czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 4

                                                       ~Louis(ok.11. godz. w Londynie)~
Obudziłem się. Harry i Zayn też już nie spali.
Lou: Nat już wstała?
Harry:Jeszcze nie. Tak słodko spi. Nie budź jej.
Lou: Ejj... Harry, pamiętaj, że to moja siostra.
Harry: Tak, tak. Żaden z nas nie może zakochać się w siostrze innego. pamiętam.
Lou: Dokłądnie. Za ile lądujemy?
Zayn: Za jakoś godzinę.
Louis: Spoko. Aa.... Zapomniałbym. Zaraz jak wylądujemy to jade razem z El do mamy.
Zayn: No okej. Na ile tam jedziesz?
Lou: Na tydzień. Zaopiekujecie się Natalie?
Harry: Dobra. Jasne, zaopiekujemy się Nat, prawda Zayn?
Zayn się zaśmiał. Ja tylko przewróciłem oczami. Po jakiś 15 minutach przyszedł do nas Liam i Paul. Przywialiśmy się wszuscy, a później w  wielka dyskusję na tamat drugiej częsći trasy koncertowej. Co my zrobimy z Natalie? Nie wiem. Gdy samolot wylądował, szybko wyszedłem z niego. Po drodze pocałowałem moją małą siostrzyczkę w czoło. Kolejna już rutyna i jestem u boku mojej ślicznej dziewczyny. Przywitaliśmy się namiętnym pocałunkiem. Wzięliśmy się za ręce, gdy szliśmy do mojego samochodu, którym przyjechała Elka, a później prosto do Donescer....
                                                         ~Oczmi Liam'a~
Gdy Louis wybiegł z samolotu my powolutku zaczęliśmy się szykować do wyjścia. Obudziłem Niall'a i powiedziałam mu o wyjeździe Lou. Każdy wziął swój bagaż podręczny. Harry wziął na ręce Nat, a Niall jej torbę. Po pół godzinie byliśmy już w samochodzie z naszymi dziewczynami-Pezz i Sophią,a po kolejnym pół godziny już w naszym wieżowcu.                                                              Miał 35 pięter. My mieszkamy na 28. 3 piętra niżej jest bardzo fajny i piękny ogród, a na 30 piętrze jest basen. Można z nich korzystać nawet w ziemie, gdyż są wtedy zakryte dachem. Często je razem z chłopakami odwiedzamy. Właśnie szliśmy z podziemnego parkingu do hollu. Gdy byliśmy już tam, Liam podszedł do recepcji i wziął klucz do naszego mieszkania. Wszyscy udaliśmy się do windy. Nie chciało nam się zasuwać po schodach na 28 piętro. Chyba sami rozumiecie, co nie? Z windy można było podziwiać piękny krajobraz Londynu. Ruch jak na tą godzinę był bardzo mały. Kocham Londyn. Jest taki piękny. Zanim się spostrzegłem byliśmy pod drzwiami naszego mieszkania. Liam otworzył drzwi. Pierwszy wszedł Harry z Natalie na rękach i pewnie szybko poszedł do naszego wspólnego pokoju, a później. Wszyscy od razu po rozchodzili się do swoich pokoi, tylko nie ja. Po kilku minutach stania na środku hollu, wziąłem bagaże moje i Nat. Starając, aby nie robić większego hałasu zmierzałem do naszej sypialni. Mieściła się na samym końcu korytarza. Delikatnie nacisnełem klamkę od drzwi, wykonanych z ciemnego drewna, lekko pociągnąłem ją do siebie, dzięki czemu ujrzałem cały pokój. Ujrzałem również małą, o różowych włosach ślicznotkę. Tak spokojnie spała. Zamknąłem drzwi. Walizki ustawiłem przy schodkach do okna. Zastanawiam się czy spodoba jej się nowy wygląd tego pokoju? Nie wiem. Powoli podszedłem do łóżka, na którym leżała Nati. Usiadłem obok niej. Pogłaskałem ją po włosach i pocałowałem w głowę Wstałem. Wziąłem z szafy jakiś dres i biała, zwykłą koszulkę. Moim tymczasowym celem była łazienka. Szybko wziąłem zimny prysznic i przebrałem się w wcześniej naszykowane ubrania. Po ubraniu się wyszedłem z łazienki. Tuż po drzwiami łazienki., czuć było cudowny zapach, dobięgający z kuchni.Pewnie robią śniadanie.-pomyślałem. Nie myliłem się. Sop i Perrie, wraz z liam'em robiły śniadanie. Zapytałem się czy im pomóc. Sopha, powiedziała, ze mogę pozanosić talerze i szklanki. Szybki wziąłem się za poszukiwania naczyń. Gdy je znalazłem, zaniosłem je do salonu,połączonego z jadalnią. Postawiłem na dużym stole. Ponownie wróciłem do kuchni. Tam Liam podał mi sok pomarańczowy i jabłkowy, oraz wodę mineralną dla Perrie. Również i napoje zaniosłem do salonu. Soki i wodę postawiłem na stole. Zanim porozkładałem talerze, dziewczyny i Liam rozkładali jedzenie. Wszyscy zabraliśmy się do jakże pysznego posiłku. Po 20 minutach każdy był najedzony. Wszyscy porozchodzili się. Liam i Sophia poszli do jej mieszkania, Zayn i Perrie poszli na spacer, a ja i Harry zaczęliśmy sprzątać. Po sprzątnięciu również i Harry wyszedł na miasto. Ja postanowiłem, że zostanę. Powolnym krokiem udałem się do pokoju.  Podszedłem do mojej czarnej walizki u wyjąłem z niej mojego laptopa. Wziąłem go i usiadłem na sofie. Nie chciało mi się rozpakowywać i myślę, że podczas rozpakowywania, pewnie obudził bym Nati. Otworzyłem laptopa. Wszedłem na twiterra i się na nim zalogowałem. Przez jakoś godzinę odpisywałem fanom. Gdy skończyłem odpisywać fanom, zacząłem oglądać jakiś film, dopóki Natalie się nie obudziła.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Przybywam z nowym rozdziałem, który jest do kitu. Przepraszam. Nie przedstawiałam tutaj mieszkanie chłopców i Natalie, gdyż zrobię to w następnym rozdziale. Od razu mogę powiedzieć, że będzie on głównie oprowadzeniem po mieszkaniu, tarasie i basenie. Jeszcze dzisiaj pojawią się pozostali bohaterowie.To już chyba tyle Będę już kończyła. Paaa.... Pozdrawiam.
                                         
                                                                                                                                     ~Niewidzialna

środa, 22 stycznia 2014

Kilka informacji.

Hej, to ni jest nowy rozdział, ale myślę, że taki króciutki później dodam. Jak widzicie zmieniłam ponownie wygląd bloga. Przy okazji jeszcze raz dziękuję pewnej dziewczynie, która zrobiła dla mnie nagłówek. Serdecznie zapraszam do odwiedzenia jej blogów(linki są w zakładce nagłówek). Również dodałam zakładkę, główną bohaterka. Znajdziecie tam informację o Natalie, kilka zdjęć i gifów. Chciałabym się was również zapytać, czy wolicie krótkie rozdziały, czy dłuższe? Jeśli krótkie to pojawiałabym się raz na tydzień, a jeśli dłuższe to w dłuższym przedziale czasowym. Wybór należy do was. Dziękuję wam za te wszystkie wejścia i nieliczne komentarze. Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy! Dziękuję! Będę już kończyć, gdyż nie chcę was zanudzić na śmierć. Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

                                                                                                                                            ~Niewidzialna

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 3

Ten rozdział dedykuję Sophie xx, która pierwsza skomentowała tego bloga. 

...weszłam do salonu, a tam zastałam moich rodziców i The Wanted. Niby żadna nowość, ale dzisiaj ich tutaj miało nie być. Chłopcy stanęli za moimi plecami i ich też chyba trochę zamurowało.
Nat: Tato, mamo co oni tutaj robią? Przecież dzisiaj ich tutaj miało nie być.
Tata: Witaj skarbie, cześć chłopcy.
Mama: Witajcie chłopcy.
Liam, Niall, Zayn, Harry: Dzień dobry państwu.
Lou: Czesć tato, witaj Jade.
Mama:Witaj Louis.
Nat: No dobrze, koniec tych powitań. Wytłumaczcie mi co oni tutaj robią.
Max(jeden z TW)- My tutaj nadal jesteśmy.
Tata; Dobrze. Zaraz Ci wytłumaczymy, tylko nie denerwuj, się Natalie.
Nat: Świetnie. Chłopcy możecie zostawić nas w samych?
Liam: Jasne będziemy w twoim pokoju.
Piątka odwróciła się i szepcąc między sobą,  spiralnymi schodami udali się na pierwsze piętro,a dalej do mojego pokoju. 
Nat: To jak, wytłumaczycie mi teraz co oni tutaj robią?
Mama: Oczywiście, ale może usiać?
Nat: Nie, dziękuję. Postoję.
tata: No dobrze. Więc dzisiaj wyjeżdżasz do Londynu, do chłopców, tak.
Nat: No tak, ale co ma to wspólnego z.... nimi?
Wskazałam na chłopaków z TW.
Tata;Dużo. Więc, jak wiesz chłopaki poszukują teraz domu...
Nat: Czekaj, czekaj... Czy to jest to o czym teraz myślę?
Tata:Ja nie wiem o czym ty myślisz.
Nat: Czy oni mają tutaj zamiar się wprowadzić?!?!
Mama:Tak, ale Natie nie denerwuj się.
Nat: Po pierwsze jak mam się nie denerwować, gdy jakaś piątka idiotów zamieszka w naszym domu?!?! Po drugie nie masz prawa tak do mnie mówić mamo. Tak mogą mnie nazywać tylko chłopcy i Lou!!!!
Tata; Nie przeginaj. I tak nie masz nic do gadania.
Nat: Wiesz co, dobrze że wyjeżdżam do chłopców. Tam się ktoś przynajmniej zainteresuję.
Łzy leciały mi ciurkiem, a ja nerwowo dłonią ocierałam je, przy okazji rozmazując tusz do  rzęs.
Mama: Nie mów tak, przecież tak nie jest.
Nat: Jest właśnie tak!!!!
Już nie wytrzymałam. Szybko pobiegłam na górę. Dobiegłam do drzwi od łazienki i weszłam do niej. Zamknęłam się.  Podeszłam do lustra. Widok w nim był okropny. Twarz cała mokra od łez i czarna od tuszu. Szybko ogarnęłam ją i nałożyłam ponownie tusz do rzęs. Wyszłam z niej i już opanowana podążyłam do mojego pokoju. otworzyłam drzwi i zastałam tam chłopców ogladających jakiś film.
Harry:Głośno tam na dole była.
Liam: Harry, nie wtrącaj się.
Nat: Nie, spokojnie Liam. Zaraz do was przyjdę tylko dopakuje reszte i się przebiorę.
Lou:No okej.
Weszłam do garderoby. Podeszłam do szafki gdzie trzymałam bluzki, miedzy nimi wygrzebałam paczkę papierosów i zapalniczkę. Otworzyłam paczkę i wyciągnęłam jedna fajkę. Zapaliłam ją i po chwili trzymałam ja w ustach. Z każdym zaciągnięciem się coraz to bardziej się uspokajałam. Nie dane było mi go dokończyć, ponieważ ktoś wszedł. A był to Niall.
Niall; Co ty dziewczyno wyrabiasz?!?
Nat: Nie widać pale.
Niall: Louis o tym wie?
Nat: Nie.
Niall: Ale jeszcze może się dowiedzieć.
Nat: Nie, Niall. Proszę nie mów mu o niczym. Będzie zły.
Niall: No dobra. Ale pod jednym warunkeim.
Nat: Jakim?
Naiil: Przestaniesz to robić.
Nat: Mogłam się domyśleć. Ale, Niall  ty sobie nie wyobrażasz jakie to trudne.
Niall :Wiem, dlatego pomogę Ci, Natie.
Awww.... Jak ja uwielbiam, gdy on tak mówi. Natalie, stop. pamiętaj, ze masz chłopaka, którego bardzo kochasz.
Nat: No dobrze.
Niall: Wiedziałem ze przystaniesz na mojej propozycji. A teraz oddawaj mi wszystkie paczki, jakie tylko masz.
Nat: Wszystkie?
Niall: Wszystkie.
Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej 3 paczki fajek. Zostawiłam sobie jedną, pomijając tą co mam w mojej torebeczce na dole. Podałam mu je.
Naill :Dziękuje. Spakowałaś się?
Nat: Nie, ale zrobię to jak wrócę tu.
Niall: Skora tak chcesz....A kiedy tutaj przyjedziesz?
Nat: Pod koniec wakacji chciałabym tutaj przyjechać.
Niall: Jeśli się Louis zgodzi to możesz przyjeżdżać. A teraz się ubieraj i zmykamy.
Nat: No dobra, ale wyjdź..
Naill; Okej, okej. Już wychodzę.
Niall wyszedł. Zabrałam się  za poszukiwania ubrań. Nie wiele  ich zostało. Po kilku minutach znalazłam idealny zestaw na noc w samolocie. Był to beżowy sweterek,jeansy, czarna kurta ze skóry z ćwiekami i jasne baletki. Szybko się przebrałam w te ubrania i wzięłam do tego wcześniej spakowaną torbę.
Przełożyłam ją sobie przez ramię. Zabrałam klucz i włożyłam do najmniejszej przegródki. Wyszłam z garderoby, a później z mojego pokoju. Kierowałam się powoli na parter. Już tutaj było słychać rozmowę chłopców.  Powoli schodziłam z schodka. na schodek. Schodków nie było dużo, więc szybko zeszłam na dół. Poprawiając sweter, wolnym krokiem zmierzałam do mojego celu, którym był salon. Rozmowa była oraz to głośniejsza. Gdy tylko weszłam do salonu zastałam mojego chłopaka Dark'a. Zrzuciłam torbę z ramienia i szybko do niego podbiegłam.. Ręce założyłam mu na ramiona, a on na moje biodra. Nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Lecz tą cudowną chwilę przerwał Lou.
Louis-Mam pytanie, czy my wam nie przeszkadzamy?
Mama: Ojj... Louis, przestań. Sam widzisz, że  się bardzo kochają.
Taty i TW już nie było. Musieli pewnie pójść po ich rzeczy.
Harry:A może Nat przedstawiłabyś nam swojego chłopaka?
Nat: Jasne, a więc chłopcy, to jest Dark, mój chłopak. Dark, to są moi przyjaciele Liam, Niall, Zayn, Harry i mój starszy brat-Louis.
Dark:Siema.
Liam: Hej.
Harry: Siemka.
Nial-Cześć.
Zayn: Siema.
Louis:A my sobie porozmawiamy później.
Wszyscy oprócz  mnie i Dark'a wybuchnęli śmiechem, po ,,przywitaniu,, mojego chłopaka. Ja tylko ze wstydem i złością odpowiedziałam.
Nat: Louis!!!
Lou:No co? Ja tylko troszczę się o moją małą siostrzyczkę.
Nat: Mała to już nie jestem. Może poszlibyście po moje rzeczy.
liam: Jasne. Tylko powiedz nam gdzie są one są.
Nat: W mojej sypialni, na łóżku. Tutaj macie klucz. gdy będziecie wychodzić to czy możecie zamknąć moją sypialnie?
Podałam im mój klucz. Nie chcę, żeby ktoś pod moją nieobecność tam wszedł. A tym bardziej gdy będą tutaj ta piątka palantów.
Harry:Jasne.
Wziął klucz i wszyscy ociążale do mojego pokoju. słychać było jak szeptali. W między czasie pożegnałam się z mamą. gdy chłopcy ześli obładowali moimi bagażami. Oddali mi klucz, a ja go włożyłam do torby. Chwyciłam Dark'a za rękę i wyszliśmy z domu. Piątka załadowała moje bagaże, po czym wszyscy razem weszliśmy do samochodu. Siedzieliśmy tak jak wcześniej, tylko między mną, a Niall'em siedział dark. Całą drogę chłopcy wygłupiali się oraz zadawali przeróżne pytania do dziewiętnastolatka; tylko Niall siedział cicho, smutny i taki zły? Nie wiem jak to nazwać. Po 10 minutach jazdy byliśmy pod hotelem, w którym tymczasowo mieszkała piątka.
Harry: Idziecie z nami, czy zostajecie tu?
Nat:Nie, zaczekamy koło samochodu.
Liam: No dobra, więc za jakieś 20 minut się tutaj widzimy.
Chłopcy wyszli z van'a zmierzając do ogromnego budynku. Ja z Dark'iem wysiedliśmy z samochodu . Gdy tylko wyszliśmy dark przycisnął mnie do samochodu namiętnie całując. Całowaliśmy sie tak dopóki nie zabrakło nam powietrza.
Dark:Dopiero teraz mogliśmy się pożądnie przywitać.
Nat: Lubię takie przywitania. Będę za tym tęsknić.
dark:Ja też. Mam ochotę na fajkę. Ty też?
Nat: Oczywiście, skarbie.
Wyjęłam jak i Dark papierosa po czym zapalił swojego i mojego. Zaciągnęłam dym, a następnie wypuściłam. Zrobiłam tak kilka razy. chwile po tym jak chłopak skończył swojego, ja skończyłam palić. Oboje wzieliśmy gumę do żucia, aby pozbyć się zapachu dymu.
NatL: Będziesz musiał kupić mi kilka paczek.
Dark: za dwa tygodnie będę w Londynie, więc wtedy kupię Ci, mała.
nat: dziękuję, skarbie.
Po raz kolejny przyciągnełam go do siebie oddaliśmy się pocałunkowi. Ten zaś, był bardzo zachłanny, ale bardzo romantyczny.
Nat: Kocham Ciebie;
dark: ja Cie też kocham.
I znów znalazłam się na samochodzie. Całowaliśmy się dotąd aż chłopcy wrócili.
Lou: Może odklieiłbyś się od moje siostry,
dark:Skoro tak chcesz...
Lou: dziękuję. Musimy tutaj chwilę poczekać. Zaraz zejdzie tutaj Paul i rezszta.
Dark:Kto to ten Paul?
Nat: Paul to jeden z menadżerów chłopców i główny ochroniaż. A reszta to ochroniarze, styliści i tak dalej. Będą jechać za nami.
dark:Aha.
Nat: Lou, możemy wejść juz do van'a?
Lou: Jasne, tylko grzecznie mi tam.
Nat: Oczywiście.
Zayn: Mogę z wami iść.
Nat: Jasne, nie musiałeś się pytać.
Zasiedliśmy na swoich miejscach w ciszy, lecz po chwili Zayn ją przerwał.
Zayn: Widziałem jak paliłaś. Louis o tym wie?
Nat: Nie i mam nadzieje, że się o tym nie dowie. Zrozumiałeś?
Zayn: Oczywiście. Ładne masz tatułaże.
Nat: Co, skąd o nich wiesz?
Harry: O czym wiesz, Zayn?
Zayn: O niczym.
Uff... jeszcze trochę to o wszytskim by wiedzieli. Pozostała czwórka zajęła swoje miejsca; Niall z niechęcią obok nas.
                                                              ~20 minut później~
Jesteśmy już na lotnisku. Właśnie wyjmujemy swoje bagaże. Dark przyszedł mi z pomocą. Podszedł do nas Paul.
Paul:Witaj Natalie. Co to za chłopak?
Nat: Dzień dobry Paul. To jest dark mój chłopak. Dark to jest menadżer i główny ochroniaż chłopców.
Dark:Dzień dobry.
Paul: Witaj.
Nat: dużo jest fanek?
Paul: więc, dlatego będziesz musiała zrobic tak jak Ci każę.
Nat: No, okej. Co mam zrobić.
Paul: Więc. Podejdziesz do Mick'a, on Cię odprowadzi do bramek, tam pożegnasz się z Dark'iem, weźmiesz bagaże i skierujesz się do samolotu. W samolocie zajmiesz swoje miejsca. i będziesz czekała na resztę. Zrozumiałaś?
Nat: Tak. Paul?
Paul: Tak?
Nat: Mam jedno pytanie.
Paul Jakie?
Nat: Czy louise i lux tez lecą z nami, bo słyszałam, że nie.
paul: To w takim razie dobrze  słyszałaś. Louise razem z Lux zostają tu na tydzień. Chcą odpocząć.
Nat: Szkoda. Dobra to my już idziemy do Mick'a.
Paul: Okej, spotkamy się w samolocie. Bądź grzeczna i słuchaj się Mick'a.
Razem z Dark'iem wybuchłam śmiechem.
Nat: Hahahaha.... Okej będę grzeczna.
Wzięłam jeden bagaż od Dark'a i razem, powolnym chodem, podążaliśmy się do naszego celu-bramek. Tak czekał na nas już Mick. Podeszliśmy się do niego i przywitaliśmy się z nim.
Będąc już u celu, postawiliśmy moje bagaże. Podeszłam do niego. Złączyłam nasze dłonie, po czym wpatrzyłam się w jego cudowne, czekoladowe oczy, aby po chwili w nich zatonąć. miłośćDark złączył nasze usta, w pocałunku, który przejawiał się miłością. Pewnie teraz dużo osób się nas gai, ale jednak nas nie obchodzi. Jesteśmy tylko my i nikt więcej. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam na jego oczy i pełna smutku powiedziałam ,, Będę za tym tęsknić,, , on mi odpowiedział, tak samo, a ja już nie powiedział nic. Schowałam swoją twarz w jego torsie.  Po moim policzku popłynęła łza, rozmazując tusz do rzęs.
Dark: Ejj...skarbie nie płacz. Przecież zobaczymy się za tydzień. Pamiętaj, że ja zawsze będę Cię kochał.
Nat: Wiem. Ja też Cię kocham.
Mick: Przepraszam, panienko Tomlinson, ale już czas na nas.
Nat: Tak, tak. Dark, kocham Cie. Będę tesknić!
Dark: ja też Cię kocham. Już teraz tęsknię.
Nie mówiłam już nic. Po pół godzinie razem z Mick'em odprawę i już właśnie teraz wchodzimy do samolotu.  Będąc już w samolocie zajęłam miejsce.
Nie był duży, ponieważ leciało nas mało. Chłopcy, ja, Paul, kilka ochroniarzy i stylistek. Tak około czterdziestu paru osób.
Miejsca na tyłach były dwuosobowe,  a na przodzie trzyosobowe. Usiadłam na tyłach. Na jednym z wolnych siedzeni położyłam torbę i poduszeczkę, którą zabrałam wcześniej, przy odprawie. Była fioletowa, mięciutka i w kształcie serca. Dostałam ją od Darka. i znowu jedna łza spłynęła po moim policzku. Szybkim ruchem ręki, otarłam ją. Wzięłam torbę i wyjęłam z niej małe lustereczko, które zawsze przy sobie mam, mokre chusteczki i tusz do rzęs. Chusteczkami wytarłam zaschnięty, już po części tusz i  łzy. Moja twarz od razu lepiej wyglądała. Nałożyłam jeszcze tusz i skończone! Wszystko odłożyła do torby i w ciszy czekałam na resztę. Po jakiś kilku, może kilkunastu minutach wszyscy zaczęli się schodzić. Najpierw kilku ochroniaży, potem chłopcy, a na samym końcu reszta. Wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca. Przed mną  usiedli jacyś dwaj ochroniaże, których nie znam. Za mną usiedli Louis i Harry. Po lewej Liam i Zayn, a po prawej Paul z jakimś innym ochroniarzem. Po chwili podszedł do mnie Niall.
Niall: Mogę się do Ciebie dosiąść?
Nat: Jasne.
Zrobiłam miejsce nNall'owi. Usiadł obok mnie. Po chwili stewardessa oznjmiła nam, zby zapiąc pasy, gdż za chwilę wylatujemy. Po 15 mituch byliśmy juz w powietrzu. Stewardessy chodziły po samolocie. W końcu jedna z nich podeszła do mnie i Nill'a.
Stewardessa-Podać coś państwu.
Nat: Jeśli mogłabym, to poprosiłabym o latte macchiato.
Stewardessa-Oczywiście.
Niall-Kawa przed snem?
Nat-Kto powiedział, że będę spała?
Niall: To... w takim razie po co Ci ta poduszka?
Nat: Może będę chciała się na niej oprzeć głowę, czy coś...
W czasie gdy, my rozmawialiśmy, ta pani się nam przyglądała.
Stewardessa: A pan coś chcę?
Niall: Oczywiście.
I zaczął jej w tej chwili wymieniać co chciał. Gdzie on to wszystko mieści? Ja się pytam, gdzie? I przy tym jest taki chudy. Po kilku minutach ta sama kobieta przyniosła mi moją kawę i.... tacę, na której była góra jedzenia. 
Stewardessa-Proszę, oto kawa. Jedzenie dla pana.
Stewardessa podała nam zamówienia. Mi moja kawę, a Niall'owi jedzenie. Poprosiła tą kobietę, o cukier, a ona mi go podała. Otworzyłam torebeczkę i wsypałam do kubka. Zamiesząłm kawą, a następnie upiłam łyk.
Koło mnie prezszdł Louis, który wcześniej musiał gdzieś pójść, ale nie wiem gdzie i na nawet kiedy poszedł.
Louis: A mówiłem Ci, zebyś kawy nie piła? Przecież, masz cukrzycę i to moze Cii zaszkodzić.
Zayn:Tu ty masz cukrzyce i...
Louis: I co?
Zayn: Nie ważne. Natalie, później pogadamy, okej?
Nat; No dobra. Mam sie bać? Tak, lekarze odryli u mnie cukrzycę 3 miesiące temu.
Louis: Dobra, wypij sobie tą kawę. I tak byś ją wypiła. Ale ma się rozumieć, ze więcej już  nie wypijesz.
Nat: Oczywiście braciszku. I dziekuję.
Gdy skończyłam pić kawę, wszyscy już spali, no może oprócz  mnie i Niall'a. W sumie to nie dziwię się; jest grubo po pierwszej.
Niall: Widzę, ze dużo się u Ciebie pozmieniało.
Nat: No, trochę.
Niall; A co doładnie.
Nat; No, jak słyszałęs odkryli u mnie 3 misiące temu cukrzycę, przez co nie mogę jeśli wielu rzeczy i musze się bardzo oszczędzać. Pofarbowąłam włosy.
Niall: Widzę i łądnie C w  takich.
Przez te słowa, zarumieniłam się i Niall to zauważył.
Niall: I slodki się rumienisz.
Nat; dziękuję.
Niall: Coś jeszcze się zmieniło u ciebie, oprócz, tego że masz chłopak i palisz?
Nat: Ci.... Nie tak głośno.
Niall; No dobrze przepraszam.
Nat: Dobrze, nic się nie stało. Zrobiłam sobie jeszcze 2 tatułarze. jeden na nadgarstku, a drugi na kostce.
Niall: Tak mi się wydawało. Ten na nadgarstku, trochę prześwituję.
Nat: Naprawdę?
Niall: Tak. A... pokażesz mi je.
Nat: Tak, jasne.
O Boże! Przecież, jak mu pokaże tatułaż na nadgarstku, to on zobaczy blizny po moim żyletce! tak nie moze byc muszę coś szybko wymyślić. Wiem! Powiem mu, ze mogę mu teraz pokazać tylko na kostce, bo jak będę mu chciała pokazać na nadgarstku, to obudzę innych przy ściąganiu bransoletek. Tak! Tak, własnie mu powiem. Powiedziałam mu to, a on powiedział, że to rozumie i napewno jeszcze będzie miał szanse na zobaczenie go.
Podciągnęłam nogawkę jeansów, aby pokazać mu, mój tatułaż Było to zwykłe serduszko,a jednak tak nie zwykłe.
Nat: Na nadgarstku mam zwykły, napis ,,Forever,, , drugą części ma dark.
Niall: Niech zgadne. ,,Together,,?
Nat: Tak, a co u cb się zmieniło?
Niall: Wiem, ze nie będziesz szczęśliwa natie, ale go nie lubię. Przepraszam.
NatL: No, dobrze Niall. Rozumiem.
Niall; Dzięki. Ale jeszcze jadno, co do niego. Uważam, ze nie powinnaś się z nim spotykać.
Nat: Ale, dlaczego?
Niall: Sam nie wiem... Ale czuję, że nie powinnaś się spotakać z Dark'iem.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Po kilku chilach, znowu powtórzyłam pytanie, z zapytaniem, co się u niego zmieniło.
Niall: Hmm... Nie za wiele. Zostałem wójkiem i chętnym, poznałem całkiem fajną dziewczynę, a resztę to napewno z gazet wiesz.
Nat: Tak, tak. Gratuluję.
Nialll: Dzięki. Aaa... zapomniałem Ci powiedzieć. Przerobiłem trochę nasz współny pokój. Wogóle, to całe mieszkanie zostało zmienione.
Nat: Naprawdę? A jak bardzo?
Niall: Za kilka godzin sie przekonasz.
Gadaliśmy jeszcze tak z dobrą godzinę, na różne tematy. Robiłam się już powoli senna.
Niall: Widze, ze jesteś jednak zmęczona.
Nat: Odrobinę.
Niall: jeśli chcesz, to możesz się oprzeć o moje ramię?
Nat: Naprawdę? Jej... Niall, dziękuję.
Wzięłam moją poduszkę i położyłam ją na ramieniu Niall'a. Na ramieniu i poduszce, było mi bardzo wygodnie. Juz prawie zasypiał, gdy usłyszałam anielski głos. Boże, Nat, co ty wygadujesz?
Niall: Kolorowych snów, mała.
Nat: Dziękuję, Niall. Wzajemnie. Dobranoc.
Niall: Dobranoc, jeśli chcesz to sie do mnie przytul.
Nic już nie odpowiedziałam. Przytuliłam się, do ciała mojego przyjaciela. Marząc, o tym, Londynie, zmęczona zasnęłam.

                                                                ~Z perspektywy Niall'a~
Boże! Jaka ona śliczna! Dlaczego, ja muszę ją tak bardzo kochać? Cały czas o niej myślę. Ja chyba nie długo oszaleję, ponieważ nie mogę nic powiedzieć. Nic....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To jest właśnie ten ,,długi rozdział,,. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję Sophie xx za te 2 komentarze. Dal niektórych, są mało ważne, ale dla mnie bardzo. Pozdrawiam wszystkich. Ps. pzrepraszam za błędy, ale nie maiłam czasu, aby wszystkie popoprawiać, Przepraszam.
~Niewidzialna






                                                     





czwartek, 2 stycznia 2014

No, nie jest niestety rozdział. ;(

Hej,  to nie jest niestety kolejny rozdział. Będzie długi, więc trochę zajmie mi napisanie go. Jestem już za połową, więc może zanim wrócę do szkoły, napisze go. mam kilka spraw do was , więc nie będę przedłużała.
1.Ostatnio zmieniłam trochę wygląd bloga. mam nadzieję, że wam się podoba. Może z czasem poproszę kogoś o wykonanie szablonu, ale na razie nie ma takiej potrzeby.
2.Przepraszam, ze tak długo nic nie napisałam, ale jakoś tak nie mam czasu i żadnej mobilizacjii do tego, żaby napisać coś. Ale obiecuję, jutro, albo jeszcze dziś będzie nowy rozdział.
3.Przepraszam, że nie napisałam żadnych życzeń świątecznych, ale nie miałam zbyt dużo czasu i po prostu zapomniałam.
4. Dziękuję wam, za te wszystkie wejścia i te oznaczenia w reakcjach To dla mnie naprawdę ważne. Byłoby fajnie, gdyby czasem ktoś skomentował rozdział.
5.Na koniec chciałabym wam złożyć serdeczne życzenia z okazji nowego roku! Niech ten rok będzie jeszcze lepszy niż 2013. Hmm... Szczęścia, zdrowia, pomyślności, spełnienia marzeń, no i tego wymarzonego koncertu.
To chyba na tyle. Teraz idę brać się za rozdział. Miłego dnia.
                                                                                                                        ~Niewidzialna 

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 2 Czerwone porsche i koncert.

...Na podjazd wjechało czerwone porsche, a z niego wysiadł we własnej osobie Natan Sykes! 
Natan: Witaj, Natalie, jak ty ślicznie wyglądasz. Ten twój Dark powinnien być dumny ze swojej dziewczyny.
Nat: nie podlizuje się Sykes. I tak nic będę Cię bardziej lubiła, niż teraz. Zawozisz na koncert i nic więcej, zrozumiałeś?
Natan: A więc jednak mnie lubisz? Rozumiem. Nie musisz się tak denerwować.
Natan podszedł do samochodu i jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi drzwi i usiadłam w nim. On okrorzył sanochód i sam w nim zasiadł. Ja w tym czesie zapiełam pasy. Droga mineła nam w ciszy. Po 15 minutach bylismy pod areną, w której chłopcy mieli mieć koncert. Tłum był duzy. Odpiełam pasy i już chciałam wycodzić, gdy coś, albo ktoś złapało mnie za nadgarstki.
Natan: Zapomnaiałbyś biletów.
Podał mi bilety, uśmiechając się. Chwyciłam je, podziekowałam i również obdarowałam go uśmiechem, sztucznym, ale uśmiechem.
Wysiadłam z samochodu i zaczełam się kierować w stronę kasy. Siedziała tam kobieta w wieku może 40 lat, z kilkoma zmarszczkami i dużymi brązowymi oczami. Pokazałam jej bilet, ona go sprawdziła, a póxniej pozwoliła mi podejść dalej. Pod wejściem stało dwóch ochraniarzy.. Pokazałam im swój bilet, a jeden z nich urwał kawałek. Weszłam na arene i zaczełam szukac swojego miejsca. miejsce zaraz obok sceny, najlepszy widok. Tatuś się postarał. Zajełam swoje miejsce, było naszczęscie siedzące, ale i tak chyba sobie długo na nim nie posiedzę. Obok mnie siedziały jakieś dwie małe dziewczynki i jedna może w moim wieku. Po kilku minutach zaczeły rozbrzmiewać pierwsze akordy One Thing . Chłopcy wbiegają na scenę, a tłumy zaczynają piszczeć. Wstałam ze swojego miejesca i podeszłam pod scene. Głosy piatki były cudowne. Po kilku utworach zespół poszedł się przebrać, aby po chwili wrócić i dalej koncertować. Po powrocie. chłopcy dalej śpiewali, dopóki przyszedł czas na Little Things.
Lou: Zaraz zaśpiewamy Little Things, ale najpierw chielibysmy cos powiedzieć.
Liam: Dokładnie. Więc, gdzies w tym tłumie jest siostra Louis'a, Natalie.
Niall: Natalie, tą piosenkę chcielibysmy zadedykowac tobię.
Little Things było dla mnie! Nie mogłam w to uwierzyć! Będę musiała potem chłopcom podziekować.
                                                              ~jakiś czas później~
Koncert właśnie się przed chwilą skończył. Kieruję się za kulisy, żeby spotkać się z piątką. Ciekawe, jak zareagują na mój nowy wygląd? Nie wiem, ale za chwile się dowiem. Będąc już za kulisami usatwiłam sie w kolejce, do zdjęć z chłopakami. Byłą krótka, muszę przyznać. Kiedy przyszła pora  na mnie podeszłam do nich. Liam, a może i nawet reszta uznała mnie za kolejną directionerkę. Zaczeli się ustawiać do zdjęcia, lecz ja ich wyprzedziłam.
Nat: Hej, chłopcy. To ja, Natalie. Nie poznaliście mnie?
Lou: To ty siostrzyczko? Co ty z tymi włosami zrobiłaś? Przecież miałaś takie piękne, brązowe włosy, a teraz co masz?To różowe coś.
Nat: Jakie miłe powitanie.
Lou:Przepraszam, po prostu zdziwił mnie twój nowy wygląd. Mam nadzieje tylko, że nie zrobiłaś sobie tatułarzu. Nie zrobiłaś go sobie, prawda?
Bransoletki, które miałam na lewym nadgarstku, przysynełam jak najbliżej tatułaży i blizn, aby je zakryć.
Nat:Oczywiście.
Lou: Taką mam nadzieję.
Nat: To.... ja nie będę wam przeszkadzała. Zróbcie soebie zdjęcie z resztą, a ja na was gdzieś z boku poczekam.
Harry, Niall, Zayn, Liam, Lou:Okej.
Odeszłam na bok. po chwili poczułam wibracje w mojej małej torebeczce. Wibracje pochodziły od mojego iphon'a. Dzwonił do mnie Dawid, jeden z moich przyjaciół.
[Rozmowa telefoniczna]
Nat :Hej, Dawid.
Dawid: Cześć, mała.
Nat: Stało się coś?
Dawid: Nie, dlaczego miałoby sie stać?
Nat: Bo po pierwsze, jak jesteś smutny to masz tak inny głos, a po drugie w Polsce napewno jest późno. Która jest teraz godzina w Polsce?
Dawid: 4;38
Nat: Widzisz, musiało się coś stać.
Dawid: No dobra, ale to nie jest rozmowa na telefon. Postaram się jak najszybciej przyjechać do Ciebie.
Nat: Ale że do Londynu?
Dawid:No tak, jeśli to nie będzie problem oczywiście.
Nat: Myślę, że nie. No dobra, będę kończyć. Musisz się wyspać. Kolorowych snów.
Dawid :Paaa..... Mała. Dziękuje i wzajemnie.
Nat: Dzięki.
Rozłączyłam się. Piątki już nie było.
Pewnie są w garderobie, już. Pomyślałam. Zaczęłam ją szukać. Po kilku minutach odnalazłam ją. Delikatnie zapukałam w duże, białe drzwi. Nacisnęłam na klamkę i powoli je otwierałam. Weszłam do środka i zamknęłam je za sobą. W garderobie zastałam tylko Liam'a i Harry'ego. Reszta się przebierała i brała prysznic. W czasie, gdy trójka była nieobecna to ja i Harry i Liam rozmawialiśmy. Opowiadałam im o tym jak poszła mi w tym roku szkoła, a oni o obecnej trasie koncertowej. Po 20 minutach wszyscy byli gotowi. Śmiejąc się, wyszliśmy udaliśmy się do tylnego wyjścia, gdzie stał samochód chłopców. Zaleliśmy w nim miejsca. Lou kierował, obok niego Harry. Za nimi Liam i Zayn, a na samym tyle ja i Niall. Droga minęła nam na głupich żartach chłopców. Po 25 minutach byliśmy pod naszym domem. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do domu. Weszliśmy po 3 schodkach do drzwi. Otworzyłam je, a następnie gestem reki zaprosiłam ich do domu. Z hollu(nie wiem jak to się pisze) zdjęłam swoje buty. Zdjełam moją torebkę i położyłam ją na komodzie, wykonanej z ciemnego drewna. Na bosaka udałam się do salonu, gdzie słychać było rozmowę. Była to rozmowa.....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------Hej. mam nadzieję że wam się spodoba ten rozdział. To taki prezent od mnie dla was. Jak myślicie kogo to może być rozmowa? O czym będzie ta rozmowa? Nastepny rozdział chciałabym dodać przed świętami. Pozdrawiam i przepraszam za błędy.
                                                                                                                              ~Niewidzialna11


środa, 13 listopada 2013

Rozdział 1

Właśnie kończyłam pakować ostatni, najmniejszy bagaż, gdy zadzwonił mój telefon.
Louis-Hej, siostrzyczko. Spakowana?
Natalie-Hej, Lou. Prawie. Został mi jeszcze najmniejszy bagaż.
Lou-To fajnie. A ile tego wzięłaś?
Natalie-3 bagaże i do tego jeden mały.
Lou-Łał. Jak na Ciebie to jest mało. Jeszcze jak chcesz to weź 2 kartony. Lecimy prywatnym samolotem, więc możemy wziąć więcej.
Natalie-No okej.
Lou-Nie widzieliśmy siebie od świat.
Natalie-Dokładnie.
Lou-Dobra, Nat muszę kończyć zobaczymy się później. Paaa... mała.
Natalie-Paa.... Lou.
Jak skończyłam rozmawiać z Lou dokończyłam pakowanie ubrań i najpotrzebniejszych rzeczy. Lou pozwolił mi wziąć 2 kartony. Więc szybko znalazłam jakieś 2 kartony i zaczęłam je zapełniać moimi rzeczami. W jednym pudle znajdowały się moje ulubione płyty i książki, piosenki, 2 pamiętniki. Do drugiego zaś 2 średniej wielkość kuferki, w których była moja cała biżuteria, resztę kosmetyków oraz mój ukochany koc i misia. 
Poduszkę wezmę do samolotu. Została mi tylko jeszcze torba podróżna. Jest duża więc trochę w nią zmieszczę. Wkładałam do niej pokoleii: laptop,portfel,ładowarkę do telefonu i laptopa, kabel USB,notesik, długopis,chusteczki, no i oczywiście słuchawki. Zeszłam na dół po wodę i jabłko do kuchni. 
Nie zastałam tam nikogo. Moja mama była na zakupach ze swoja jakoś koleżanką, a tata w studiu ze swoimi podopiecznymi. Chwyciłam jabłko, oraz wodę i ruszyłam ponownie do mojego pokoju. Włożyłam jedzenie do torby, oraz dopakowałam paczkę papierosów. Udałam się to mojej garderoby w celu uszykowania stroju na dzisiejszy wieczór. Wybrałam TO. Następnie zaniosłam swój strój do łazienki. Będąc już w łazience rozebrałam się.
Odkręciłam gorącą wodę i stanełam. Stałam tak bez ruchu ok. 15 minut, po czym wziełam mój ulubiony żel i nałożyłam go na swoje ciało mój ulubiony żel. Myję włosy, spłukuje ciało i wychodzę. Dokąłdnie wycieram każdy skrawek mojego ciało. Po osuszeniu, wychodzę z łazienki i kieruje się do mojej garderoby po suszarkę. Wyciągam ją i ponownie kieruję się do łazienki. Suszenie zajęło mi jakieś 20 minut, gdyż  moje włosy są gęste i długie. Lekko je pokręciłam.Umyłam twarz, zęby i dłonie, po czym zabrałam się za makijaż. Przyznaję, nie był delikatny. Po skończeniu upiększania mnie nałożyłam ubrania. Na koniec założyłam bransoletki na lewy nadgarstek, tak aby zakryły moje blizny. pewnie teraz zastanawiacie się dlaczego mam blizny.Więc, wam powiem. Blizny są od mojej kochanej przyjaciółki. Jest nią żyletka. Pewnie teraz myślicie, ze jestem jakaś chora, albo dziwna. Możecie tak myśleć, ale ona naprawdę mi pomaga. Dobra, koniec z użalaniem nad mną, Wyszłam w łazienki. Skierowałam się do mojego pokoju. Worst RomanceBył utrzymany w jasnych odcieniach. Według mnie bardzo ładny, ale to tylko moje zdanie. Ściany pokryte złoto-brązową tapetą w jakieś wzory, duże łóżko, 2 fotele, stolik, telewizor i jakieś tam szafki. Ale najbardziej podobało mi się w nim mój kącik. Moje okno z parapetem do siedzenia. W Londynie tez poproszę chłopców o takie. Trzeba się zbierać. Podeszłam jeszcze do komody, obok łóżka i wyciągnęłam z niej paczek papierosów. Ukryłam ją na dnie torebki, przykrywając rzeczami które miałam w torebce, czyli chusteczki, zapalniczka, portfel, mój iPfone i gumę do żucia. Zamknęłam drzwi od mojego pokoju na klucz, a następnie schodami na dół kierowałam się do wyjścia; po drodze zakładając moje botki. Gdy byłam już na parterze powolnym krokiem udałam się do salonu.  Usiadłam na narożniku przed telewizorem i zaczełam szukać numeru mojego taty w telefonie. Po chwili go odnalazłam.Wybrałam zielona słuchawkę i zadzwiniłam do niego. Po trzech sygnałach odebrał.
Nat-Hej, tata. Przyjedziesz po mnie?
Tata Nat-Hej, skarbie. Przepraszam, ale niestety nie będę mógł Cię zawieść na koncert.
Nat-To jak ja się tam dostanę?!?!?
Tata Nat-Spokojnie. Wyśle po Ciebie kogoś i każe mu wziąć bilety.
Nat-No skoro tak to zaplanowałeś... No dobra. Paa.... Do zobaczenia wieczorem.
Tata Nat-Paaa...
Byłam zła. Ale no dobra. Włożyłam telefon do torebki. Wstałam, no i ponownie skierowałam się wyjścia. Po drodze chwytając w ręce klucze od domu. Wyszłam na schodki. Zamknęłam drzwi, a następnie wyszłam trochę do przodu. Obróciłam się i ujrzałam mój dom. Był naprawdę duży, ale co będę was zanudzać. Korzystając z chwili wyjęłam papierosy, aby go zapalić. Po chwili dym rozchodził się po moim organizmie.
                                                   -15 minut później.-
Czekam już tak 15 minut. Już dawno skończyłam palić. Moje myśli przerwał odgłoś silnika. Na podjazd wjechało czerwone lamborgini, a z niego wysiadł...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------Oto pierwszy rozdział. Myślę, że wam się spodobam. Przepraszam za wszystkie błedy ortograficzne i jeśli się pojawią to także stylistyczne, ale takich chyba nie ma. Rozdziały będą dodawane średnio co 2 tygodnie. Pozdrawiam. Gorące buziaki dla wszystkich moich czytelników.
                                                                                                                                           ~Niewidzialna