sobota, 19 kwietnia 2014

Życzenia.

Witajcie! Jak tam przygotowania do świąt? U mnie dobrze. Pokój wysprzątany, ciasta upieczone. Dobrze, nie będę przedłużała. Chciałabym wam życzyć wesołych, spokojnych świąt spędzonych w gronie rodziny i może znajomych, oraz mokrego poniedziałku. Rozdział 13 planuję dodać jakoś po świętach. Nie wiem jakiej będzie długości, ale raczej krótszy, gdyż poprzedni był dosyć długi. Jeszcze raz życzę wam wesołych świąt! Pozdrawiam i gorąco was całuję!


                                                                                                                                  Wasza Niewidzialna.

Tapeta z króliczkiem i pisankami

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 12

Następnego dnia obudził mnie budzik, informujący, abym wstała, bo czas do szkoły. Przy okazji obudził się Niall. Nie wyglądał najlepiej. Jestem pewna, że przez cały dzisiejszy dzień będzie miał wielkiegooo kaca.
-Bardzo głowa boli?-zapytałam.
-I to jeszcze jak. -odpowiedział z grymasem na twarzy.
Równo o 9:30 wzięłam się za siebie. Dzisiaj w szkole, jest luźny dzień. Idziemy tam tylko, aby wybrać sobie jedno dodatkowe zajęcie i sekcję, która będzie działać na rzecz szkoły. dzień dzisiaj nie zapowiadał się zbyt ciepło. Wybrałam szybko jakieś cieplejsze ubrania. Dzisiejsze ubrania były trochę inne. Sama się zdziwiłam, że wybrałam takie buty, ale są na szczęście na niskiej koturnie. Szybki prysznic, a potem wysuszenie włosów. Związałam je w luźnego kucyka. Wstąpiłam jeszcze do sypialni po torebkę i potrzebne mi rzeczy. Niall nadal leżał w łóżku. Zasłonki i rolety zakrywały okna, więc je odchyliłam, aby do pokoju wpadły jakieś promienie, przez co blondyn zaczął przeklinać. Nie zawracałam na to uwagi. Wyszłam z pokoju. W kuchni przygotowałam sobie dwie kanapeczki. Nie śpieszyłam się z jedzeniem nich. Miałam jeszcze ponad 30 minut. Dziwne, że tak szybko wyrobiłam się. Chłopcy za kilka tygodni wyjeżdżają w trasę. Ciekawe ci się stanie ze mną? Nie wiem. Wyszłam z pokoju. Miałam jeszcze sporo czasu, ale postanowiłam, że wyjdę wcześniej z domu. Gdy jeszcze mieszkałam w Los Angeles co dzień biegałam, a teraz to zaniedbałam. Chyba będę musiała to nadrobić. Dzisiaj miałam ochotę na przechadzkę po schodach. Wiem, że pewnie będę dość, ale mówi się trudno. Raz kozie śmierć! Powoli zeszłam na dół. Nie zajęło mi to dużo czasu, gdyż mam dobrą kondycję. W recepcji zaczął się długo oczekiwany remont. Dobrze, że mieszkamy na wysokim piętrze. Gdy wyszłam z budynku zaczęło na moje nieszczęście padać. Zakryłam się kurtką i postanowiłam iść dalej. Z minuty na minutę padało coraz bardziej. W końcu postanowiłam, że zajdę do jakieś kawiarni i zadzwonię do któregoś z chłopców, aby zawieźli mnie do szkoły. Zadzwonił najpierw do Louis'a. Nie odbierał, więc zadzwoniła ponownie. Znowu nie odebrał. Zadzwoniłam do Niall'a. Ten zaś odebrał. Po krótkiej rozmowie rozłączyłam. W czasie gdy czekałam na chłopaka, wypiłam kawę i trochę się wysuszyłam, oraz poprawiłam makijaż. Po 15 minut blondyn przyjechał. Zajechał pod kawiarnię. Zapłaciłam za napój, po czym wyszłam. Deszcz po woli ustawał, ale nadal padał. Rzuciłam torbę na tylnie siedzenia, a następnie weszłam do samochodu. Zapięłam pasy, po czym przywitałam się z Niall'em:
-Cześć. To na prawdę nie będzie problem, jeśli mnie podrzucisz?
-Hej. Nie, no co ty. -powiedział ziewający Niall.
Chyba go obudziłam. Nie chyba, tylko na pewno. Głupio mi się zrobiło. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Gdy, Niall zajechał pod szkołę, pożegnałam się z nim buziakiem w policzek. Zamknęłam drzwi, a potem otworzyłam tylnie. Wzięłam torbę i podążyłam do szkoły. Zdążyłam już wyschnąć. Każdy mi się przyglądał.Było to trochę krępujące. Usiadłam sobie na schodkach, które prowadziły do szkoły. Przyglądałam się pozostałym uczniom. Zaczęłam tęsknić za moją szkoła, klasą, nauczycielami, oraz za cherleedingiem.(Nie wiem czy to dobrze napisałam) Tak, dokładnie. Gdy mieszkałam W Los Angeles była cherleederką. Kocham to. Ciekawe, czy tutaj również będę mogła nią być? Poczułam nagle głód nikotynowy. W torbie zaczęłam poszukiwać papierosów. W końcu znalazłam jedno opakowanie i zapalniczkę. Postanowiłam stanąć gdzieś na uboczu. Poszłam kawałek dalej. Zapaliłam jednego. W ustach poczułam wreszcie smak i zapach fajek. Po skończeniu palenia, powróciłam na moje poprzednie miejsce. Po drodze wzięłam jeszcze dumę do życia. Na parkingu nie było praktycznie już nikogo. Zostały tutaj tylko pojedyńcze osoby. popędziłam do szkoły. Nigdzie nie mogłam znaleźć sali w której będzie dzisiaj, można by tak powiedzieć ,,impreza''. W końcu ją znalazłam. Na sali było dużo stoisk, oraz uczniów. Najpierw obeszłam wszystkie stoiska dotyczące zajęć pozalekcyjnych, a potem stoisk dotyczących grup, które działają na rzecz szkoły. Jest! Będę mogła być cherleederką! Podeszłam do stolika, przy którym stały 2 blondynki, oraz brunetka.
-Mogłabym zostać cherlederką?-nieśmiało zapytałam.
-Ty?-zapytałam brunetka.
Już to widzę. Szkolne gwiazdki.
-Tak ja. W mojej poprzedniej szkołą byłam zastępcą kapitanki cherleederek.-powiedziałam.
-A gdzie ta szkoła?-zapytałam najwyższa ze wszystkich.
-W Los Angeles-Odpowiedziałam.
Dziewczyny przez chwile szeptały coś do siebie, a następnie jedna z nich powiedziała:
-No dobra. Jak się nazywasz?
-Natalie  Alex Tomlinson.-odrzekłam.
-Tomlinson? Jak ten Louis Tomlinson z One Direction?!?-zapytała zaskoczona brunetka
-Tak. Louis to mój brat. - powiedziałam.
dziewczyny zaczęły piszczeć i skakać,. Każda z nich zaczęła coś mówić do mnie, ale ja nie rozumiałam, gdyż wszystkie 3 mówiły na raz. Wzięłam od n ich formularz, a później go wypełniłam.

                                                             ~Kilka godzin później.~
Ufff... Wreszcie w domu.  Zdjęłam  z stóp trampki na koturnie, oraz kurtkę. Głośno przywitałam się z chłopakami, którzy siedzieli przed telewizorem i coś oglądali. Postawiłam torbę na szafeczce obok obok narożnika.
-Robiliście coś do jedzenia?-zapytałam.
-Nie. Ty coś zrób.-odpowiedział mi Niall.
-Chyba śnicie! Zamówcie sobie coś. - odrzekłam.
-No dobra.-powiedział Zayn.
Wyjął telefon z kieszeni, a następnie zadzwonił do pizzeri. Nabrałam ochotę na sałatkę. W tym celu poszłam do kuchni. Z lodówki i szafek wyjęłam potrzebne mi rzeczy. Umyłam warzywa. pokroiłam sałatę, rzodkiewkę, oraz pomidory, a potem wrzuciłam je do miski. Dorzuciłam jeszcze oliwki. Polałam octem jabłkowym i gotowe! Nałozyłam sobie trochę do miseczki. Pozostawiłam jeszcze trochę dla Lottie. A wogóle, to gdzie ona? Wzięłam sobie jeszcze widelec i wróciłam do pokoju. Zajęłam miejsca na fotelu obok dużych okien. W czasie jedzenia przyglądałam się panoramie Londynu. Kocham to miasto. Po pół godzinie przyjechała pizza. Każdy z nich w swoich dłoniach nieśli po 2 opakowania. Jak oni to zjedzą?
-Kiedy wy to zjecie?-zapytałam zdziwiona.
-Zaraz.-powiedział Niall.
-Gdzie jest Lottie?-ponownie zapytałam.
-Na basenie, lub tarasie, ale raczej na basenie. -powiedział Liam.
-Dzięki.
Nastała cisza. Z torby wyjęłam telefon. Weszłam na tt.  Przejrzałam go, podpisywałam, dałam kilka follow i to chyba na tyle. Do drzwi ktoś zadzwonił. Wstałam z fotelu i podążyłam do drzwi. Otworzyłam je, po czym ukazał mi się kurier.
-Pani Natalie Tomlinson?-zapytał.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Mam przesyłkę dla pani.-powiedział.
Obok niego stało kilka pudeł. To pewnie przesyłka reszty moich rzeczy z Los Angeles. Podpisałam jakieś papiery. Zaczęłam wnosić pudła do mieszkania.
-Może byście mi pomogli?-wykrzyczałam.
Podeszli do mnie i zaczeliśmy razem nosić pudła. Gdy już wszytskie znajdowały się w pokoju u mnie i u Niall'a, chłopaki wyszli, a ja zostałam sama w pokoju. Przebrałam się w luźniejsze ubrania, a następnie wzięłam się za pudła. Było ich łącznie 5. W jednym znajdowała się gitara i stojak pod nią. Szybko ją wyjęłam i postawiłam obok schodków. W drugim znajdowała się reszta ubrań. Wyjęłam je, a następnie poukładałam w szafkach. W trzecim i czwartym wszystkie moje książki, pamiątki i różne rzeczy w Polski.

                                                                                 *Muzyka*
W ostatnim pudle znajdowały się zdjęcia. Zaczęłam je wszystkie przeglądać. W tym pudle były chyba wszystkie  moje zdjęcia. Było to zdjęcia moje, Lottie, Dawida, przyjaciół z Polski, Sydney, Paryża, i Los Angeles, chłopaków oraz Dark'a.W tylu już byłam miejscach. Tyle już poznałam osób. W tylu już byłam w szkołach. Lecz najlepiej to jest mi tutaj, w Londynie. Los Angeles to moje ukochane miasto, ale to Londyn jest moją miłością. Kocham go, tak jak kiedyś kochałam Dark'a.  W mojej dłoni trzymał zdjęcie moje i Dark'a. Byliśmy tak bardzo szczęśliwi. Tak bardzo go kochałam, co ja gadam nadal go kocham. Po moim policzku spłynęła łza. Szybkim ruchem otarłam ją. Dlaczego on musiał to wszystko popsuć? Dlaczego? Przecież byliśmy szczęśliwi, kochaliśmy się, chyba, że... Nie! On mnie kochał! Zawsze mi to powtarzał! Ja go kocham, on mnie kocha. Rozpłakałam się na dobre. Dlaczego ja muszę być taka wrażliwa? Nigdy mu tego nie wybaczę.  Tęsknię za nim. Za jego cudownymi, czekoladowymi oczami. Za jego ślicznym uśmiechem, który tak bardzo kochałam. Za jego ustami, które uwielbiałam całować. Za jego dotykiem... Po prostu za nim... Dlaczego muszę trać właśnie tą osobę, którą tak bardzo kocham? Dlaczego? Za jakies grzechy? Co ja zrobiłam? Teraz już na prawdę płakałam.  Po kilkudziesięciu minutach przyszła do mnie Lottie. Czym prędzej przybiegła do mnie i przytuliła. Zamknęliśmy się w pokoju i po prostu rozmawialiśmy. Przez cały wieczór rozmawialiśmy. Nie wierzę, że za kilka miesięcy już jej tutaj nie będzie. Co ja gadam?!? Nie mogę tak mówić! Przez cały czas rozmawialiśmy na wiele tematów. Zresztą jak zawsze. Mówiliśmy to, co nam ślina na język przyniosła. czułam się w jej towarzystwie tak cudownie. Brakuję mi jeszcze naszego Kwiata. Tęsknię za nim. Po mimo tego, ze widziałam go kilka dni temu, tęsknię za nim. Jest dla mnie jak drugi brat. Znamy się praktycznie od dziecka. Może i jest starszy od mnie o 1,5 roku, to my nie czujemy tej różnicy wieku.  Po kilku godzinach, zasnęliśmy wtulone w siebie.


                                                           ~Jakiś czas później.~
Dziś jest już 1 październik. Chłopcy są w trasie już od kilku dni, a ja wraz z nimi! Fajnie, prawda? Tak się ucieszyłam gdy się o tym dowiedziałam. A co ze szkołą? Codziennie dostaję pracę domową. Referaty, wypracowania wysyłam e-mailem, lub pocztą. Sprawdziany zaś mam na pisać po powrocie. Mój brat jest na prawdę wielki! Załatwił mi, kilka miesięcy wolnego od szkoły. Chcielibyście tak, co nie? Przez ten równo miesiąc wiele się u mnie wydarzyło. Stan Lottie się pogorszył i musiała szybko wrócić do Polski, ale na szczęście Dawid z nią jest.  Ale jest też pozytywna wiadomość. Udało mi się znaleźć lekarstwa, które mają pomóc. Kupiłam tyle, na ile stać mnie było. Nie uzdrawiają choroby, ale dzięki nim Char będzie mogła żyć dłużej. To chyba jedyna dobra informacja związana z nią. Cieszę, że będzie mogła pobyć  z nami trochę dłużej. Chłopcy ubzdurali sobie, że nasze dotychczasowe mieszkanie jest za małe na naszą szóstkę, więc postanowili wybudować nowy. Dom już wybudowany, ale jest jeszcze w pracach końcowych. Kilka dni temu projektowałam swój pokój. Dodatkowo będę miała swoją własną łazienkę i garderobę. Każdy z chłopców będzie miał swój własny pokój i łazienkę. Wspólnie mają mieć jeszcze garderobę. Mój pokój ma się znajdować na parterze, obok salonu. Na parterze będzie jeszcze kuchnia, jadalnia, mała spiżarnia, niewielka łazienka, dodatkowy pokój, oraz obok schodów, prowadzących na górę będzie taki pokój ,,wypoczynkowy'' z widokiem na ogród. Piwnica również nie będzie pusta. Znajdować się tam będą: pokój muzyczny, pralnia, druga spiżarnia, oraz pokój w którym będą znajdowały się wszystkie zabawki chłopców, czyli gry, konsole, playstation i te inne. Na piętrze oprócz naszych pokoi jest jeszcze jeden pokój gościnny. Poddasze ma być podobno całe dla mnie. Jestem bardzo wdzięczna chłopcom. Rodzice nigdy mi nie poświęcali tyle czasu, co oni. To smutne, ale prawdziwe. Szczerze mówiąc, to nie widziałam ich już od kilku tygodniu, ale nie mam ochoty się na razie z nimi spotkać. To chyba tyle. A nie! Przepraszam! Nie powiedziałam wam jeszcze o czymś! Kilka dni temu zaczęliśmy naszą akcję z Niall'em. No wiecie, tą z naszym udawanym związkiem. Blondyn zauważył, że ktoś za nami idzie, więc złapał mnie za rękę i.... pocałował mnie. Już kolejny raz. Chyba zacznę się do tego przyzwyczajać. On tak cudownie całuje, jak Dark. I znów o nim wspomniałam. Chyba nadal go kocham. Wywrócił całe moje życie. Ale teraz stop! Nie ma dark'a, nie ma nas, nie kocham go. Opanuj się dziewczyno. On jest dla Ciebie nikim. Wstałam migiem z łóżka. Dzisiaj pogoda jest cudna, ale to przecież jest Sydney, prawda? Tutaj pogoda jest zawsze świetna! Kocham tutaj być. Mam tutaj rodzinę, więc dość często przyjeżdżam. A propo rodziny. Zostałam zaproszona jutro na obiad do mojej cioci i wujka. Pójdę tam wraz z Louis'em i może z Niall'em. Szybko wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki, chłodny prysznic. Osuszyłam ciało i włosy. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania. Nie mam dzisiaj planów. Pójdę może na plaże się poopalać i chyba tyle. Ostatecznie mogę pójść na miasto pochodzić. Nagle ktoś do pokoju wszedł.
-Ooo... Cześć. No, proszę jakie widoki widzę.
Odwróciłam się w kierunku chłopaka. Kilka metrów stał przed mną Niall.
-Czego chcesz?-zapytałam oschle.
-Ejejej..! Co cię ugryzło. Nic, tak sobie przyszedłem, bo mi się nudzi.-powiedział.
Westchnęłam. Wybrałam sobie ubrania.Założyłam je, a pod spód założyłam dodatkowo biały bikini bez ramiączek, obszyte koronką. Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki. Chłopak nadal był w moim pokoju. Siedział na łóżku i oglądał telewizję. Podeszłam do stolika, przy którym miałam kosmetyki. Zrobiłam sobie delikatny makijaż.
-Co ty na to, abyśmy poszli na śniadanie?-zapytał.
-Poczekaj.
Postanowiłam, że umaluje jeszcze usta.
-No chodź już. I tak pięknie wyglądasz. -ponaglał mnie blondyn.
Nałożyłam szybko błyszczyk na usta. Wzięłam jeszcze telefon i razem z Niall'em poszliśmy na śniadanie. Powoli zeszliśmy na dół. Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się obok do małej knajpki. zamówiliśmy jedzenie. W ciszy czekaliśmy na nasze zamówienia. Po kilkunastu minutach kelnerka przyniosła mi moją sałatkę i.... jedzenie Niall'a. Grzecznie podziękowaliśmy, a potem wzięliśmy się za zjedzenie. Moja sałatka była przepyszna. Uwielbiam takie lekkie rzeczy. Po zjedzeniu posiłku, zażyłam leki. Czekałam dopóki chłopak nie zjadł. W ciszy przyglądałam się przechodniom. Po krótkiej chwili wyszliśmy. Powróciliśmy do hotelu.  Powoli szliśmy do pokoju Harry'ego, gdzie cały czas przesiadujemy. Bez pukania weszliśmy do pokoju. Wszędzie panował wielki bałagan. Nie było tylko tutaj mojego kochanego braciszka. Reszta oglądała film. Przyłączyliśmy się do nich. Ta, tak. Na dworze taka ładna pogoda, a my siedzimy przed telewizorem. Po jakimś pół godzinie do pokoju wpadł Louis.
-Natalie!-krzyknął.
-Nie musisz krzyczeć.
W dłoni trzymał jakąś gazetę?
-Musimy porozmawiać. -powiedział.
Wstałam. Cały czas szłam za Louis'em. W końcu dotarliśmy do jego pokoju. Weszliśmy do środka.
-Co to ma być do jasnej cho***y?
Rzucił w moim kierunku gazetę. Na środku widniało moje i Niall'a zdjęcie, jak się całujemy. Udałam, że jestem zaskoczona.
-Ja n ni nie wie wiem.-powiedziałam przestraszona.
Jeszcze nigdy nie widziałam tak złego Louis'a. Złego, to mało powiedziane.
-Jak to nie wiesz? To jesteś ty i Niall. No słucham. Co masz mi do powiedzenia?
Cały czas stałam nieruchomo. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Może nie powinnam się na to godzić?
-Możesz mi powiedzieć dlaczego się całujecie? Albo lepiej nie. Przecież to jasne. Wy jesteście razem. Mam rację?--zapytał nieco spokojniej, ale nadal agresywnie.
-Tak. -nieśmiało powiedziałam.
-Zabiję gówniarza! Obiecali mi coś! A on co? Nie zabiję go! Zabiję sku*****a!-wykrzyczał.
Louis ruszył w kierunku drzwi. On przecież zrobi coś Niall'owi. próbowałam go zatrzymać.
-Louis! Nie! Poczekaj!
Nie dałam rady. On jest za silny. Szybko ruszył w kierunku pokoju, w którym byli chłopcy. Wparował tam. Cały czas szłam za nim. Bałam się. Bałam się o Niall'a. Przecież to wiadome. Jest moim przyjacielem. Chłopak podszedł do Niall'a. Pociągnął go za koszulkę i przycisnął do ściany. Cały czas stałam nieruchomo pod ścianą. Boję się.
-Zabiję Cię! Przed jej przyjazdem, obiecywaliśmy sobie coś, a ty to złamałeś!-Krzyczał, po czym zadał cios Niall'owi.
Chłopaki szybko oddzieli Niall'a od mojego brata. Cały czas krzyczał w kierunku farbowanego blondyna. Harry wraz z Zayn'em wyprowadzili go z pokoju. Podbiegłam do Niall'a. Miał rozwaloną wargę.
-Nic Ci nie jest?
-Nie. Oprócz tego, ze rozwalił mi wargę to nic. To na niego na padło?-
Wraz z Liam'em zajęłam się Niall'em. Przyłożyliśmy mu lód do ust. Dobrze, że chłopcy nie mają dzisiaj żadnego koncertu. Dopiero w poniedziałek. Po pewnym czasie do pokoju wrócili Harry i Zayn. Podziękowałam im,  po czym poszłam do pokoju Lou. Zapukałam. Nie usłyszał żadnej odpowiedzi, więc weszłam do środka. Louis stał przy barierce na balkonie. Podeszłam do niego. Chwilę staliśmy w ciszy. Z balkonu rozpościerał się cudowny widok na plaże.
-Możemy porozmawiać?-zapytałam.
-Powinniśmy.
-Dlaczego go uderzyłeś?
-Nie mogę znieść tego, że wy możecie być razem. Przecież obiecał mi.
-Co Ci obiecał?-zapytałam.
-Przed twoim przyjazdem, chłopcy obiecali mi, że się w Tobie nie zakochają, że nie dotknął Cię, a tek gówniarz
-Nie denerwuj się braciszku. Wszystko jest okej. Nie masz sie o co martwić.
-Niic nie jest okej. Mam się o co martwić. Martwię się cały czas o Ciebie, siostrzyczko. Kocham Cię i nie chcę, aby ktoś Cię skrzywdził. Kochasz go?-zapytał.
I co ja mam mu powiedzieć? Kocham Niall'a, ale po przyjacielsku.
-Tak, kocham go.
Ciężko jest mi kłamać, ale teraz będzie się na tym opierało całe moje życie.
-Louis, nie jestem już małą dziewczynką. Kocham go, a on kocha mnie. Pomógł mi sie poukładać po Dark'u. Przy nim czuję się cudownie.-uspokajałam go.
-Na prawdę?
-Tak. Możesz być spokojny.
-O Ciebie?  Nigdy!
-Lou, braciszku. Nie masz o co. Jestem bezpieczna. Przy Naill'u czuję się bezpiecznie.
-Może i tak, ale wiedz, ze nigdy nie zakceptuje Twójego i Niall'a związku. Przepraszam, telefon dzwoni.
Louis poszedł na chwilę do pokoju. Niebo dzisiejszego dni było cudowne. Szatyn dołączył do mnie.
-Przepraszam, tata dzwonił.
-Co chciał?
-Jutro wraz z Jane przyjeżdża.
-Okej.
Razem z Louis'em udaliśmy się na plażę. Bawiliśmy się świetnie. Przechadzaliśmy się na bosaka po rozgrzanym piasku. Nasze stopy muskała ciepła woda. Cały czas rozmawialiśmy. Ciesze się, że mam takiego brata. Może czasami jest za bardzo nadopiekuńczy, ale to nic. lubię to. Przynajmniej wiem, że zależę komuś. Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się w łóżku. Przez cały czas patrzyłam się na gwieździste niebo. Wyglądało tak cudownie. Dzisiejszego dnia wiele się wydarzyło. Bardzo się zbliżyłam z Louis'em. Mam nadzieję, że nie będzie już taki nadopiekuńczy.  Po chwili zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam! Przybywam  z nowym rozdziałem. Jak widzicie, udawany związek Niall'a i Nat już się rozpoczął. Cieszycie się? Szkoda, ze nie są jeszcze ze sobą na serio, ale nie długo się to zmieni. I jak? Podoba się wam? Bo mi bardzo! Chciałabym wam podziękować za ponad 2 tysiące wyświetleń! Nigdy nie spodziewałam się, że tyle was tutaj będzie! Mam teraz do was prośbę. Moim marzeniem, jest aby pod chociaż jednym rozdziale pojawiły sie 20 komentarzy. Dacie radę? Wierzę w was! Mam teraz dosyć dużo wolnego, więc jeszcze w czasie świąt prawdopodobnie dodam jeden, krótki rozdział. Będę chyba kończyła już. Zapraszam do komentowania! Pozdrawiam was i życzę miłego dnia!


                                                                                                                                   Wasza  Niewidzialna


środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 11

                                                              *Muzyka*

-A więc..-zaczęła.
-A więc...?
-Jestem chora. Nieuleczalnie.   -odpowiedziała, wogóle nie patrząc się na mnie.
Zamurowało mnie. Nie spodziewałam się, że moja przyjaciółka może umrzeć, że Lottie może umrzeć. Łzy z moich oczu zaczęły ciurkiem spływać po policzkach. Jestem pewna, że nikt nie chciałaby teraz być na moim miejscu. Cała moja twarz była w tuszu do rzęs i słonych łzach.
- Aaalllle jak to chora? I dlaczego nie uleczalnie? Ja zrobię wszystko co będzie potrzebne. Zapłacę za badania, lekarstwa, za wszystko! Ale proszę nie umieraj!-cały czas mówiłam płacząc.
Lottie zabrała mnie na ławkę. Kazała mi się uspokoić. Ale jak ja mam się uspokoić, gdy moja przyjaciółka umrze, a ja nic nie mogę zrobić, aby jej pomóc?!? Po kilku minutach uspokoiłam się.
-Możesz mi wszystko wytłumaczyć? - zapytałam.
-Tak. A więc. 2 miesiące temu bardzo bolała mnie głowa, więc postanowiłam pójść do lekarza. Zlecił mi wykonanie różnych badań. Na drugi dzień poszłam po wyniki. Był to 21 czerwca. Ten dzień na zawsze zapamiętam. Na początku doktor nie chciał mi nic powiedzieć. Zlecił mi kolejne badania, ale tym razem w szpitalu. Od razu tam pojechałam. Karolina(opiekunka w domu dziecka) przywiozła mi kilka rzeczy, bo miałam tam zostać na kilka dni. Ostatniego dnia, mojego pobytu w szpitalu, lekarz dopiero powiedział mi, że mam raka jajnika z przerzutami na płuco i wątrobę. Nie da się tego uleczyć. Rak został wykryty za późno. Zostało mi jeszcze około 2 miesięcy życia.  Nie wiedziałam jak mam Ci to powiedzieć. Jesteś dla mnie jak siostra, której chyba nie mam. Kocham Ciebie i Dawida. Jesteście dla mnie wszystkim i nie chcę was stracić. -powiedziała ze smutkiem Lottie.
-Dawid już wie? Jak zareagował?-ponownie zapytałam Char.
-Tak wie. Nie wiele lepiej od Ciebie- powiedziała.
Te 2 miesiące muszą być najlepsze w całym jej życiu. Już się oto postaram.
-Mieszkasz u mnie. -powiedziałam twardo, po czym wstałam z ławki.
-Co? Aleee.... Ja  ja nie mogę.-odpowiedziała.
-Możesz, możesz. A teraz chodź idziemy po Twoje rzeczy. -odrzekłam.
Pobiegliśmy do hotelu mojej przyjaciółki. Zabrałyśmy jej rzeczy i powiedziałyśmy Karoli, że będzie u mnie mieszkała. Po pół godzinie byliśmy z powrotem u mnie w domu. Chłopcy siedzieli przed telewizorem i oglądali jakiś wywiad. Zaprowadziłam do nich Lottie.
-Chłopaki. Oto moja przyjaciółka z Polski, Charlotte.-powiedziałam.
-Ładną masz koleżankę.-powiedział Louis.
-A ty to przypadkiem, nie masz dziewczyny, braciszku?-zapytałam się.
-Tak, mam, ale już nie mogę powiedzieć, że jakaś dziewczyna jest ładna? -powiedział Lou.
Szybko zapoznałam Lottie z wszytskim, oprócz harry'ego, ponieważ on pojechał do swojej mamy i siostry. Nie wiem, czy wam o tym wspominałam. Następnie zabrałam brunetkę do kuchni. Nalałam sobie i jej mojego kremu marchewkowego w białe miseczki. Podczas posiłku cały czas rozmawialiśmy o moim i Niall'a ,,związku''. Tak, Char już wie o ustawce. Nie była zadowolona, ale to przecież ja będę musiała udawać to całe przedstawienie. Wieczorem ubraliśmy się. Nawet udało mi się namówić Charlotte na buty na wyskoim obcasie. Uważam, że tak powinna ubierać się częściej. Ja nie wyglądłam gorzej, ale to Lottie dzisiaj  wyglądała lepiej.  O 20 Liam zawiózł nas na imprezę, gdyż powiedział, że i tak Niall się pewnie schleje. I mił rację. Około godziny 23 zadzwoniliśmy po Liam'a, gdyż Niall był już tak nawalony, że bardziej się chyba nie da. Ledwo sadziliśmy go do samochodu, a co mówić z dojściem do naszego mieszkania. Mieszkamy na 28 piętrze! Lottie poszła do pokoju Harry'ego w którym będzie tymczasowo mieszkać. Ja za to ściągnęłam z Niall'a spodnie i koszulkę, po czym położyłam go na łóżku. Nie chciało mi się rozkładać drugiego, więc położyłam się obok niego. Przebrałam się zwykłą, szarą koszulkę, po czym zasnęłam...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie mam kolejny rozdział! Podoba się wam? W najbliższym rozdziale czas pójdzie trochę do przodu. Jak wam się podoba? Jeśli nie chcecie nie musicie włączać to tego piosenki, ale jeśli chcecie, to proszę. nie mogłam takiej idealnej znaleźć, więc mam taką. co jeszcze chciałabym wam powiedzieć? Przyszły rozdział, będzie raczej dłuższy, więc mogę go trochę dłużej pisać. To chyba tyle...  Pozdrawiam was i całuję!

Ps. Przepraszam, za błędy,a le nie chciało mi się ich sprawdzać.


                                                                                                                                          Niewidzialna