piątek, 28 marca 2014

Rozdział 10

                                                             ~Rozpoczęcie roku szkolnego~
Dzisiaj idę pierwszy raz do szkoły w tym nowym roku szkolnym. Szczerze? Trochę się boję. Zabrałam ubrania, które przygotowałam sobie wczoraj. Pogoda dzisiaj nie jest zbyt najlepsza. Ostatnie dni spędziliśmy za Londynem, w pewnym lesie, jednym słowem urządziliśmy sobie biwak. Weszłam do łazienki, którą wczoraj, po powrocie z biwaku sprzątnęłam. Ściągnęłam koszulkę do spania, oraz bieliznę. Włączyłam sobie wodę i weszłam po ciepłą wodę. Woda pobudzała moje jeszcze zmęczone ciało. Szybko namydliłam ciało i włosy. Spłukałam pianę i wyszłam. Bawełnianym ręcznikiem wysuszyłam siebie, a następnie wokół ciała owinęłam ręcznik. Z szafki, obok umywalki wyjęłam suszarkę i lokówkę. Po 15 minutach moja fryzura była gotowa. Delikatne loki i podpięta grzywka wyglądały bardzo efektownie. Ubrałam ubrania. Umyłam szybko twarz i żeby, po czym wzięłam się za makijaż. Usta pomalowałam różowym błyszczykiem. Na policzki dałam jasny róż. Powieki pomalowałam jasnym brązem, zrobiłam kreski eyelinerem, wytuszowałam rzęsy i makijaż gotowy. Na koniec spryskałam się perfumami i na nałożyłam bransoletki na blizny. Wyszłam z łazienki. Wróciłam do sypialni po torebkę i potrzebne mi rzeczy. Niall już nie spał.
-Nie śpisz już? -zapytałam Niall, szukając telefonu.
-Nie, nie śpię. -odpowiedział
-Mam nadzieję, że nie obudziłam Cię Niall?- Zapytałam się blondyna,
-Nie no coś ty. Na którą masz tam?
-Na 11. Zostało mi jeszcze 40 minut,a  co?
-Jeśli chcesz mogę Cię zawieść. Mam spotkanie z Paul'em za jakoś godzinę, to mogę Cię podrzucić.
-Na prawdę? Dziękuję. To ty idź się ubrać i umyć, a ja w tym czasie zrobię jakieś śniadanie.-powiedziałam.
Jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Zrobiłam szybko jakieś kanapki. Zjadłam 2, może 3 kanapki i już byłam nasycona. Resztę pozostawiłam Niall'owi. Wypiłam jeszcze szklankę soku pomarańczowego, po czym brudne naczynia schowałam do zmywarki. Sprawdziłam jeszcze czy mam wszystkie potrzebne papiery. W końcu Niall zawitał w kuchni. Podczas, gdy on jadł zrobione przez mnie kanapki, ja pisałam z Lottie. Postanowiłyśmy, że spotkamy się o 16 w parku, nie daleko naszego apartamentowca. 10 minut przed czasem, Niall i ja byliśmy już w drodze do szkoły. Przez całą drogę zamieniliśmy tylko kilaka słów. Po kilku minutach byliśmy pod szkołą. Szkoła jest dosyć daleko od naszego mieszkania. Na moje oko to około 5 kilometrów. Wysiadając z samochodu, Niall przytrzymał mnie za rękę i powiedział:
-Jak to wszystko się skończy zadzwoń do mnie, lub napisz. Okej? To przyjadę po Ciebie.
-Dobra.-odpowiedziałam.
Zamknęłam drzwi, po czym ruszyłam do szkoły. Przed szkołą stało wiele osób. Polowa z nich gapiła się an mnie, ale jakoś nie krępowało mnie to. Aby dostać się do szkoły trzeba przejść przez schody, a następnie iść ścieżką usypaną kamyczkami prosto do wejścia. Pociągnęłam drzwi do siebie i weszłam do budynku. Długim holl'em, pomalowanym na jaśniejszy kolor przeszłam na korytarz. Pierwszą, lepszą osobę zapytałam o drogę do sali, w którym miało mieć miejsce rozpoczęcie roku szkolnego. Według wskazówek, jednej  z dziewczyn ruszyłam do sali gimnastycznej. Sala była prawie już cała zapełniona. Na sali panował dźwięki rozmów, śmiechu i szeptu. Stanęłam sobie  z boku. Po kilku minutach na sali zrobiła się cicho. Dyrektorka wraz z nauczycielami, wyszli na scenę. Zaczęli wszystkich witać i informować o różnych rzeczach, które według mnie były niepotrzebne. po kilkunastu minutach rozeszliśmy się po klasach. Każdy z nas dostał plan lekcji, oraz listę potrzebnych podręczników. W klesie muzycznej, do której będę chodzić jest 17 chłopaków i 15 dziewczyn, włącznie ze mną. Duża klasa. Naszą wychowawczynią jest pani Ella Dobrev. Jutro będzie tak zwany ,,dzień początków'', czyli będzie można kupić używane podręczniki, przystąpić do jakiegoś kółka. Każdy z nas, będzie musiał wybrać sobie co najmniej jedno, takie kółko, oraz sekcję, która działa na rzecz szkoły. Około godziny 13 wyszłam ze szkoły. Szybko napisałam do Niall'a, aby po mnie przyjechał. Po minucie dostałam odpowiedź od chłopaka. Był już w drodze. Blondyn kazał mi czekać. Postanowiłam, że stanę sobie z boku. Wszyscy zaczęli wychodzić ze szkoły. Niektórzy się śmiali, niektórzy byli zadowoleni, a niektórzy byli smutni. Trójka dosyć przystojnych chłopaków zmierzała w moim kierunku.
-Hej, mała. Jesteś tu nowa prawda?-powiedział najwyższy z trójki.
-Aż taka mała, to ja nie jestem. Tak, jestem tu nowa. -odpowiedziałam.
-Spokojnie. Jakby co, ja to Andrew, ten po prawej to Mike, a ten po lewej to Dave. A ty jak masz na imię?-zapytał ten w środku. wydaje się być fajny.
-Natalie. Nazywam się Natalie.-odpowiedziałam.
-A więc Natalie, chciałabyś przyjść dzisiaj do nas na imprezę? Zaprosiliśmy prawie całą szkołę. Oczywiście, tych niefajnych nie.- Powiedział Mike. Czyli to musi być jakaś szkolna elita.
-A będę mogła zabrać ze sobą swoją przyjaciółkę?-zapytałam. Nim się spostrzegłam, obok mnie stanął Niall. Nim się spostrzegłam wpił się w moje usta. zdziwiło mnie to, bardzo mnie to zdziwiło.
-Gdzie chcesz zabrać Lottie, skarbie?-zapytał słodko Niall.
-Na imprezę. To jak mogę ją wziąć?
-Jasne. A ładna jest?- tym razem odezwał się Dave.
-I to bardzo...
-Ooo... Mogę też się do was przyłączyć?-Niall zwrócił się do chłopaków.
-Jasne!-odpowiedzieli razem.
-Jakby co macie tutaj mój numer telefonu i adres. Bądźcie na 20.
Wzięłam karteczkę, pożegnałam się i pośpieszyłam do samochodu. Dopiero, gdy zapięłam pasy Niall znalazł się w samochodzie.
-Fajnych masz kolegów-zagadnął.
-Ty lepiej mi wytłumacz co to miało być!?!
-Dobra, ale nie teraz podczas drogi. Zaraz zatrzymam się pod jakoś kawiarnią, tam porozmawiamy, okej?-powiedział Niall.
Nie odpowiedziałam. Przez całą drogę gapiłam się w szybę, zła na Niall'a. W końcu chłopak zatrzymał się przed małą kawiarenką, niedaleko od naszego mieszkania. Wysiedliśmy z samochodu. Usiadłam przy małym, jasnym stoliczku, nakrytym niebieskim obruskiem. Niall usiadł obok.
-To jak. Wytłumaczysz w końcu, dlaczego mnie pocałowałeś?-zapytałam.
-No dobrze. Dzisiaj byłem na spotkaniu z Paul'em, ale chyba to wiesz. Pamiętasz, jak w czasie premiery This Is Us, miałaś udawać moją dziewczynę?
-Tak, pamiętam. I co z wiązku z tym?-zapytałam.
-Nie będziesz z tego zadowolona. Paul i reszta tej cudownej bandy, wymyślili sobie, że w ostatnim czasie mało o nas słychać, więc wymyślili sobie, że mam sobie znaleźć dziewczynę. -powiedział.
-I co ja mam z tym wspólnego? O nie! Nie! Nie! Nie! Nie zgadzam się!-wykrzyczałam pełna złość.
-Proszę! Nie wiesz jak to bardzo jest dla mnie ważne! Gdyby ni to, to zerwałbym z nimi kontrakt, ale nie chce robić tego dla fanów. zrobisz to dla mnie? Tylko kilka tygodni, może kilka miesięcy. Proszę. -Niall przez cały czas mnie błagał, abym zgodziła się na jego pakt. Nie wiem co mam zrobić. A wy, co byście zrobili na moim miejscu?  W mojej myśli, panował huragan myśli. Przez kilka minut siedziałam w ciszy zastanawiając się co mam zrobić. Niall również siedział w ciszy. W końcu podjęłam decyzję. Czy dobrą? Nie wiem. Okaże się.
-No, dobrze. Zgadzam się.-powiedziałam.
-O kurde! Na prawdę? Dziękuję! dziękuję! Dziękuję! Jesteś wielka!-powiedział przeszczęśliwy Niall.
Chłopak podbiegł do mnie i zaczął mnie przytulać i nawet dał mi buziaka w policzek. Zjedliśmy jeszcze lody z bitą śmietaną i szarlotką, a potem wróciliśmy do domu. Napisałam Lottie, aby włożyła na siebie coś luźniejszego, gdyż będziemy biegać. Po chwili dostałam od niej wiadomość. Przebrałam się w luźniejsze ubrania i poszłam sprawdzić, czy chłopaki zrobili coś na obiad. Nie zdziwiłam się. Nie zrobili nic, a z tego co słyszałam chłopcy cały dzień przesiedzieli przed telewizorem. Tylko Niall, który był na spotkaniu z Paul'em nie brał w tym udziału i Harry, który pojechał do swojej siostry i mamy. Szybko zrobiłam zupę-krem z marchewek, specjalnie dla Louis'a, a potem zaczęłam robić deser, w postaci babeczek. Nim się spostrzegłam, przyszedł czas, na spotkanie z moją kochaną Charlotte. Szybko założyłam buty, chwyciłam telefon i słuchawki.Czym  prędzej wybiegłam z mieszkania, a potem prosto do windy. Zjechałam na dół. W recepcji zastałam naszych sąsiadów z pietra wyżej, oraz takie 2 dziewczyny z chyba 10 piętra. Szybko wyszłam z budynku i truchtem pobiegłam do parku nieopodal. Lottie miała czekać na mnie, przy bramie do parku. I czekała. Szybko do niej podbiegłam. Od razu się do sobie przytuliliśmy. Tak bardzo się za nią stęskniłam. Po naszym dość długim przywitaniu, powiedziałam:
-Musisz mi wszystko opowiedzieć.
-Wolałabym najpierw pobiegać.-odpowiedziałam.
Zgodziłam się. Biegaliśmy już przez dobrą godzinę. W końcu zatrzymaliśmy się przy pomoście. Zaczerpnęłam łyk wody, a następnie zapytałam się Lottie:
-Możemy już pogadać?
-Jak zwykle niecierpliwa. -powiedziałam Charlotte.
-No proszę, Char. Co to za sprawa, której nie chciałaś mi powiedzieć?-ponownie zapytałam się mojej przyjaciółki.
-No dobrze. Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć?-zapytała.
Coś czuję, że to jest coś poważnego. Na pewno. Gdyby to była jakaś miła, normalna sprawa, nie byłaby taka tajemnicza.
-Tak, jestem pewna. -powiedziałam.
-A więc..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie! Na wstępie chciałabym was przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Przepraszam! Chciałabym wam podziękować za ponad 1700 wejść! Nie spodziewałam się, że tyle mogę mieć wejść w tak krótkim czasie! Dziękuję wam! Po prostu was kocham.
Na blogu jest nowy wygląd. Podoba się wam? Bo mi osobiście bardzo! Dziewczyna bardzo się postarała. Link do jej bloga z szablonami: http://szablonydani.blogspot.com/2014_03_01_archive.html Wystarczy kliknąć na link i już jesteście na jej blogu. A teraz może coś dotyczącego tego rozdziału. Podoba się wam? Mi nawet, nawet. Jak myślicie, co Lottie powie Nat? A może macie pomysłu co może zdarzy się na tej imprezie? Czy wogóle Nat tam pójdzie? Dowiecie się tego w przyszłym rozdziale. Ja na razie się z wami żegnam, ale nie na długo. Pozdrawiam was i całuję!

                                                                                                                                             Niewidzialna


niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 9

                                                                  Uwaga w rozdziale pojawią się wulgaryzmy!!!
                                                                      ~Oczami Louis'a~
Natalie zamknęła się w łazience. Nie wiem dlaczego. Widziałem, ze płakała. W końcu udało się nam otworzyć drzwi. Jako pierwszy wszedłem do łazienki. To co tam zostałem, przeraziło mnie. Szybko podbiegłem do Nat i wzięłam ją w  ramiona. Łzy wypływały mi z oczu. Wokół niej było pełno krwi.
Louis: Niech ktoś zadzwoni po tą cholerną karetkę!!! Dlaczego ona? Dlaczego?
Liam: Niall dzwoń po karetkę! Szybko!
Niall wyszedł szybko z lazienki. Widać było, że łzy  mu w oczach stanęły. Po 15 minutach karetka przyjechała. Położyła Natalie na noszach i ją wyniosła.
Louis: Jadę do szpitala.
Liam: Nie, Louis.
Louis: Dlaczego? ja muszę jechać! Tam jest moja siostrzyczka! Moja, mała, niewinna Natalie!
Liam: Zostaniesz z Sophią, uspokoisz się, spakujecie rzeczy Natalie i dopiero wtedy przyjedziecie.
Wszyscy wyszliśmy z łazienki. Liam, Zayn, Perrie, Niall i Harry nałożyli kurtki i wyszli z mieszkania. Zostałem sam Z Sophią i śpiącą Eleanor. Nie będę jej budził. Cały czas byłem roztrzęsiony i płakałem. Dlaczego ona to zrobiła? Dlaczego płakała? Dlaczego, akurat ona? Tysiące pytań chodziło mi po głowie. Sophia podała mi herbatę. Chciałem ją jak najszybciej wypić, aby znaleźć się przy Nati.
Sophia: Louis, nie śpiesz się. Eleanor się obudzi i dopiero wtedy pojedziemy, dobrze?
Louis: Czy ty nie rozumiesz, że tam w szpitalu, nie wiem w jakim stanie jest moja siostra, za którą jestem odpowiedzialny?!? Ku*wa, czy tak trudna pojąć?!?
Sopfia: Przepraszam, Louis. Ja Ciebie naprawdę rozumiem, ale musisz się uspokoić. Natalie jest w dobrych rękach. Nic jej się nie stanie.
Louis: Obiecujesz?
Sophia: Obiecuję.
Dziewczyna udała się w kierunku kuchni, lecz po kilku minutach wróciła z szklanką wody i opakowaniem leków.
Sophia: masz weź te proszki, popij wodą, a następnie połóż się. Powinieneś sie uspokoić.
Zrobiłem tak kazała Sophia. Położyłem się w salonie na sofie dość wygodnej, przykryłem miłym kocem i zasnąłem.

                                                                             ~Oczami Niall'a~
W tym samym czasie...
Niall: Liam jedź szybciej!!!
Liam: Niall, do cholery nie da się już szybciej! Chcesz, aby nas policja zatrzymała? Na serio?
Niall: Nie.
Liam: No to siedź cicho i pozwól mi jechać.
Po dobrych 40 minutach byliśmy w szpitalu. Liam zaparkował przy szpitalu. Szybko wyskoczyliśmy z samochodu. Już przy wejściu czuć było ten specyficzny zapach. Nie nawidzę go, tak samo jak tego miejsca. Zatrzymaliśmy się przy recepcji. Zaczęliśmy się wypytywać o Natalie. Nie chcieli nam udzielić odpowiedzi, gdyż nie jesteśmy z rodziny Nat. Zrezygnowany usiadłem na białym, niewygodnym krześle. Mimowolnie z moich oczu uwolniły się łzy. Jak najszybciej otarłem je ręką, aby ich nikt nie zobaczył. Tysiące pytań męczyło mnie. Nim się spostrzegłem Liam, Harry i Zayn przestali sie kłócić z pielegniarkami. Podeszli do mnie.
Harry: Wiemy gdzie jest natalie, idziesz z nami?
Niall: Oczywiście.
Udaliśmy się biało-brązowym korytarzem. Zatrzymaliśmy się przy windzie. Weszliśmy do niej. Harry nacisnął przycisk z 4, co oznacz, że jedziemy na 4 piętro. Będąc już na tym piętrze podeszliśmy do sali numer 231a. Harry delikatnie nacisnął klamkę i pociągnął ją w swoim kierunku. Wszyscy weszliśmy do sali. Natalie leżała na łóżku. Jej włosy były wszędzie na jasnej poduszce. Lewa ręka została zawinięta w bandaż. Skóra była bardzo blada, nienaturalnie blada. Lekarze podłączyli nastolatkę do różnych kabelków. W moich oczach poczułem łzy. Przy łóżku stał lekarz.
Niall: Co z nią?
Doktor: Kim jesteście?
Liam: Jesteśmy jej przyjaciółmi.
Doktor: Nie jesteście rodziną, więc nie mogę wam powiedzieć.
Niall; Niech pan zrozumie! Jesteśmy jej przyjaciółmi, bardzo bliskimi. Mieszamy razem. Jej rodzice są teraz w Los Angeles. Brata Natalie został w domu, aby spakować jej rzeczy i się uspokoić. Niech pan nam powie, co z nią jest.'
Lekarz cały czas na ans patrzył. Westchnął i powiedział:
Doktor: No dobrze. Pani Tomlinson jest w dobrym stanie. Jedną ranę musieliśmy zaszyć, ale to nic poważnego. W tej chwili. jest pod wpływem środków usypiających. Obudzi się za kilka godzin. W szpitalu pozostanie co najwyżej do 28.
Harry: Dziękujemy za tą informację.
Lekarz: Gdyby brat się pojawił, to proszę mu powiedzieć, a by przyszedł do sali numer 150.
Zayn: Powiemy mu.
Usiedliśmy na fotelach obok Natalie. Dostała jednoosobową salę, więc nie była tutaj za dużo miejsca. Cały czas siedzieliśmy przy niej, po mijając wyjścia do toalet i barków. po 2 godzinach przyjechali Louis, Sophia i Elka. Lou i Eleanor od razu poszli do lekarza. Po 20 Liam, Soph i Harry wrócili do domu. Po ich wyjściu reszta dziewczyn i Zayn poszli po kolację. Gdy wrócili zjedliśmy ją. Naszą kolacją był kebab z sałatką i do tego cola bez cukru. Po zjedzeniu, zaczęliśmy oglądać film na szpitalnym telewizorze. W połowie filmu usłyszeliśmy, że Natalie budzi się...

                                                                        ~Oczami Nat~
Usłyszałam urządzenie, które wydawało z siebie dziwne dźwięki, doprowadzając mnie tym do szału. Słyszałam jakoś rozmowę, ale nie wiem do kogo ona należy. Po chwili zdałam sobie sprawę, że są to głosy Louis'a, El, Pezz, Zayn'a i Niall'a. Tak bardzo chciałam otworzyć oczy. W końcu udało mi się. Tak! Jasne światło zaczęło mnie razić, przez łzy zaczęły wypływać. z moich oczu. Otarłam je. Byłam podczepiana pod jakieś kabelki, ubrana w biało-różową koszulę nocną w kwiaty i moja lewa ręka była prawie cała w bandażu. Tak bardzo mnie bolała, bardziej niż zwykle. Starałam się podnieść, z trudem w końcu dałam radę. Nie miałam na nic siłę.
Louis: Natalie! Obudziłaś się już? Zayn idź do lekarza. Tak sie bardzo bałem się o Ciebie. Powiedz mi, dlaczego to zrobiłaś?
Wspomnienia powróciły. Zaczęłam płakać. Louis próbował mnie przytulić, lecz ja go odtrąciłam. Dlaczego? Może tak bardzo przypomniał mi Dark'a? Sama nie wiem. Tak bardzo za nim tęsknię, za jego pocałunkami, za jego głosem, za każdą spędzoną z nim chwilą. Tęsknię za nim. On tak bardzo mnie skrzywdził. Po raz kolejny już otarłam twarz z gorącej, słonej cieczy. Usłyszałam jak otwierają się drzwi. Do sali wszedł Zayn wraz z doktorem. Doktor mógł mieć z 40 lat na oko. Miał brązowe włosy, z siwymi włosami gdzie niegdzie, piwne oczy ze zmarszczkami i miły uśmiech.
Doktor: dzień dobry panno Natalie jestem doktor Edward Smot i będę Ciebie prowadził. Jak się czujesz? Nie boli Cię ręka? Dostałaś środki przeciwbólowe, aczkolwiek ręka nadal może Cię boleć, gdyż jedną z ran musieliśmy zaszyć.
Zaszyć? Na prawdę? To pewnie dlatego tak bardzo boli. Nie odpowiadałam na żadne z pytań, ani na zadawane przez lekarza, ani na te, zadawane przez moich przyjaciół i brata. Około godziny 22 wszyscy zaczęli się zbierać.
El: Tutaj w szafce są rzeczy, które zabrałam z Louis'em i Sophia z domu. Jutro dowieziemy jakieś ubrania.
Każdy do mnie podszedł przytulił i dał buziaka w policzek. W sumie to się nawet ucieszyłam, gdy już wyszli. Wiem, że to nie była zbyt miłe, ale przecież, mogę, raz na jakiś czas pobyć sama ze swoim myślami,  prawda? Przed snem zawołał jeszcze pielęgniarkę, aby podała mi kilka rzeczy, gdyż ja przez te kabelki miałam uniemożliwione niektóre ruchy. Rano obudziły mnie promienie słońca, które wtargnęły do pokoju przez jedno, niewielkie okno. Tak bardzo chciałabym chociaż podejść do tego okna. Po pewnym czasie dostałam śniadanie. Zjadłam je, aczkolwiek było one nie dobre. Nie na widzę szpitalnego żarcia, nie na widzę szpitalnego zapachu, nie na widzę szpitali! Lekarz około godziny 11 przyszedł i odłączył mi te kable. Mogłam się wreszcie gdzieś przejść. Najpierw podeszłam do okna. Pogoda była przecudna! Zdziwiło mnie to, że przed szpitalem jest tyle osób. Nagle zobaczyłam plakat, na którym było napisane: ,,Natalie wróć do zdrowia!!!<3" Zamurowało mnie. Następnie poszłam do kafejki. Tam kupiłam sobie kawę i ją wypiłam. Gdy  mój lekarz zobaczył, że piję kawę, zaczął na mnie krzyczeć, że w moim stanie piję kawę. Bylo mi głupio. Przeprosiłam go, a potem wróciłam do sali. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Odblokowałam go, a następnie ujrzał powiadomienie o 17 nieodebranych połączeniach od dark'a. Szybko skasowałam od niego wszytskie widomościi, połączenia i sam numer. Nie chce go więcej w moim życiu. zaczęłam znowu płakać. Płakałabym tak pewnie przez cały dzień, ale przyszedł mój obiad, a następnie Louis. Zaczęliśmy rozmawiać. Louis zaczął mi mówić o tym, że wiesz o wszystkim. Wiedziałam, że kiedyś to się stanie, ale nie wiedziałam, ze aż tak szybko. Powiedział, ze mi pomoże, ale w czym? Pomóc przestać się ciąć? Pomóc przy rzucaniu palenia? Powiedział również, że wie o Dark'u. To mnie najbardziej zdziwiło. Przez cały czas szczerze ze sobą rozmawialiśmy. Chyba pierwszy raz. Wieczorem odwiedził mnie Niall i Perrie. Przywieźli mi trochę ubrań, kosmetyków i innych rzeczy. Niall za to przywiózł mi mase jedzenia, ponieważ uznał, że podczas pobytu w szpitalu bardzo schudnę. Cały czas się śmieliśmy. Ani trochę nie myślałam o tym dupku. To chyba dobrze nie? Wieczorem zjadłam kolację, która była trochę lepsza niż śniadanie. Perrie wyszła wcześniej. Niall usiadł na łóżku obok mnie, tak aby siedzieć w moją stronę.
Niall: Natalie, jak się czujesz?
Nat: Dzięki wam lepiej.
Niall: Louis mówił nam o Dark'u.
Nat: Świnia. Miał nic nikomu mówić.
Niall: Nie był Ciebie wart. Nie zasługujesz na jakiegoś idiotę. Na prawdę. Jeszcze kogoś pokochasz. Obiecuję Ci.
Łza mimowolnie poleciała z moich oczu. Niall ją szybko otarł. Blondyn przytulił swoje ciało do mojego. Ciepło jego ciało  przenosiła się na moje ciało. Naszą chwilę przerwał lekarz.
Lekarz: A co ty mi tutaj robisz? To już nie jest czas odwiedziń. Zmykaj mi.
Niall: No, dobrze. będę już szedł Natalie. Jutro do Ciebie przyjdę. Paaa...
Nat: paaa...
Niall dał mi buziaka w policzek, założył kurtkę i wyszedł.
Doktor: No dobrze, Natalie. Musimy pogadać.
Nat: Skoro musimy.
Doktor: No dobrze. A więc. Wiem, ze masz cukrzycę. Czy ostatnio brałaś co dzień leki?
Nat: Nie, przyznaję się bez bicia, że w ostatnich dniach nie brałam leków.
Doktor: Dlaczego? Wiesz, że to bardzo nie dobrze może wpłynąć na Twoje zdrowie?
Nat: Zapominałam. Tak, wiem. Od dzisiaj będę je brała co dzień.
Doktor: No, dobrze. Jutro Ci wypiszę receptę na te leki. Teraz kolejna sprawa. Prawdopodobnie jutro wyjdziesz ze szpitala. Będziesz musiała pojawić sie tutaj za około 2 tygodnie na zdjęcie szwów.
Nat: Ciesze się. nie mogę już tutaj wytrzymać. 2 tygodnie? Tak dużo?
Doktor; Tak. Rany muszą Ci się zagoić, a są naprawdę głębokie. Teraz kolejna sprawa. Wiem również, że palisz papierosy. Będziesz musiała to rzucić, wiesz o tym?
Nat: Ale to nie będzie takie proste...
Doktor: Ja to wiem, ale to naprawdę w Twojej sytuacji nie jest najlepsze wyjście. Masz bardzo wysokie ciśnienie. Cukier również. Do tego jesteś ciągle na lekach. Będziesz musiała je odstawić jak najszybciej. Twój brat ma Ci w tym pomóc.
Nat: Mój brat? Louis?
Lekarz: Tak. Dobrze. Ja już Ci nie przeszkadzam. Wyśpij się. Jutro z rana czekają Cię badania, dzięki którym zadecyduję, czy Cię jutro mam wypuścić. Dobranoc.'
Nat: Dziękuję. Dobranoc.
Wzięłam szybki prysznic, umyłam żeby i twarz. Ponownie znalazłam się w łóżku. Podczas rozmyślania na wiele tematów zasnęłam...

                                                                    ~Następny dzień~
Obudziła mnie pielęgniarka, informując o badaniach. Po dobrych 2 godzinach badań wróciłam do sali, w której leżę. Czekało na mnie tam śniadanie. Było to kanapka z twarożkiem, jogurt truskawkowy, bułka pszenna i kubek gorącej chyba jeszcze herbaty. Śniadanie było o wiele lepsze niż te wczorajsze. Szybko zjadałam kanapkę, jogurt i bułkę. Wszystko popiłam herbatą. Po zjedzeniu śniadania odniosłam tacę i puste naczynia. Gdy powróciłam do sali wzięłam sobie mojego laptopa. Weszłam na tt. Nic ciekawego się na nim nie działo, więc wyszłam z twittera. Postanowiłam wejść na skaypa. Zauważyłam, że moja przyjaciółka Lottie jest dostępna. Czym prędzej do niej zadzwoniłam.
Lottie: Hej mój misiaku! Gdzie ty jesteś? Skąd ta piżama u Ciebie o 13 godzinie?!?
Nat: Hej, Lottie. jestem w szpitalu?
Lottie; Ale jak to? Co zrobiłaś?
 
Nat: No bo...
Lottie: No bo co...? Tylko nie mów, że..
Nat: Tak, włanie dlatego jestem w szpitalu.
Lottie: Ku*wa! Ile razy Ci mówiłam, że w końcu tutaj wylądujesz? Dlaczego to zrobiłaś?
Nat: To przez dark'a..
Lottie: Co tek idiota Ci zrobił?
Nat: Zerwał ze mną.
Zaczęłam płakać. Wspomnienia z tamtego dnia powróciły. Nerwowo zaczęłam ocierać łzy. Lottie zaczęła krzyczeć.
Nat: Lottie! Uspokój się!
Lottie: Noe dobrze. Ale ja Ci mówiłam! On Cie tylko wykorzystał!
Nat: Nie mówmy nic więcej na temat tego idioty. Co tam u Ciebie  słychać?
Lottie: Będziemy musieli pogada, ale to dopiero jak do Ciebie przyjadę.
Nat: Kiedy przyjedziesz?
Lottie: 1 września.
Nat: Nie idziesz do szkoły?
Lottie: Nie.
Nat: Dlaczego?
Lottie:  Kiedyś Ci powiem. Musze kończyć. Ewelina przyszła i mówi, że muszę się na chwilę zaopiekować dziećmi. Paaaa....
Nat: Paaa....
Zdziwiła mnie ta tajemniczość ze strony Lottie. Ale no cóż... Prędzej, czy później i tak dowiem się o co jej chodzi.

                                                          ~Jakiś czas później~
Właśnie wypisuje się ze szpitala. Eleanor przyniosła mi ubrania, które założyłam z chęcią. Bardzo mi się ten zestaw spodobał. El ma gust. Po tym jak dostałam wypis razem z Eleanor i Louis'em udaliśmy się do pobliskiej apteki, aby zakupić dla mnie leki. Po wyjściu z apteki, pojechaliśmy jeszcze do tesco po zakupy. Po 2 godzinach byliśmy w domu. Przywitali mnie wszyscy. Postanowili zrobić mini przyjęcie z okazji mojego powrotu do domu. To było bardzo miłe z ich strony. Przyrządzili pyszną kolację, składającą się z kremu dyniowego, zapiekankę z rybą i warzywami, oraz deser, który zapewne zrobiła Perrie. Deserem było przepyszne ciasto z brzoskwiniami i bitą śmietaną. Pychotka! Po zjedzonej kolacji Zayn i Perrie chcieli coś ogłosić.
Zayn i Perrie: Pobieramy się!
Liam: Naprawdę?  To świetnie.
Wszyscy zaczęli gratulować Zayn'owi i Perrie. Bardzo się ucieszyłam na tą wieść, zresztą chyba jak wszyscy. Po pysznej kolacji Zayn zaproponował, abyśmy obejrzeli jakiś film. Nie miałam ochoty na oglądanie, więc udałam się do mojego i Niall'a pokoju. Najpierw rozpakowałam torbę. Nie było zbyt dużo w niej, więc szybko się z tym  uwinęłam. Włączyłam sobie muzykę, a dokładniej Skaycepter- Demi Lovato. Uwielbiam tą piosenkę. Działa na mnie kojąca. Zauważyłam, ze podczas pobytu w szpitalu moje paznokcie bardzo się zniszczyły. trzeba coś z tym zrobić. Udałam się do łazienki po potrzebne przyboru do pednicure i macinure. Najpierw wzięłam się za paznokcie u rąk, a dopiero potem u nóg. Na koniec pomalowałam paznokcie. Efekt bardzo mi się spodobał. Zaniosłam przybory z powrotem do łazienki. Wróciłam do pokoju. Zobaczyłam która godzina. Była 21:11. Zaczęłam robić się senna. Wzięłam piżamkę i udałam się w kierunku łazienki. Po wejściu do pomieszczenia zamknęłam drzwi. Nalałam sobie wodę do wanny, gdyż miałam wielką ochotę na długą kąpiel. Do wody dolałam olejku. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam do wody. Na początku woda mnie parzyła, lecz po chwili przestała. Cały czas gapiłam się na moją lewą rękę. Będzie blizna jak nic. Po co mi to było? W sumie, jedna blizna więcej, co to za problem, ale ta blizna będzie naprawdę duża. Jak ją będę zakrywała? W sumie przy chłopakach już nie będę musiała, ale przy innych? Na razie nie chce mi się o tym myśleć. Siedziałam w tej wannie dopóki woda zrobiła się zimna. Spłukałam wodę i wyszłam z wanny. Otuliłam swoje ciało przyjemnym i miłym ręcznikiem. Umyłam zęby i twarz. Osuszyłam ciało, posmarowałam je balsamem i założyłam ubrania. Brudne ręczniki wrzuciłam do kosza napranie. Wyszłam z łazienki. Postanowiłam sprawdzić co porabiają chłopaki. Zastałam ich wszystkich w salonie, oglądających jakiś horror.
Nat: Idę spać.
Harry: Tak wcześnie?
Nat: Tak.
Postałam tam jeszcze przez chwilę i powróciłam do pokoju. Z racji tego, że przez ostatni czas spałam na tym wygodniejszym łóżku, które według Niall'a było moje, dzisiaj będę spała na łóżku blondyna. W sumie, to mieliśmy się zmieniać łóżkami. Rozłożyłam sofę. Ułożyłam się w łóżeczku. Obok siebie położyłam iPhon'a. Po krótkiej chwili zasnęłam...

                                                                  ~kilka dni później~
Dzisiaj są moje urodziny. Za kilka dni szkoła. Wakacje się kończą. 23 była rocznica One Direction. Z tej okazji podarowałam im wielki kolaż z ich zdjęciami oraz fanów. Na ten pomysł wpadł mój kochany Kwiatuszek, czyli Dawid. Uwielbiam go. Jesteśmy jak rodzeństwo. Ja, Lottie i Dawid. Znamy się od zawsze, znaczy z Lottie od 4 lat. Lottie trafiła do domu dziecka w Polsce. Na początku miała być tutaj, w Londynie, ale okazało się że Char ma  w Polsce jakoś rodzinę i ją tam wywieźli. To oczywiście było nie prawdą. Na powrót Lottie tutejszego domu dziecka nie było stać, więc została w Polsce. A jak się poznaliśmy? W szkole robiliśmy paczki dla domu dziecka. Akurat ja, Dawid i kilka innych osób ze szkoły mieliśmy je tam dostarczyć. I właśnie tam, w domu dziecka ją poznałam. Ciekawe co to za wielka tajemnica, która nie mogła mi przez skaypa powiedzieć. Ale, no cóż. Za kilka dni się dowiem. Czas już te przemyślenia przerwać. Stałam tak przed szafą, szukając ubrań na dzisiejsze zakupy z dziewczynami. Wieczorem jest impreza z okazji moich i Liam'a urodzin, więc postanowiłyśmy kupić sobie jakieś  ubrania na dzisiejszy dzień. Na dworze jest dzisiaj bardzo ciepło, co mnie bardzo cieszy. W końcu wybrałam zestaw idealny. Wzięłam go i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam kucyka i makijaż,  ubrałam się  i gotowe. Wzięłam jeszcze małą, białą torebeczkę. Włożyłam do niej pieniądze, telefon i okulary przeciwsłoneczne. Dziewczyn jeszcze nie było. W czasie, gdy czekałam na nie zjadałam 2 małe kanapeczki z ogórkiem. Cały czas ktoś do mnie dzwonił, lubił wysyłał esemesy z życzeniami. Zadzwonił dzwonek do drzwi. To pewnie dziewczyny-pomyślałam. Jednak się pomyliłam. Był to kurier z dużą, niebieską paczką. Podpisałam się i wzięłam pudełko. Zaniosłam je do salonu. Dostrzegłam przy nim karteczkę z tą oto treścią:

 Kochana córeczko!
Przepraszamy, że nie możemy być z tobą w dniu Twoich urodzin. 
Wszystkiego najlepszego!
Przysyłamy Ci małe prezenty oraz trochę pieniędzy, gdyż wiem, że niedługo zaczyna się rok szkolny.
Bądź grzeczna.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
Pozdrawiamy.
Mama i tata.

Ciekawe jak małe są te prezenty. W pudle były te prezenty:


No o oczywiście pieniądze.
Gdy schowałam to wszystko do pudła usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
Perrie: Hej! Jesteś tutaj Natalie?
Nat: tak jestem. Witajcie.
El; Cześć. Wszystkiego najlepszego!
Sophia: Dokładnie. Są chłopcy?
Nat: Dziękuję za życzenia. Nie nie ma. Wyszli wcześnie rano gdzieś do studia. 
El: Aha. To jak idziemy na zakupy?
Perrie: Oczywiście. ładnie wyglądasz Nat.
Nat: dziękuję. 
Wyszliśmy z mieszkania. Razem z PerrieElką i Sophią wyszliśmy z mieszkania. Zjechaliśmy windą na sam dół. Po drodze spotkałyśmy Matta. W samochodzie wzięłam leki. po niespełna godzinie drogi byłyśmy  w centrum handlowym. Przez 2 godziny chodziliśmy po sklepach wybierając ubrania, kosmetyki i dodatki na wieczór. Kupiłam chyba ze 4 bluzki, jedne spodnie, 2 sukienki, 1 parę vansów i ze 3 pary obcasów. Zakupy dziewczyn wyglądały podobnie. Perrie dodatkowo kupiła sobie masę kosmetyków. Po zakupach poszliśmy na kawę. Cały czas się śmiałyśmy i żartowaliśmy. Bardzo je lubię. Są dla mnie jak siostry, nawet Sophia, którą nie dawno poznałam. Po zakupach wróciliśmy do domu. Zaniosłam zakupy do mojego pokoju. Chłopaków jeszcze nie było. Z racji tego, że był taki ładny dzień, założyliśmy stroje kąpielowe i poszliśmy na basen, kilka pięter wyżej. Rozebraliśmy się i zajeliśmy miejsca na leżakach. Posmarowaliśmy nasze ciała olejkami i zaczęliśmy się opalać. Około godziny 18 założyliśmy ubrania i wróciliśmy do mieszkania. Banda już na szczęście była.
Liam: Zaraz wychodzimy do klubu, więc ubierajcie się.
Czym prędzej udałyśmy się do mojego pokoju. Tam były nasze stroje  na dzisiejszy wieczór. Chłopaki zorganizowali wielką imprezę urodzinową. Będzie masa ludzi.  W końcu skomponowałam zestaw.  Dopóki Perrie i El nie opuściły mojej łazienki siedziałam na tt. Ale gdy już wyszły, wyglądały po prostu cudownie! Skompletowałam ich wygląd, po czym zabrałam ubrania do łazienki. Rozebrałam się z sukienki i bielizny. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy, a potem zrobiłam całkiem ładną fryzurę. Założyłam sukienkę, buty i biżuterię. Umyłam zęby i wzięłam się za makijaż. Usta jak zwykle pomalowałam na czerwono. Oczy wyszły całkiem dobrze. Mogłoby być lepiej, ale nie jest źle. Na policzki nałożyłam jasno różowy róż. Na koniec spryskałam się perfumami. Wrzuciłam przez ze mnie kosmetyki do małej, czarnej torebeczki na ramię. wyszłam z łazienki. Weszłam jeszcze na chwilę do pokoju. Akurat na moje nieszczęście był tam Niall i to do tego był pół nagi.
Nat: Przepraszam, już wychodzę.
Niall; Nie masz za co. Jak chcesz możesz tutaj zostać. Ślicznie wyglądasz.
Nat: Dziękuję.
Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Szybko skompletowałam torebkę i wyszłam z pokoju. Zaraz za mną wyszedł Niall. Oboje udaliśmy się do salonu. Wszyscy byli ubrani i gotowi do wyjścia. Liam zamówił 2 taksówki, gdyż w jednej nie zmieścilibyśmy się. Już po 15 minutach taksówki były pod naszym domem. zeszliśmy na dół. Podzieliśmy się tym, kto z kim jedzie. Wyszła, że jadę razem Liam'em i Sophie, Harry'm oraz Zayn'em. droga minęła nam bardzo szybko. Po wyjściu z pojazdu moich uszy dobiegły odgłosy z kubu. Dzisiaj klub jest tylko dla nas. Jeszcze chwilę czekaliśmy na resztę. Po 10 minutach byliśmy już w klubie. Chłopaki sie na prawdę postarali. Na przeciwko wejścia, na ścianie był wielki napis: ,,Wszystkiego Najlepszego Natalie i Liam.'' Wszędzie były balony, serpentyny i inne dekoracje. W prawym rogu stał stół z napojami, a w przeciwnym rogu stół z jedzeniem. Po lewej był bar z alkoholem i szatnia. Po prawej zaś parkiet i scena na której już był didżej i zapuszczał muzykę. Wszędzie byli jacyś ludzie. Połowy z nich nawet nie znałam, ale to przecież była także impreza dla Liam'a. Zajeliśmy miejsca przy jednym ze stolików nieopodal baru. Usiadłam obok Liam'a i Perrie. Zayn, Harry i Louis przynieśli nam drinki. Szybko je wypiliśmy i ruszyliśmy parkiet. Najpierw tańczyłam z moim bratem przez 2 piosenki, później z Harry'm, a jeszcze później z jakimś przyjacielem Liam'a. Po kilku piosenkach poszłam się czegoś napić. Przy naszym stoliku stały kolejne drinki. Wzięłam jednego i go wypiłam. Gdy chciałam znowu powrócić na parkiet wpadłam na Niall'a.
Niall: Zatańczysz ze mną, panno Tomlinson?
Nat: Oczywiście, panie Horan.
Akurat didżej włączył jakoś wolną piosenkę. Na parkiecie zostały same pary. Położyłam swoje ręce na szyi Niall'a, a on swoje na moich biodrach. Cały czas tańczyliśmy patrząc sobie w oczy. Niall ma takie cudowne oczy. Odpłynęłam w nich po prostu. Po skończonej piosence Niall zabrał mnie na taras widokowy.
Niall: Miałem dać Ci to wcześniej.
Niall wyciągnął spod marynarki małe, czerwone pudełeczko i podał mi je.
Niall: Otwórz je. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Tak, jak blondyn mi kazał rozpakowałam pudełeczko. W środku był zapakowany srebny łańcuszek z małym serduszkiem, ozdobiony mnóstwem małych kamyczków. Po prostu cudo.
Nat; Nie wiem co mam powiedzieć. Niall nie musiałeś. Jestem pewna, że był bardzo drogi.
Niall: Musiałem, musiałem. Dla mojej kochanej przyjaciółki zrobię wszystko, a teraz dawaj mi go. Założę Ci.
Podałam chłopakowi wisiorek, po czym odwróciłam się. Zebrałam włosy, aby Niall mógł założyć mi naszyjnik. Chłopak przełożył go, przez moją szyję, a następnie zaczepił zapięcie. Odwróciłam się. Nasze twarze dzieliły centymetry, a potem milimetry. W końcu ciepłe usta Niall'a dotknęły moich. To było coś nie do opisania! Mój brzuch był pewien motyli. Czułam się tak cudownie! Chciałabym, aby ten pocałunek trwał przez całą wieczność. Po chwili Niall oderwał się od mnie. Spojrzałam w jego cudne tęczówki. Dlaczego ja nie mogłabym mieć takich cudownych oczu???
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
TADAM! Oto już 9 rozdział! Podoba się wam? Jak obiecałam jest długi. Miał być jeszcze dłuższy, ale postanowiłam, że to, co miało być na końcu rozdziału dodam w następnym. Najbliższe 3 rozdziały będę krótkie, apotem znowu dam wam jakiegoś dłuższego. Zgadzacie się? Następny rozdział dodam jakoś w tym tygodniu. Mam szablon! Jest cudowny, aczkolwiek mam problem z dodaniem go. No, dobrze. Będę już kończyła. Miłej niedzieli. Buziaki! <33333333 Pozdrawiam was serdecznie!

                                                                                                                                    Niewidzialna 

wtorek, 4 marca 2014

Przepraszam. ;(

Hej. Od razu chciałabym was przeprosić, za to, że nie dodałam jeszcze rozdziału, gdyż chcę, aby był on długi. Nie wiem ile zajmie mi pisanie go, ale zaraz po dodaniu tego długiego rozdziału dodam wam dwa krótkie. Mam nadzieję, że dacie radę poczekać jeszcze kilka dni. Za nie długo powinnam mieć również szablon. Myślę, że zarówno mnie, jak i wam spodoba się wam ten szablon. Będę już kończyła. Nic chybha więcej nie muszę wam mówić. W razie jakichkolwiek pytań zapraszam do zakładki z pytaniami. Tam wam odpowiem na każde zadane pytanie. Kończę. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru. Paaa....

                                                                                                                                               Niewidzialna