środa, 29 października 2014

1 urodzinki!

{Proszę, przeczytaj do końca.}

Hej misie!
A więc, dziś obchodzimy 1 urodziny tego bloga! 
Jejku, nie mogę w to uwierzyć. Na prawdę. Nie spodziewałam się, że ten blog tak długo przetrwa. Jestem tak bardzo wam wdzięczna. Na prawdę.
Kocham was i to co robię. Wiem, że nie jestem w tym idealna, ale kto i co jest? Nic nie jest idealne, a w szczególności to co robię na tym blogu. Wiem, że nie mam idealnego języki, nie piszę dobrze i także, piszę bardzooo rzadko. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale to tylko zabawa. Piszę to dla przyjemności, dla was i dla siebie. Pisanie to nie moja praca, nawet obowiązek.
A teraz kilka miłych spraw. Chcecie poznać historię tego bloga? Opowiem ją tak w skrócie.
Tak na prawdę, to fabuła w mojej głowie zaczęła rodzić się już w zeszłoroczne wakacje. Cała historia miała być trochę inna, ale nie różniła się za dużo od tej, co jest. Na początku głównym bohaterem miał być Zayn. Tak Zayn. Ale dlaczego wybrałam Nialla? Odpowiedź jest prosta. Moja przyjaciółka, (bez której nie było by tego bloga, ale to za chwilę) uwielbia Niall'a i jest to jej ulubieniec, więc tak, blog piszę dla niej. Nie chcę zdradzać jej imienia, ale możecie wiedzieć, że jest dla mnie na prawdę ważna.
Hmmm.. Pewnego dnia, była to już końcówka października, powiedziałam coś do mojej przyjaciółki w stylu: "Chciałabym i myślę nad założeniem bloga". Ona powiedziała coś w stylu, że to dobry pomysł. Nie pamiętam już dokładnie całej tej historii. I po kilku dni wzięłam się planowania i tworzenia bloga, w czym również pomogła mi właśnie ona. Wybrała nazwę, drugie imię Nat i kilku bohaterów. I tak właśnie powstało Change.
Historia może banalna, ale dla mnie była przełomem.

A jaką przygotowałam dla was niespodziankę? Może nie jest jakaś wspaniała, ale od mnie wymagała trochę czasu. A więc tak, dodaję 2 nowe zakładki, które planowałam już od dawna. Możliwe, że w najbliższych dniach dodam 3, co też będzie częścią niespodzianki. To tyle? Otóż nie! Nie wiem, czy mi się uda, ale chciałabym dodać nowy rozdział. Nie obiecuję, ale mogę wam powiedzieć, że w tym tygodniu na pewno się pojawii. Oraz obiecuję wam, że teraz rozdziały będą się częściej pojawiać.

Na  koniec chciałabym podać statystykę bloga:

Liczba wejść na daną chwilę: 8537
Liczba komentarzy: 93
Odbiorcy: Polska, Stany Zjednoczone, Niemcy, Holandia, Wielka Brytania, Indonezja, Kenia, Szwecja, Austria, Ukraina. 
Liczba obserwatorów: 7
Liczba postów: 40 

Jeszcze raz chciałabym wam za wszystko podziękować. Jesteście wspaniali i mam nadzieję, że będę mogła pisać jak najdłużej. Dziękuję wam!
Kocham was! Buziaki!

Niewidzialna

wtorek, 28 października 2014

Rozdzial 23

2 dni po sylwestrze, którego na szczęście spędziliśmy już w Londynie z chlopakami, obudzilam sie z potwornie zatkanym nosem.
Podnioslam telefon z malej szafeczki i odblokowalam go. Przeczytałam smsa od Josha, ktory pytał sie czy mam ochote spedzić  nim dzien. Odpisalam mu, ze jestem chora i jezeli, nie boi sie zarazic to moze do nas wpasc. Ponownie odlorzylam IPhone'a na szafke. Odkrylam koldre i wstalam do lozka. Poszlam do garderoby po najgrubszy dres jaki mam, czarna bluzke i bardzo grube skarpetki. Bardzo szybko umylam sie i przebralam. Wyszczątkowalam zeby i związałam włosy w kucyk, który nie był za duży. Powrzucałam brudne ręczniki i ubrania do kosza i wyszłam z łazienki. Postanowiłam, że posprzątam w pokoju, lecz najpierw zjem coś. W kuchni  znalazłam karteczkę, którą była od chłopców. Napisali, że dzisiaj mają ważne sprawy do załatwienia i nie będzie ich przez cały dzień. Uśmiechnęłam się, pogięłam papier i wrzuciłam ggo do kosza na śmieci. Zrobiłam sobie czekoladowe płatki z mlekiem i wzięłam leki. Po drodze do mojego pokoju zgarnęłam jakieś detergenty i szmatki.
Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, środki czystości rzuciłam obok łóżka i włączyłam sobie muzykę. Na początek puściłam sobie Jason Derulo-Wiggle Wiggle. Uwielbiam tą piosenkę! Nałożyłam rękawiczki na dłonie. Chwyciłam mop i zaczęłam wycierać podłogę, a po skończeniu tego zaczęłam wycierać kurze, lecz dzwonek domofonu przeszkodził mi w tym dźwięk domofonu. Zdjęłam rękawice i rzuciłam szmatkę na toaletkę. Wyszłam z pokoju i przeszłam się do salonu. Zobaczył w podglądzie, kto dzwoni i automatycznie uśmiechnęłam się. Josh przyszedł.  Przycisnęłam guzik, od otwierania bramki. Poczekałam, aż brunet wejdzie i szybko założyłam kurtkę i buty. Wybiegłam z domu i wpadłam prosto w ramiona Josha.
-Hej mała!-przywitała mnie chłopak, całując w policzek.
Równocześnie weszliśmy do domu. Zamknęłam drzwi. Dwudziestotrzylatek ściągnął kurtkę i buty, a ja przyglądałam mu się. Dopiero gdy to zrobiłam, znów przytuliłam się do niego.
-Tęskniłam za Tobą, wiesz?-szepnęłam.
-Ja za Tobą też.
Jeszcze przez chwile trwaliśmy w tym uścisku. Zapewne musiało to wyglądać to bardzo dziwnie. Dwie osoby stoją na środku korytarza i przytulają się, jakby miesiące nie widzieli siebie. W sumie, dla mnie bardzo długo trwała ta przerwa. Nie widziałam go, od kilku tygodni, ale na prawdę mocno stęskniłam się za nimi. W końcu to mój przyjaciel, prawda?
Devin, gdy tylko dowiedział się o tym, że właśnie sprzątałam, postanowił mi pomóc.  Podczas, gdy chłopak miał ogarnąć łóżko i zmienić pościel, ja poszłam na dół do piwnicy po świeżo wyprane ubrania. Podczas naszej "pracy" puszczaliśmy swoje ulubione piosenki. Oczywiście, co raz kłóciliśmy się, kto tym razem ma wybierać.
Około godziny 15 zgłodnieliśmy, więc postanowiliśmy zamówić pizzę. Podczas, gdy brunet szukał zamówienia i dzwonił do pizzerii, ja udałam się do sali kinowej, przejrzeć i wybrać film. Po szybkich poszukiwaniach wybrałam "Pamiętnik" i "Szklana Pułapka 3". Wziełam płyty i poszłam do salonu. Chłopak siedzial na narożniku i robił coś na telefonie.
-Wybrałam Pamiętnik i Szklaną Pułapkę. Może być? - zapytałam.
-Jasne. Zamówiłem Twoja ulubioną pizze. Może być?
-Na prawdę, chcesz jeść wegetariańską pizze?
-Może być.
Po półgodzinie przyjechała pizza. Miałam małą kłotnie, o to, kto będzie płacił, ale na szczęście ja wygralam. Devine włączyl film i zaczeliśmy jeść. Przez dwie godziny oglądaliśmy i rozmowialiśmy, jędząc. Było mi trochę głupio, że mój przyjaciel musi jeść sałatę.

...

Poźnym wieczorem, gdy chłopaki wrócili z pracy, przenieśliśmy się do mojego pokoju. Leżeliśmy  na łóżku i patrzyliśmy sie na sufit.  Między nami panowała nieprzyjemna cisza. Chciałam ją przerwać, ale nie wiedziałam jak. W końcu, Josh odważył się.
-Jak było w Irlandii?
-Szczerze? Nie zbyt dobrze.
-Dlaczego?- chłopak podniósł sie, położył na brzuchu i podparł na rękach.
- Rodzice Nialla mnie nie polubili. Fakt, tata Nialla starał sie tego nie okazywać, ale wiem o tym. Natomiast matka, pani Maura, zawsze chciała mi dokuczyć. Polubiłam ich i było mi smutno, że nie odwajemniają mojego uczucia do do nich.
-A co z bratem?
-Nic. Bardzo dużo z nim rozmowiałam. Jest bardzo miły. Tak samo jego żona. Są na prawdę wspaniałym małżeństwem i rodzicami. Gdy tylko mogłam pomagałam im, ale Maura nadal miała jakiś problem do mnie.
-Nie przejmuj sie nią. Nie wiedzą co starcili.
Przez długi czas rozmawialiśmy na wiele temetów, których nam nie brakowało. W wielu kwestiach mamy podobne zdania i stosunek. Josh to mój męski odpowiednik. Jest świetnym facetem i mam nadzieje,  że pewnego dnia spotka wspaniałą dziewczynę, która się w nim zakocha i odda mu swoje serce.
Po pewnym czasie brunet zadał nietypowe pytanie:
- Co czujesz, gdy jesteś z Niallem?
To pytanie chuczało mi w głowie. Zdziwiłam się. Nie miałam kompletnie pojęcia, co mam powiedzieć.
-Dlaczego pytasz? - w końcu odezwałam się.
Nadal byłam w szoku.
- Odpowiedz, proszę.
Przez chwilę zastanawiałam się co mam powiedzieć. Nie wiedziałam, jak mam to wszystko złożyć w kupę, więc zaczęłam mówić tak, jak mi serce kazało.
- Niall jest dla mnie na prawdę ważny. Zawszę, gdy go widzę uśmiecham się na sam jego widok. Zawsze poprawia mi humor. W jego towarzystwie czuję się na prawdę kochana i potrzebna. Nie ważne czy jesteśmy tylko my, czy z kimś innym. Nigdy nie spodziewałam się, że tak szybko i mocno można się w kimś zakochać. Kocham go całym moim sercem i wiem, że on mnie też kocha.
Chłopak wpatrywał sie we mnie i nic nie mówił. Zaniepokoiłam się. Gdy otworzyłam już usta, aby powiedzieć coś, przerwał mi brunet.
-Przepraszam, ale muszę już iść.
Wstał z łóżka i wyszedł. Tak bez słowa wyszedł.
____________________________________________________________

Tadam! Oto nowy rozdział, który według mnie jest nieciekawy, ale to dlatego, że był pisany tak na szybko. Na początku chciałam go zakończyć kompletnie inaczej, ale... ale wyszło jak wyszło. Na jutro mam dla was przygotowaną niespodziankę, nie wiem, czy wyjdzie. Zobaczymy.

Dziekuje wam za ponad 8400 wejść!!! Jesteście wspaniali! Kocham was! Wasza Niewidzialna

      Niewidzialna

piątek, 10 października 2014

Rozdział 22

Rano wstaliśmy chwilę po 9. Obudziły nas krzyki kloconcych się ze sobą Zayn'a i Perrie. Ne przebierałam się, a ni nie myłam. Nadal w swoich szarych, zwykłych dresowych spodniach i czarnej bokserce chodziłam po domu. Przecież, dla kogo ważne było to jak ja wyglądam? No dobrze, dla mnie to jest ważne. Najpierw zrobiłam sobie i zjadłam płatki owsiane z jogurtem. Potem zaczęłam sprzątać salon i jadalnię. Wytarłam kurze na szafkach, półkach i na stolikach. Pozbieralam jakies gazety, ulotki, oraz inne papiery, poczym wrzucilam je do worka na smieci. Umylam okna i podloge, a nastepnie zawisilam nowe firanki. Odkurzylam i przygotowalam miejsce na choinke, po ktora pojechali Harry, Zayn i Perrie. Trojka miala rowniez po drodze wstapic do sklepu po ostatnie zakupy. Gdy skonczylam sprzatac, poszlam do kuchni. Od razu Sophia kazala mi od razu przygotowac rybna salatke. Nie ociazalam sie i po pol godzinie byla ona gotowa. Okazalo sie, ze juz jest prawie wszytsko przygotowane i moge isc do swojego pokoju. Gdy tylko przekroczylam progi mojej sypialni, zamknelam ja na klucz. Poszlam do lazienki. Wyjelam brudne ubrania z kosza na smieci i wrzucialam je do pralki. Wlaczylam odpowiedni program i opuscilam pomieszczenie. Usiadlam na lozku i chwycilam telefon. Przejrzalam szybko twittera i odpisalam na sms od Melissy, ktora chciala sie ze mna spotkac po moim przyjezdzie z Irlandii. Musze wam przyznac, ze nie bylam jeszcze w tym kraju. Po chwili zastpnowienia, zablokowalam ekran telefonu i rzucilam go na dekoracyjne poduszki. Podnioslam swoje cialo o poszlam do garderoby. Od razu wiedzialam, ze chce zalozyc czerwona sukienke, lecz jedyna jaka znalazlam, to byla krwisto-czerwona, krotka i obcisla sukienka z wcieciami na biodrach. Niechetnie wzielam ja. Dobralam jeszcze bialy kardigan i biale sneakarsy na kotutnie. Dzisiejszego wieczoru nie mialam ochoty na zakladanie szpilek.Wzięłam ubrania i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i jak najszybciej umiałam, umyłam się. Gdy wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem. Zaczęłam suszyć włosy, co nie zajęło mi długo. Ogoliłam nogi, a następnie wysmarowałam się waniliowym balsamem. Przebrałam się   w ubrania. Doczepilam wlosy i pokrecilam je. Grzywke spielam kokardka. Umylam zeby i nalozylam delikatny i stonowany makijaż. Spryskałam się jeszcze w lustrze, po czym zobaczyłam swoje odbicie w lustrze i opuściłam pomieszczenie. Od razu wzięłam się za przenoszenie prezentów, do salonu, w którym stała choinka. Prezenty innych były już na miejscu. Z pomocą przyszedł  mi Harry, dzięki któremu, szybko wszystko przynieśliśmy. Chwilę przed kolacją, zaczęłam szukać Niall'a. Gdy wchodziłam do kuchni, wpadłam na kogoś, a tym kimś okazał się właśnie Horan. Od razu wstałam na czubkach butów. Bez wiekszego problemu odnalazlam jego usta swoimi. Po krotkim, ale jakze slodkim pocalunkiem, usmiechnelam sie do chlopaka.
-Szukalam Cie.
-Ja tez, skarbie. - powiedzial Niall.
Wtulilam sie w niego, a on we mnie.
-Pieknie wygladasz, wiesz?
-Dziekuje Niall.
-Wcale nie musisz nosic butow na obcasie.
- Ale ja jestem niska!
Blondyn nic nie odezwal sie, lecz tylko pocalolowal mnie. Nie trwalo to dlugo, poniewaz Perrie zawowala nas na kolacje. Zlapalismy sie za rece i poszlismy za Perrie. Dziewczyny wygladaly cudownie! Kazda z nich wygladala skromnie, ale pieknie.
Usiadlam obok Horana i Liama. Po pysznej kolacji, z ktorej skladala sie zupa krem z warzyw, ryba, salatka, poszlismy do salonu odpakowywac swoje prezenty. Kazdy chwycil paczki podpisane swoim imieniem. Jaka pierwsza wzielam, prawdopodobnie od Liama i Sophie'ii. W niewielkim pudelku byla obudowa i sluchawki do IPhone'a, oraz paletka cieni do powiek z Inglota. Usmiechnelam sie w kierunku przyjaciol i powiedzialam ciche dziekuje, a o oni odwajemnili moj usmiech.
***
Siedzialam u siebie w sypialni, na lozku i przegladalam prezenty, jakie dostalam. Bylo ich na prawde sporo, a kazdy byl inny i cudowny na swoj wlasny sposob.
Zaczynajac na zwyklych kosmetykach, a konczac na cudownej toaletce od Lou. Byla sliczna. Chlopaki obiecali, ze gdy tylko wroce z Niallerem z Irlandii, mebel bedzie stal na swoim miejscu.
W koncu zamknelam wieczko od pudelka i zanioslam je do garderoby.
Postanowilam, ze pojde do kuchni przygotowac sobie cos cieplego do picia. Po drodze zauwazylam Horana siedzacego w salonie. Pomieszczenie oswietlalo tylko lampki zawieszone na drzewku, a idealnie moglam ujrzec chlopaka. Po cichutku podeszlam do niego i obiejalam go, a ten wzdrygnal.
-Przestraszylas mnie, wiesz?-zapytal.
Obeszlam go i usiadlam, pomiedzy nogami Nialla. Oparlam glowe o jego ramie i przykrylam nas kocem. Z tej perspektywy mialam idealny widok na osnierzony ogrod.
-Kocham Cie Niall.
-Kocham Cie Natalie
To bylo idealne zakoczenie dnia.
~*~
Od pol godziny bylam gotowa do wyjscia z domu, podczas gdy Horan, dopakowywal swoj bagaz. Szczeze mowic, nie denerwuje sie, wizyta u rodziny blondyna. Mialam juz okazje poznac rodzicow mojego chlopaka. Gdy tylko wszystko bylo spakowane i przygotowane, Louis wyglosil swoje zasady, podczas, gdy reszta sie smiala. Punktualnie o godzinie 13 wyjechalismyvz domu. Niall kierowal, lecz potem samochod mial zabrac Harry, ktory nam towarzyszyl. Po dotarciu na lotnisko wzieliśmy nasze bagaże, pożegnaliśmy się z Stylem i ruszyliśmy w kierunku hali przylotów. Podczas, gdy Horan załatwiał wszystkie sprawy dotyczące lotu, ja pilnowałam nam walizek i kupiłam sobie kawę. Niektórzy w tej chwili mogą uważać, że wykorzystuję mojego chłopaka, a wręcz przeciwnie. Nialler powiedział, żeby czekała na niego przed bramkami i pilnowała bagaży. Po około 15 minutach siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie. Podczas podróży, cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Na szczęście nikt obok nas nie siedział, więc mogliśmy sobie na to pozwolić.
Na lotnisku czekał na nas już brat Niall'a, Greg.
- Czesc, nazywam sie Natalie. -przytwitalam sie z bratem mojego chlopaka.
Brunet przyjrzal mi sie i nieszczeze usmiechnal.
-Jestem Greg. Milo mi Ciebie poznac, Natalie. Jak wam minela podroz?
Podczas drogi do samochodu, Niall opowiadal mu trasie, swietach i locie.
W sanochodzie zajelam miejsce przy z tylu przy oknie. Podczas ponad godzinnej drodze z Dublinu do rodzinnego domu Horanow przyskuchiwiwalam sie rozmowie braci, oraz przygladalam sie krajobrazowi. Gdy auto wjechalo na podjaz, od razu z domu wyszla zapewne pani Horan. Gdy tylko opscilismy pojazd, kobieta podbiegla do blondyna i zaczela go przytulac.
-Mamo, przestan...
-Przepraszam synku, ale tak bardzo sie za Toba stesknilam. Nie widzialam Cie przez kilka miesiecy. -Czysty, irlandzki akcent pani Maury byl dla mnie nie zbyt zrozumialy. -Umm... Niall moze przedsawilbys mi ta dziewczyne?
Od razu mozna bylo zobaczyc, ze ta kobieta nie jest mna zachumwycona, co dla mnie nie jest zadna nowoscia.
Nialler podszedl do mnie i oplutl swoje rece wokol noich drobnych ramion.
-Mamo, to jest Natalie Tomlinson. Natie jest siostra Louisa i moja dziewczyna. Jestem razem od prawie dwoch miesiecy.
Niesmialo podalam reke i wyszeptalam ciche "dzien dobry" . Po krotkiej przerwie wreszcie doczekalam sie odpowiedzi. Coz, ten wyjazd bedzie na prawde ciezki.
***
Dzis jest wigilia, a w Irlandii jestesmy juz 2 dni. Panstwo Horan nie polubili mnie, lecz liczylam sie z tym. Za to Greg i Denise wydaje mi sie, ze na prawde mnie lubia i szanuja. Praktycznie przez caly czas siedze w pokoju, lub opiekuje sie malym Theo. Nie narzekam, ale troche tesknie za Niallem, ktory praktycznie przez caly czas jest u swoich przyjaciol. Nie zabraniam mu spotykac sie z nimi, ale bez niego sie nudze.
Podczas, gdy wszyscy przygotowywali dom na wieczorna wigilie, ja wzielam Theo na spacer, oczywiscie za zgoda Denise. Spakowalam potrzebne rzeczy i wlozylam je do duzej torby.  Ubralam go ciepla kurteczke, czapeczke i buciki. Wlozylam go do wuzka i dodatkowo przykrylam kocykiem. Ubralam kurtke i buty. Wyszlam z domu i z malymi problemi znioslam wozek z 3 schodkow. Wlaczylam gps i zaczelam poszukiwac drogi do najblizszego parku. Wybralam jak najkrotsza droge, otulilam jeszcze bardziej dziecko i ruszylam w droge. Caly czas mowilam cos do chlopczyka. Przechodni przygladali sie mi. Gdy tylko przekroczylam brame parku dziecko zaczelo plakac. Zaczelam je uspokajac lecz nic nie pomagalo. Znalazlam najblizsza lawke i zatrzymalam sie przy niej. Wyciagnelam Theo i wzielam go na rece, jeszcze bardziej otulajac go kocykiem. Nie byko az tak zimno, ale nie chcialam, zeby zachorowal. Przez dluzszy czas nie moglam go uspokoic. W koncu zmeczony placzem snem chlopczyk usnal. Ulozylam go w wozeczku i usiadlam na laweczce. Cicho westchnelam i wyciagnelam telefon z kieszeni jeansow. Przejrzalam liste kontaktow, ale nikogo ciekawego nie znalazlam. Po chwili zastanowienia, wybralam Josha. Dotknelam ikonki i przylozylam IPhone'a do ucha.

|Rozmowa telefoniczna|
Josh: Hej mala! Co tam u Ciebie?
Nat: Czesc Josh. Nie przeszkadzam Ci?
Josh: Dlaczego moja ukochana przyjaciolka ma mi przeszkadzac?
Nat: Hahaha... Bardzo smieszne.
Josh: Co jest Natie?
Nat: Chce juz do Londynu.
Josh: Ooo... Ja tez za Toba juz tesknie! Gdy wrocisz musimy spedzic ze soba caly dzien! A teraz przepraszam Ciebie, ale musze juz konczyc. Trzymaj sie ksiezniczko. Wesolych swiat!
Nat: Tobie rowniez wesolych swiat Josh.

|Koniec rozmowy telefonicznej|

Schowalam telefon. Wstalam z lawki i otrzepalam sie z snieznego puchu. Chwycilam wozek i zaczelam wracac do domu. Na szczescie malenstwo jeszcze spalo.
Po kilkunastu minutach zaszlam do domu. W progu czekala na mnie juz pani Maura.
-Gdzies ty dziewczyno byla?! Minelo juz ponad 2 godziny! Dlaczeogo tak dlugo? -krzyczala.
-Theo spi.- na te slowa kobieta troche sie uspokoila.
Z jej pomoca, wnieslismy wozek do domu.
Rozebralam sie. Delikatnie wyjelam chlopczyka z wozka i zanioslam go lozeczka w sypialni jego rodzicow. Przy drzwiach pokoju czekala na mnie juz pani Horan.
-Chodz, musimy porozmawiac. -powiedziala oschle.
Zaprowadzila mnie do niewielkiego salonu. Usiadlam na przeciwko niej, na bezowym narozniku.
-Dlczego jestes taka nieodpowiedzialna?
- Ale, ja na prawde nie chcialam nic zlego zrobic....
-Dosyc! To ze oklamujesz Nialla nie oznacza, ze mnie tez mozesz! Myslisz, ze ja nie wiem?! Przeciez widac, ze go wogols nis kochasz i wykorzystujesz jego slawe i pieniadze! -od razu po tych slowach pobieglam do starej sypialni mojego chlopaka. Rzucilam sie na lozko i zaczelam plakac. Dlaczego ona tak mnie potraktowala? Czy na prawde jestem taka zla? Przeciez nic zlego nie zrobilam... Caly czas pomagam i opiekuje sie dzieckiem.
Po pol godzinie uslyszalam pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedzialam. Drzwi otworzyly sie, ale nie widzialam, kto wszedl, gdyz lezalam tylem do drzwi. Ta osoba podeszla do lozka, polozyla sie obok mnie i przytulila do mojego ciala. Bylam pewna, ze to Niall. Przez caly czas przytulalismy sie do siebie.
Podczas wigilijnej kolacji nie zeszlam na dol. Blondyn byk temu przeciwny, lecz w koncu ulegl moim namowom. Wzial moje prezenty i zaniosl je na dol.
Przez caly wieczor czytalam Duma i Uprzedzenie. Gdy tylko ja skonczylam, szybko umylam sie, wyszczatkowalam zeby, przebralam sie w dres i poszlam spac
_____________________________________
Hej! Oto nowy rozdzial! Przepraszam, ze tak pozno go dodaje, ale przyznam sie wam, ze w ostatnim czasie nie mam wogole checi na pisanie. Mam nadzieje, ze zrozumiecie to i przymkniecie oko na to, a jak tragicznym stanie jest ten rozdzial, znowu pisany na telefonie. Tak juz chyba bedzie prawie zawsze... Nie przeszkadza wam to?
Chcialabym wam bardzo, bardzo, bardzo, ale to bardzo podziekowac za 8 tysiecy wyswietlen! Jestem w szoku, ze tak duzo osob zajrzalo na mojego bloga. Wow! Dziekuje wam! Tak bardzo was kocham i jestescie bardzo mocno dla mnie wazni.

Co do rozdzialu:
•znow przepraszam wam za to, ze pisze na telefonie, ale tak mi jest najwygodniej.
• Nie chcialam urazic mamy Nialla i przedstawiac ja w zlym switle. Ona po prostu nie lubi i nie szanuje Natalie.
Josh i Natalie to tylko PRZYJACIELE, nic wiecej!
• Wiem, ze jest duzo literowek, ale juz mi sie nie chce ich poprawiac.

Juz niedlugo minie rok od zalozenia tego bloga! Macie jakies fajne pomysly na uczczenie tego? Piszcie w komenatrzach, to co wam przychodzi do glowy. Kazdy pomysl zostanie wykorzystany.

Do napisania! Milego dnia kochani <3333