadzając mnie tym do szału. Słyszałam jakoś rozmowę, ale nie wiem do kogo ona należy. Po chwili zdałam sobie sprawę, że są to głosy Louis'a, El, Pezz, Zayn'a i Niall'a. Tak bardzo chciałam otworzyć oczy. W końcu udało mi się. Tak! Jasne światło zaczęło mnie razić, przez łzy zaczęły wypływać. z moich oczu. Otarłam je. Byłam podczepiana pod jakieś kabelki, ubrana w biało-różową koszulę nocną w kwiaty i moja lewa ręka była prawie cała w bandażu. Tak bardzo mnie bolała, bardziej niż zwykle. Starałam się podnieść, z trudem w końcu dałam radę. Nie miałam na nic siłę.
Louis: Natalie! Obudziłaś się już? Zayn idź do lekarza. Tak sie bardzo bałem się o Ciebie. Powiedz mi, dlaczego to zrobiłaś?
Wspomnienia powróciły. Zaczęłam płakać. Louis próbował mnie przytulić, lecz ja go odtrąciłam. Dlaczego? Może tak bardzo przypomniał mi Dark'a? Sama nie wiem. Tak bardzo za nim tęsknię, za jego pocałunkami, za jego głosem, za każdą spędzoną z nim chwilą. Tęsknię za nim. On tak bardzo mnie skrzywdził. Po raz kolejny już otarłam twarz z gorącej, słonej cieczy. Usłyszałam jak otwierają się drzwi. Do sali wszedł Zayn wraz z doktorem. Doktor mógł mieć z 40 lat na oko. Miał brązowe włosy, z siwymi włosami gdzie niegdzie, piwne oczy ze zmarszczkami i miły uśmiech.
Doktor: dzień dobry panno Natalie jestem doktor Edward Smot i będę Ciebie prowadził. Jak się czujesz? Nie boli Cię ręka? Dostałaś środki przeciwbólowe, aczkolwiek ręka nadal może Cię boleć, gdyż jedną z ran musieliśmy zaszyć.
Zaszyć? Na prawdę? To pewnie dlatego tak bardzo boli. Nie odpowiadałam na żadne z pytań, ani na zadawane przez lekarza, ani na te, zadawane przez moich przyjaciół i brata. Około godziny 22 wszyscy zaczęli się zbierać.
El: Tutaj w szafce są rzeczy, które zabrałam z Louis'em i Sophia z domu. Jutro dowieziemy jakieś ubrania.
Każdy do mnie podszedł przytulił i dał buziaka w policzek. W sumie to się nawet ucieszyłam, gdy już wyszli. Wiem, że to nie była zbyt miłe, ale przecież, mogę, raz na jakiś czas pobyć sama ze swoim myślami,  prawda? Przed snem zawołał jeszcze pielęgniarkę, aby podała mi kilka rzeczy, gdyż ja przez te kabelki miałam uniemożliwione niektóre ruchy. Rano obudziły mnie promienie słońca, które wtargnęły do pokoju przez jedno, niewielkie okno. Tak bardzo chciałabym chociaż podejść do tego okna. Po pewnym czasie dostałam śniadanie. Zjadłam je, aczkolwiek było one nie dobre. Nie na widzę szpitalnego żarcia, nie na widzę szpitalnego zapachu, nie na widzę szpitali! Lekarz około godziny 11 przyszedł i odłączył mi te kable. Mogłam się wreszcie gdzieś przejść. Najpierw podeszłam do okna. Pogoda była przecudna! Zdziwiło mnie to, że przed szpitalem jest tyle osób. Nagle zobaczyłam plakat, na którym było napisane: ,,Natalie wróć do zdrowia!!!<3" Zamurowało mnie. Następnie poszłam do kafejki. Tam kupiłam sobie kawę i ją wypiłam. Gdy  mój lekarz zobaczył, że piję kawę, zaczął na mnie krzyczeć, że w moim stanie piję kawę. Bylo mi głupio. Przeprosiłam go, a potem wróciłam do sali. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Odblokowałam go, a następnie ujrzał powiadomienie o 17 nieodebranych połączeniach od dark'a. Szybko skasowałam od niego wszytskie widomościi, połączenia i sam numer. Nie chce go więcej w moim życiu. zaczęłam znowu płakać. Płakałabym tak pewnie przez cały dzień, ale przyszedł mój obiad, a następnie Louis. Zaczęliśmy rozmawiać. Louis zaczął mi mówić o tym, że wiesz o wszystkim. Wiedziałam, że kiedyś to się stanie, ale nie wiedziałam, ze aż tak szybko. Powiedział, ze mi pomoże, ale w czym? Pomóc przestać się ciąć? Pomóc przy rzucaniu palenia? Powiedział również, że wie o Dark'u. To mnie najbardziej zdziwiło. Przez cały czas szczerze ze sobą rozmawialiśmy. Chyba pierwszy raz. Wieczorem odwiedził mnie Niall i Perrie. Przywieźli mi trochę ubrań, kosmetyków i innych rzeczy. Niall za to przywiózł mi mase jedzenia, ponieważ uznał, że podczas pobytu w szpitalu bardzo schudnę. Cały czas się śmieliśmy. Ani trochę nie myślałam o tym dupku. To chyba dobrze nie? Wieczorem zjadłam kolację, która była trochę lepsza niż śniadanie. Perrie wyszła wcześniej. Niall usiadł na łóżku obok mnie, tak aby siedzieć w moją stronę.
Niall: Natalie, jak się czujesz?
Nat: Dzięki wam lepiej.
Niall: Louis mówił nam o Dark'u.
Nat: Świnia. Miał nic nikomu mówić.
Niall: Nie był Ciebie wart. Nie zasługujesz na jakiegoś idiotę. Na prawdę. Jeszcze kogoś pokochasz. Obiecuję Ci.
Łza mimowolnie poleciała z moich oczu. Niall ją szybko otarł. Blondyn przytulił swoje ciało do mojego. Ciepło jego ciało  przenosiła się na moje ciało. Naszą chwilę przerwał lekarz.
Lekarz: A co ty mi tutaj robisz? To już nie jest czas odwiedziń. Zmykaj mi.
Niall: No, dobrze. będę już szedł Natalie. Jutro do Ciebie przyjdę. Paaa...
Nat: paaa...
Niall dał mi buziaka w policzek, założył kurtkę i wyszedł.
Doktor: No dobrze, Natalie. Musimy pogadać.
Nat: Skoro musimy.
Doktor: No dobrze. A więc. Wiem, ze masz cukrzycę. Czy ostatnio brałaś co dzień leki?
Nat: Nie, przyznaję się bez bicia, że w ostatnich dniach nie brałam leków.
Doktor: Dlaczego? Wiesz, że to bardzo nie dobrze może wpłynąć na Twoje zdrowie?
Nat: Zapominałam. Tak, wiem. Od dzisiaj będę je brała co dzień.
Doktor: No, dobrze. Jutro Ci wypiszę receptę na te leki. Teraz kolejna sprawa. Prawdopodobnie jutro wyjdziesz ze szpitala. Będziesz musiała pojawić sie tutaj za około 2 tygodnie na zdjęcie szwów.
Nat: Ciesze się. nie mogę już tutaj wytrzymać. 2 tygodnie? Tak dużo?
Doktor; Tak. Rany muszą Ci się zagoić, a są naprawdę głębokie. Teraz kolejna sprawa. Wiem również, że palisz papierosy. Będziesz musiała to rzucić, wiesz o tym?
Nat: Ale to nie będzie takie proste...
Doktor: Ja to wiem, ale to naprawdę w Twojej sytuacji nie jest najlepsze wyjście. Masz bardzo wysokie ciśnienie. Cukier również. Do tego jesteś ciągle na lekach. Będziesz musiała je odstawić jak najszybciej. Twój brat ma Ci w tym pomóc.
Nat: Mój brat? Louis?
Lekarz: Tak. Dobrze. Ja już Ci nie przeszkadzam. Wyśpij się. Jutro z rana czekają Cię badania, dzięki którym zadecyduję, czy Cię jutro mam wypuścić. Dobranoc.'
Nat: Dziękuję. Dobranoc.
Wzięłam szybki prysznic, umyłam żeby i twarz. Ponownie znalazłam się w łóżku. Podczas rozmyślania na wiele tematów zasnęłam...

                                                                    ~Następny dzień~
Obudziła mnie pielęgniarka, informując o badaniach. Po dobrych 2 godzinach badań wróciłam do sali, w której leżę. Czekało na mnie tam śniadanie. Było to kanapka z twarożkiem, jogurt truskawkowy, bułka pszenna i kubek gorącej chyba jeszcze herbaty. Śniadanie było o wiele lepsze niż te wczorajsze. Szybko zjadałam kanapkę, jogurt i bułkę. Wszystko popiłam herbatą. Po zjedzeniu śniadania odniosłam tacę i puste naczynia. Gdy powróciłam do sali wzięłam sobie mojego laptopa. Weszłam na tt. Nic ciekawego się na nim nie działo, więc wyszłam z twittera. Postanowiłam wejść na skaypa. Zauważyłam, że moja przyjaciółka Lottie jest dostępna. Czym prędzej do niej zadzwoniłam.
Lottie: Hej mój misiaku! Gdzie ty jesteś? Skąd ta piżama u Ciebie o 13 godzinie?!?
Nat: Hej, Lottie. jestem w szpitalu?
Lottie; Ale jak to? Co zrobiłaś?
 
Nat: No bo...
Lottie: No bo co...? Tylko nie mów, że..
Nat: Tak, włanie dlatego jestem w szpitalu.
Lottie: Ku*wa! Ile razy Ci mówiłam, że w końcu tutaj wylądujesz? Dlaczego to zrobiłaś?
Nat: To przez dark'a..
Lottie: Co tek idiota Ci zrobił?
Nat: Zerwał ze mną.
Zaczęłam płakać. Wspomnienia z tamtego dnia powróciły. Nerwowo zaczęłam ocierać łzy. Lottie zaczęła krzyczeć.
Nat: Lottie! Uspokój się!
Lottie: Noe dobrze. Ale ja Ci mówiłam! On Cie tylko wykorzystał!
Nat: Nie mówmy nic więcej na temat tego idioty. Co tam u Ciebie  słychać?
Lottie: Będziemy musieli pogada, ale to dopiero jak do Ciebie przyjadę.
Nat: Kiedy przyjedziesz?
Lottie: 1 września.
Nat: Nie idziesz do szkoły?
Lottie: Nie.
Nat: Dlaczego?
Lottie:  Kiedyś Ci powiem. Musze kończyć. Ewelina przyszła i mówi, że muszę się na chwilę zaopiekować dziećmi. Paaaa....
Nat: Paaa....
Zdziwiła mnie ta tajemniczość ze strony Lottie. Ale no cóż... Prędzej, czy później i tak dowiem się o co jej chodzi.

                                                          ~Jakiś czas później~
Właśnie wypisuje się ze szpitala. Eleanor przyniosła mi ubrania, które założyłam z chęcią. Bardzo mi się ten zestaw spodobał. El ma gust. Po tym jak dostałam wypis razem z Eleanor i Louis'em udaliśmy się do pobliskiej apteki, aby zakupić dla mnie leki. Po wyjściu z apteki, pojechaliśmy jeszcze do tesco po zakupy. Po 2 godzinach byliśmy w domu. Przywitali mnie wszyscy. Postanowili zrobić mini przyjęcie z okazji mojego powrotu do domu. To było bardzo miłe z ich strony. Przyrządzili pyszną kolację, składającą się z kremu dyniowego, zapiekankę z rybą i warzywami, oraz deser, który zapewne zrobiła Perrie. Deserem było przepyszne ciasto z brzoskwiniami i bitą śmietaną. Pychotka! Po zjedzonej kolacji Zayn i Perrie chcieli coś ogłosić.
Zayn i Perrie: Pobieramy się!
Liam: Naprawdę?  To świetnie.
Wszyscy zaczęli gratulować Zayn'owi i Perrie. Bardzo się ucieszyłam na tą wieść, zresztą chyba jak wszyscy. Po pysznej kolacji Zayn zaproponował, abyśmy obejrzeli jakiś film. Nie miałam ochoty na oglądanie, więc udałam się do mojego i Niall'a pokoju. Najpierw rozpakowałam torbę. Nie było zbyt dużo w niej, więc szybko się z tym  uwinęłam. Włączyłam sobie muzykę, a dokładniej Skaycepter- Demi Lovato. Uwielbiam tą piosenkę. Działa na mnie kojąca. Zauważyłam, ze podczas pobytu w szpitalu moje paznokcie bardzo się zniszczyły. trzeba coś z tym zrobić. Udałam się do łazienki po potrzebne przyboru do pednicure i macinure. Najpierw wzięłam się za paznokcie u rąk, a dopiero potem u nóg. Na koniec pomalowałam paznokcie. Efekt bardzo mi się spodobał. Zaniosłam przybory z powrotem do łazienki. Wróciłam do pokoju. Zobaczyłam która godzina. Była 21:11. Zaczęłam robić się senna. Wzięłam piżamkę i udałam się w kierunku łazienki. Po wejściu do pomieszczenia zamknęłam drzwi. Nalałam sobie wodę do wanny, gdyż miałam wielką ochotę na długą kąpiel. Do wody dolałam olejku. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam do wody. Na początku woda mnie parzyła, lecz po chwili przestała. Cały czas gapiłam się na moją lewą rękę. Będzie blizna jak nic. Po co mi to było? W sumie, jedna blizna więcej, co to za problem, ale ta blizna będzie naprawdę duża. Jak ją będę zakrywała? W sumie przy chłopakach już nie będę musiała, ale przy innych? Na razie nie chce mi się o tym myśleć. Siedziałam w tej wannie dopóki woda zrobiła się zimna. Spłukałam wodę i wyszłam z wanny. Otuliłam swoje ciało przyjemnym i miłym ręcznikiem. Umyłam zęby i twarz. Osuszyłam ciało, posmarowałam je balsamem i założyłam ubrania. Brudne ręczniki wrzuciłam do kosza napranie. Wyszłam z łazienki. Postanowiłam sprawdzić co porabiają chłopaki. Zastałam ich wszystkich w salonie, oglądających jakiś horror.
Nat: Idę spać.
Harry: Tak wcześnie?
Nat: Tak.
Postałam tam jeszcze przez chwilę i powróciłam do pokoju. Z racji tego, że przez ostatni czas spałam na tym wygodniejszym łóżku, które według Niall'a było moje, dzisiaj będę spała na łóżku blondyna. W sumie, to mieliśmy się zmieniać łóżkami. Rozłożyłam sofę. Ułożyłam się w łóżeczku. Obok siebie położyłam iPhon'a. Po krótkiej chwili zasnęłam...

                                                                  ~kilka dni później~
Dzisiaj są moje urodziny. Za kilka dni szkoła. Wakacje się kończą. 23 była rocznica One Direction. Z tej okazji podarowałam im wielki kolaż z ich zdjęciami oraz fanów. Na ten pomysł wpadł mój kochany Kwiatuszek, czyli Dawid. Uwielbiam go. Jesteśmy jak rodzeństwo. Ja, Lottie i Dawid. Znamy się od zawsze, znaczy z Lottie od 4 lat. Lottie trafiła do domu dziecka w Polsce. Na początku miała być tutaj, w Londynie, ale okazało się że Char ma  w Polsce jakoś rodzinę i ją tam wywieźli. To oczywiście było nie prawdą. Na powrót Lottie tutejszego domu dziecka nie było stać, więc została w Polsce. A jak się poznaliśmy? W szkole robiliśmy paczki dla domu dziecka. Akurat ja, Dawid i kilka innych osób ze szkoły mieliśmy je tam dostarczyć. I właśnie tam, w domu dziecka ją poznałam. Ciekawe co to za wielka tajemnica, która nie mogła mi przez skaypa powiedzieć. Ale, no cóż. Za kilka dni się dowiem. Czas już te przemyślenia przerwać. Stałam tak przed szafą, szukając ubrań na dzisiejsze zakupy z dziewczynami. Wieczorem jest impreza z okazji moich i Liam'a urodzin, więc postanowiłyśmy kupić sobie jakieś  ubrania na dzisiejszy dzień. Na dworze jest dzisiaj bardzo ciepło, co mnie bardzo cieszy. W końcu wybrałam zestaw idealny. Wzięłam go i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam kucyka i makijaż,  ubrałam się  i gotowe. Wzięłam jeszcze małą, białą torebeczkę. Włożyłam do niej pieniądze, telefon i okulary przeciwsłoneczne. Dziewczyn jeszcze nie było. W czasie, gdy czekałam na nie zjadałam 2 małe kanapeczki z ogórkiem. Cały czas ktoś do mnie dzwonił, lubił wysyłał esemesy z życzeniami. Zadzwonił dzwonek do drzwi. To pewnie dziewczyny-pomyślałam. Jednak się pomyliłam. Był to kurier z dużą, niebieską paczką. Podpisałam się i wzięłam pudełko. Zaniosłam je do salonu. Dostrzegłam przy nim karteczkę z tą oto treścią:

 Kochana córeczko!
Przepraszamy, że nie możemy być z tobą w dniu Twoich urodzin. 
Wszystkiego najlepszego!
Przysyłamy Ci małe prezenty oraz trochę pieniędzy, gdyż wiem, że niedługo zaczyna się rok szkolny.
Bądź grzeczna.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
Pozdrawiamy.
Mama i tata.

Ciekawe jak małe są te prezenty. W pudle były te prezenty:


No o oczywiście pieniądze.
Gdy schowałam to wszystko do pudła usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
Perrie: Hej! Jesteś tutaj Natalie?
Nat: tak jestem. Witajcie.
El; Cześć. Wszystkiego najlepszego!
Sophia: Dokładnie. Są chłopcy?
Nat: Dziękuję za życzenia. Nie nie ma. Wyszli wcześnie rano gdzieś do studia. 
El: Aha. To jak idziemy na zakupy?
Perrie: Oczywiście. ładnie wyglądasz Nat.
Nat: dziękuję. 
Wyszliśmy z mieszkania. Razem z PerrieElką i Sophią wyszliśmy z mieszkania. Zjechaliśmy windą na sam dół. Po drodze spotkałyśmy Matta. W samochodzie wzięłam leki. po niespełna godzinie drogi byłyśmy  w centrum handlowym. Przez 2 godziny chodziliśmy po sklepach wybierając ubrania, kosmetyki i dodatki na wieczór. Kupiłam chyba ze 4 bluzki, jedne spodnie, 2 sukienki, 1 parę vansów i ze 3 pary obcasów. Zakupy dziewczyn wyglądały podobnie. Perrie dodatkowo kupiła sobie masę kosmetyków. Po zakupach poszliśmy na kawę. Cały czas się śmiałyśmy i żartowaliśmy. Bardzo je lubię. Są dla mnie jak siostry, nawet Sophia, którą nie dawno poznałam. Po zakupach wróciliśmy do domu. Zaniosłam zakupy do mojego pokoju. Chłopaków jeszcze nie było. Z racji tego, że był taki ładny dzień, założyliśmy stroje kąpielowe i poszliśmy na basen, kilka pięter wyżej. Rozebraliśmy się i zajeliśmy miejsca na leżakach. Posmarowaliśmy nasze ciała olejkami i zaczęliśmy się opalać. Około godziny 18 założyliśmy ubrania i wróciliśmy do mieszkania. Banda już na szczęście była.
Liam: Zaraz wychodzimy do klubu, więc ubierajcie się.
Czym prędzej udałyśmy się do mojego pokoju. Tam były nasze stroje  na dzisiejszy wieczór. Chłopaki zorganizowali wielką imprezę urodzinową. Będzie masa ludzi.  W końcu skomponowałam zestaw.  Dopóki Perrie i El nie opuściły mojej łazienki siedziałam na tt. Ale gdy już wyszły, wyglądały po prostu cudownie! Skompletowałam ich wygląd, po czym zabrałam ubrania do łazienki. Rozebrałam się z sukienki i bielizny. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy, a potem zrobiłam całkiem ładną fryzurę. Założyłam sukienkę, buty i biżuterię. Umyłam zęby i wzięłam się za makijaż. Usta jak zwykle pomalowałam na czerwono. Oczy wyszły całkiem dobrze. Mogłoby być lepiej, ale nie jest źle. Na policzki nałożyłam jasno różowy róż. Na koniec spryskałam się perfumami. Wrzuciłam przez ze mnie kosmetyki do małej, czarnej torebeczki na ramię. wyszłam z łazienki. Weszłam jeszcze na chwilę do pokoju. Akurat na moje nieszczęście był tam Niall i to do tego był pół nagi.
Nat: Przepraszam, już wychodzę.
Niall; Nie masz za co. Jak chcesz możesz tutaj zostać. Ślicznie wyglądasz.
Nat: Dziękuję.
Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Szybko skompletowałam torebkę i wyszłam z pokoju. Zaraz za mną wyszedł Niall. Oboje udaliśmy się do salonu. Wszyscy byli ubrani i gotowi do wyjścia. Liam zamówił 2 taksówki, gdyż w jednej nie zmieścilibyśmy się. Już po 15 minutach taksówki były pod naszym domem. zeszliśmy na dół. Podzieliśmy się tym, kto z kim jedzie. Wyszła, że jadę razem Liam'em i Sophie, Harry'm oraz Zayn'em. droga minęła nam bardzo szybko. Po wyjściu z pojazdu moich uszy dobiegły odgłosy z kubu. Dzisiaj klub jest tylko dla nas. Jeszcze chwilę czekaliśmy na resztę. Po 10 minutach byliśmy już w klubie. Chłopaki sie na prawdę postarali. Na przeciwko wejścia, na ścianie był wielki napis: ,,Wszystkiego Najlepszego Natalie i Liam.'' Wszędzie były balony, serpentyny i inne dekoracje. W prawym rogu stał stół z napojami, a w przeciwnym rogu stół z jedzeniem. Po lewej był bar z alkoholem i szatnia. Po prawej zaś parkiet i scena na której już był didżej i zapuszczał muzykę. Wszędzie byli jacyś ludzie. Połowy z nich nawet nie znałam, ale to przecież była także impreza dla Liam'a. Zajeliśmy miejsca przy jednym ze stolików nieopodal baru. Usiadłam obok Liam'a i Perrie. Zayn, Harry i Louis przynieśli nam drinki. Szybko je wypiliśmy i ruszyliśmy parkiet. Najpierw tańczyłam z moim bratem przez 2 piosenki, później z Harry'm, a jeszcze później z jakimś przyjacielem Liam'a. Po kilku piosenkach poszłam się czegoś napić. Przy naszym stoliku stały kolejne drinki. Wzięłam jednego i go wypiłam. Gdy chciałam znowu powrócić na parkiet wpadłam na Niall'a.
Niall: Zatańczysz ze mną, panno Tomlinson?
Nat: Oczywiście, panie Horan.
Akurat didżej włączył jakoś wolną piosenkę. Na parkiecie zostały same pary. Położyłam swoje ręce na szyi Niall'a, a on swoje na moich biodrach. Cały czas tańczyliśmy patrząc sobie w oczy. Niall ma takie cudowne oczy. Odpłynęłam w nich po prostu. Po skończonej piosence Niall zabrał mnie na taras widokowy.
Niall: Miałem dać Ci to wcześniej.
Niall wyciągnął spod marynarki małe, czerwone pudełeczko i podał mi je.
Niall: Otwórz je. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Tak, jak blondyn mi kazał rozpakowałam pudełeczko. W środku był zapakowany srebny łańcuszek z małym serduszkiem, ozdobiony mnóstwem małych kamyczków. Po prostu cudo.
Nat; Nie wiem co mam powiedzieć. Niall nie musiałeś. Jestem pewna, że był bardzo drogi.
Niall: Musiałem, musiałem. Dla mojej kochanej przyjaciółki zrobię wszystko, a teraz dawaj mi go. Założę Ci.
Podałam chłopakowi wisiorek, po czym odwróciłam się. Zebrałam włosy, aby Niall mógł założyć mi naszyjnik. Chłopak przełożył go, przez moją szyję, a następnie zaczepił zapięcie. Odwróciłam się. Nasze twarze dzieliły centymetry, a potem milimetry. W końcu ciepłe usta Niall'a dotknęły moich. To było coś nie do opisania! Mój brzuch był pewien motyli. Czułam się tak cudownie! Chciałabym, aby ten pocałunek trwał przez całą wieczność. Po chwili Niall oderwał się od mnie. Spojrzałam w jego cudne tęczówki. Dlaczego ja nie mogłabym mieć takich cudownych oczu???
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
TADAM! Oto już 9 rozdział! Podoba się wam? Jak obiecałam jest długi. Miał być jeszcze dłuższy, ale postanowiłam, że to, co miało być na końcu rozdziału dodam w następnym. Najbliższe 3 rozdziały będę krótkie, apotem znowu dam wam jakiegoś dłuższego. Zgadzacie się? Następny rozdział dodam jakoś w tym tygodniu. Mam szablon! Jest cudowny, aczkolwiek mam problem z dodaniem go. No, dobrze. Będę już kończyła. Miłej niedzieli. Buziaki! <33333333 Pozdrawiam was serdecznie!

                                                                                                                                    Niewidzialna 

wtorek, 4 marca 2014

Przepraszam. ;(

Hej. Od razu chciałabym was przeprosić, za to, że nie dodałam jeszcze rozdziału, gdyż chcę, aby był on długi. Nie wiem ile zajmie mi pisanie go, ale zaraz po dodaniu tego długiego rozdziału dodam wam dwa krótkie. Mam nadzieję, że dacie radę poczekać jeszcze kilka dni. Za nie długo powinnam mieć również szablon. Myślę, że zarówno mnie, jak i wam spodoba się wam ten szablon. Będę już kończyła. Nic chybha więcej nie muszę wam mówić. W razie jakichkolwiek pytań zapraszam do zakładki z pytaniami. Tam wam odpowiem na każde zadane pytanie. Kończę. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru. Paaa....

                                                                                                                                               Niewidzialna