Ten rozdział dedykuję Sophie xx, która pierwsza skomentowała tego bloga.
...weszłam do salonu, a tam zastałam moich rodziców i The Wanted. Niby żadna nowość, ale dzisiaj ich tutaj miało nie być. Chłopcy stanęli za moimi plecami i ich też chyba trochę zamurowało.
Nat: Tato, mamo co oni tutaj robią? Przecież dzisiaj ich tutaj miało nie być.
Tata: Witaj skarbie, cześć chłopcy.
Mama: Witajcie chłopcy.
Liam, Niall, Zayn, Harry: Dzień dobry państwu.
Lou: Czesć tato, witaj Jade.
Mama:Witaj Louis.
Nat: No dobrze, koniec tych powitań. Wytłumaczcie mi co oni tutaj robią.
Max(jeden z TW)- My tutaj nadal jesteśmy.
Tata; Dobrze. Zaraz Ci wytłumaczymy, tylko nie denerwuj, się Natalie.
Nat: Świetnie. Chłopcy możecie zostawić nas w samych?
Liam: Jasne będziemy w twoim pokoju.
Piątka odwróciła się i szepcąc między sobą, spiralnymi schodami udali się na pierwsze piętro,a dalej do mojego pokoju.
Nat: To jak, wytłumaczycie mi teraz co oni tutaj robią?
Mama: Oczywiście, ale może usiać?
Nat: Nie, dziękuję. Postoję.
tata: No dobrze. Więc dzisiaj wyjeżdżasz do Londynu, do chłopców, tak.
Nat: No tak, ale co ma to wspólnego z.... nimi?
Wskazałam na chłopaków z TW.
Tata;Dużo. Więc, jak wiesz chłopaki poszukują teraz domu...
Nat: Czekaj, czekaj... Czy to jest to o czym teraz myślę?
Tata:Ja nie wiem o czym ty myślisz.
Nat: Czy oni mają tutaj zamiar się wprowadzić?!?!
Mama:Tak, ale Natie nie denerwuj się.
Nat: Po pierwsze jak mam się nie denerwować, gdy jakaś piątka idiotów zamieszka w naszym domu?!?! Po drugie nie masz prawa tak do mnie mówić mamo. Tak mogą mnie nazywać tylko chłopcy i Lou!!!!
Tata; Nie przeginaj. I tak nie masz nic do gadania.
Nat: Wiesz co, dobrze że wyjeżdżam do chłopców. Tam się ktoś przynajmniej zainteresuję.
Łzy leciały mi ciurkiem, a ja nerwowo dłonią ocierałam je, przy okazji rozmazując tusz do rzęs.
Mama: Nie mów tak, przecież tak nie jest.
Nat: Jest właśnie tak!!!!
Już nie wytrzymałam. Szybko pobiegłam na górę. Dobiegłam do drzwi od łazienki i weszłam do niej. Zamknęłam się. Podeszłam do lustra. Widok w nim był okropny. Twarz cała mokra od łez i czarna od tuszu. Szybko ogarnęłam ją i nałożyłam ponownie tusz do rzęs. Wyszłam z niej i już opanowana podążyłam do mojego pokoju. otworzyłam drzwi i zastałam tam chłopców ogladających jakiś film.
Harry:Głośno tam na dole była.
Liam: Harry, nie wtrącaj się.
Nat: Nie, spokojnie Liam. Zaraz do was przyjdę tylko dopakuje reszte i się przebiorę.
Lou:No okej.
Weszłam do garderoby. Podeszłam do szafki gdzie trzymałam bluzki, miedzy nimi wygrzebałam paczkę papierosów i zapalniczkę. Otworzyłam paczkę i wyciągnęłam jedna fajkę. Zapaliłam ją i po chwili trzymałam ja w ustach. Z każdym zaciągnięciem się coraz to bardziej się uspokajałam. Nie dane było mi go dokończyć, ponieważ ktoś wszedł. A był to Niall.
Niall; Co ty dziewczyno wyrabiasz?!?
Nat: Nie widać pale.
Niall: Louis o tym wie?
Nat: Nie.
Niall: Ale jeszcze może się dowiedzieć.
Nat: Nie, Niall. Proszę nie mów mu o niczym. Będzie zły.
Niall: No dobra. Ale pod jednym warunkeim.
Nat: Jakim?
Naiil: Przestaniesz to robić.
Nat: Mogłam się domyśleć. Ale, Niall ty sobie nie wyobrażasz jakie to trudne.
Niall :Wiem, dlatego pomogę Ci, Natie.
Awww.... Jak ja uwielbiam, gdy on tak mówi. Natalie, stop. pamiętaj, ze masz chłopaka, którego bardzo kochasz.
Nat: No dobrze.
Niall: Wiedziałem ze przystaniesz na mojej propozycji. A teraz oddawaj mi wszystkie paczki, jakie tylko masz.
Nat: Wszystkie?
Niall: Wszystkie.
Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej 3 paczki fajek. Zostawiłam sobie jedną, pomijając tą co mam w mojej torebeczce na dole. Podałam mu je.
Naill :Dziękuje. Spakowałaś się?
Nat: Nie, ale zrobię to jak wrócę tu.
Niall: Skora tak chcesz....A kiedy tutaj przyjedziesz?
Nat: Pod koniec wakacji chciałabym tutaj przyjechać.
Niall: Jeśli się Louis zgodzi to możesz przyjeżdżać. A teraz się ubieraj i zmykamy.
Nat: No dobra, ale wyjdź..
Naill; Okej, okej. Już wychodzę.
Niall wyszedł. Zabrałam się za poszukiwania ubrań. Nie wiele ich zostało. Po kilku minutach znalazłam idealny zestaw na noc w samolocie. Był to beżowy sweterek,jeansy, czarna kurta ze skóry z ćwiekami i jasne baletki. Szybko się przebrałam w te ubrania i wzięłam do tego wcześniej spakowaną torbę.
Przełożyłam ją sobie przez ramię. Zabrałam klucz i włożyłam do najmniejszej przegródki. Wyszłam z garderoby, a później z mojego pokoju. Kierowałam się powoli na parter. Już tutaj było słychać rozmowę chłopców. Powoli schodziłam z schodka. na schodek. Schodków nie było dużo, więc szybko zeszłam na dół. Poprawiając sweter, wolnym krokiem zmierzałam do mojego celu, którym był salon. Rozmowa była oraz to głośniejsza. Gdy tylko weszłam do salonu zastałam mojego chłopaka Dark'a. Zrzuciłam torbę z ramienia i szybko do niego podbiegłam.. Ręce założyłam mu na ramiona, a on na moje biodra. Nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Lecz tą cudowną chwilę przerwał Lou.
Louis-Mam pytanie, czy my wam nie przeszkadzamy?
Mama: Ojj... Louis, przestań. Sam widzisz, że się bardzo kochają.
Taty i TW już nie było. Musieli pewnie pójść po ich rzeczy.
Harry:A może Nat przedstawiłabyś nam swojego chłopaka?
Nat: Jasne, a więc chłopcy, to jest Dark, mój chłopak. Dark, to są moi przyjaciele Liam, Niall, Zayn, Harry i mój starszy brat-Louis.
Dark:Siema.
Liam: Hej.
Harry: Siemka.
Nial-Cześć.
Zayn: Siema.
Louis:A my sobie porozmawiamy później.
Wszyscy oprócz mnie i Dark'a wybuchnęli śmiechem, po ,,przywitaniu,, mojego chłopaka. Ja tylko ze wstydem i złością odpowiedziałam.
Nat: Louis!!!
Lou:No co? Ja tylko troszczę się o moją małą siostrzyczkę.
Nat: Mała to już nie jestem. Może poszlibyście po moje rzeczy.
liam: Jasne. Tylko powiedz nam gdzie są one są.
Nat: W mojej sypialni, na łóżku. Tutaj macie klucz. gdy będziecie wychodzić to czy możecie zamknąć moją sypialnie?
Podałam im mój klucz. Nie chcę, żeby ktoś pod moją nieobecność tam wszedł. A tym bardziej gdy będą tutaj ta piątka palantów.
Harry:Jasne.
Wziął klucz i wszyscy ociążale do mojego pokoju. słychać było jak szeptali. W między czasie pożegnałam się z mamą. gdy chłopcy ześli obładowali moimi bagażami. Oddali mi klucz, a ja go włożyłam do torby. Chwyciłam Dark'a za rękę i wyszliśmy z domu. Piątka załadowała moje bagaże, po czym wszyscy razem weszliśmy do samochodu. Siedzieliśmy tak jak wcześniej, tylko między mną, a Niall'em siedział dark. Całą drogę chłopcy wygłupiali się oraz zadawali przeróżne pytania do dziewiętnastolatka; tylko Niall siedział cicho, smutny i taki zły? Nie wiem jak to nazwać. Po 10 minutach jazdy byliśmy pod hotelem, w którym tymczasowo mieszkała piątka.
Harry: Idziecie z nami, czy zostajecie tu?
Nat:Nie, zaczekamy koło samochodu.
Liam: No dobra, więc za jakieś 20 minut się tutaj widzimy.
Chłopcy wyszli z van'a zmierzając do ogromnego budynku. Ja z Dark'iem wysiedliśmy z samochodu . Gdy tylko wyszliśmy dark przycisnął mnie do samochodu namiętnie całując. Całowaliśmy sie tak dopóki nie zabrakło nam powietrza.
Dark:Dopiero teraz mogliśmy się pożądnie przywitać.
Nat: Lubię takie przywitania. Będę za tym tęsknić.
dark:Ja też. Mam ochotę na fajkę. Ty też?
Nat: Oczywiście, skarbie.
Wyjęłam jak i Dark papierosa po czym zapalił swojego i mojego. Zaciągnęłam dym, a następnie wypuściłam. Zrobiłam tak kilka razy. chwile po tym jak chłopak skończył swojego, ja skończyłam palić. Oboje wzieliśmy gumę do żucia, aby pozbyć się zapachu dymu.
NatL: Będziesz musiał kupić mi kilka paczek.
Dark: za dwa tygodnie będę w Londynie, więc wtedy kupię Ci, mała.
nat: dziękuję, skarbie.
Po raz kolejny przyciągnełam go do siebie oddaliśmy się pocałunkowi. Ten zaś, był bardzo zachłanny, ale bardzo romantyczny.
Nat: Kocham Ciebie;
dark: ja Cie też kocham.
I znów znalazłam się na samochodzie. Całowaliśmy się dotąd aż chłopcy wrócili.
Lou: Może odklieiłbyś się od moje siostry,
dark:Skoro tak chcesz...
Lou: dziękuję. Musimy tutaj chwilę poczekać. Zaraz zejdzie tutaj Paul i rezszta.
Dark:Kto to ten Paul?
Nat: Paul to jeden z menadżerów chłopców i główny ochroniaż. A reszta to ochroniarze, styliści i tak dalej. Będą jechać za nami.
dark:Aha.
Nat: Lou, możemy wejść juz do van'a?
Lou: Jasne, tylko grzecznie mi tam.
Nat: Oczywiście.
Zayn: Mogę z wami iść.
Nat: Jasne, nie musiałeś się pytać.
Zasiedliśmy na swoich miejscach w ciszy, lecz po chwili Zayn ją przerwał.
Zayn: Widziałem jak paliłaś. Louis o tym wie?
Nat: Nie i mam nadzieje, że się o tym nie dowie. Zrozumiałeś?
Zayn: Oczywiście. Ładne masz tatułaże.
Nat: Co, skąd o nich wiesz?
Harry: O czym wiesz, Zayn?
Zayn: O niczym.
Uff... jeszcze trochę to o wszytskim by wiedzieli. Pozostała czwórka zajęła swoje miejsca; Niall z niechęcią obok nas.
~20 minut później~
Jesteśmy już na lotnisku. Właśnie wyjmujemy swoje bagaże. Dark przyszedł mi z pomocą. Podszedł do nas Paul.
Paul:Witaj Natalie. Co to za chłopak?
Nat: Dzień dobry Paul. To jest dark mój chłopak. Dark to jest menadżer i główny ochroniaż chłopców.
Dark:Dzień dobry.
Paul: Witaj.
Nat: dużo jest fanek?
Paul: więc, dlatego będziesz musiała zrobic tak jak Ci każę.
Nat: No, okej. Co mam zrobić.
Paul: Więc. Podejdziesz do Mick'a, on Cię odprowadzi do bramek, tam pożegnasz się z Dark'iem, weźmiesz bagaże i skierujesz się do samolotu. W samolocie zajmiesz swoje miejsca. i będziesz czekała na resztę. Zrozumiałaś?
Nat: Tak. Paul?
Paul: Tak?
Nat: Mam jedno pytanie.
Paul Jakie?
Nat: Czy louise i lux tez lecą z nami, bo słyszałam, że nie.
paul: To w takim razie dobrze słyszałaś. Louise razem z Lux zostają tu na tydzień. Chcą odpocząć.
Nat: Szkoda. Dobra to my już idziemy do Mick'a.
Paul: Okej, spotkamy się w samolocie. Bądź grzeczna i słuchaj się Mick'a.
Razem z Dark'iem wybuchłam śmiechem.
Nat: Hahahaha.... Okej będę grzeczna.
Wzięłam jeden bagaż od Dark'a i razem, powolnym chodem, podążaliśmy się do naszego celu-bramek. Tak czekał na nas już Mick. Podeszliśmy się do niego i przywitaliśmy się z nim.
Będąc już u celu, postawiliśmy moje bagaże. Podeszłam do niego. Złączyłam nasze dłonie, po czym wpatrzyłam się w jego cudowne, czekoladowe oczy, aby po chwili w nich zatonąć. Dark złączył nasze usta, w pocałunku, który przejawiał się miłością. Pewnie teraz dużo osób się nas gai, ale jednak nas nie obchodzi. Jesteśmy tylko my i nikt więcej. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam na jego oczy i pełna smutku powiedziałam ,, Będę za tym tęsknić,, , on mi odpowiedział, tak samo, a ja już nie powiedział nic. Schowałam swoją twarz w jego torsie. Po moim policzku popłynęła łza, rozmazując tusz do rzęs.
Dark: Ejj...skarbie nie płacz. Przecież zobaczymy się za tydzień. Pamiętaj, że ja zawsze będę Cię kochał.
Nat: Wiem. Ja też Cię kocham.
Mick: Przepraszam, panienko Tomlinson, ale już czas na nas.
Nat: Tak, tak. Dark, kocham Cie. Będę tesknić!
Dark: ja też Cię kocham. Już teraz tęsknię.
Nie mówiłam już nic. Po pół godzinie razem z Mick'em odprawę i już właśnie teraz wchodzimy do samolotu. Będąc już w samolocie zajęłam miejsce.
Nie był duży, ponieważ leciało nas mało. Chłopcy, ja, Paul, kilka ochroniarzy i stylistek. Tak około czterdziestu paru osób.
Miejsca na tyłach były dwuosobowe, a na przodzie trzyosobowe. Usiadłam na tyłach. Na jednym z wolnych siedzeni położyłam torbę i poduszeczkę, którą zabrałam wcześniej, przy odprawie. Była fioletowa, mięciutka i w kształcie serca. Dostałam ją od Darka. i znowu jedna łza spłynęła po moim policzku. Szybkim ruchem ręki, otarłam ją. Wzięłam torbę i wyjęłam z niej małe lustereczko, które zawsze przy sobie mam, mokre chusteczki i tusz do rzęs. Chusteczkami wytarłam zaschnięty, już po części tusz i łzy. Moja twarz od razu lepiej wyglądała. Nałożyłam jeszcze tusz i skończone! Wszystko odłożyła do torby i w ciszy czekałam na resztę. Po jakiś kilku, może kilkunastu minutach wszyscy zaczęli się schodzić. Najpierw kilku ochroniaży, potem chłopcy, a na samym końcu reszta. Wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca. Przed mną usiedli jacyś dwaj ochroniaże, których nie znam. Za mną usiedli Louis i Harry. Po lewej Liam i Zayn, a po prawej Paul z jakimś innym ochroniarzem. Po chwili podszedł do mnie Niall.
Niall: Mogę się do Ciebie dosiąść?
Nat: Jasne.
Zrobiłam miejsce nNall'owi. Usiadł obok mnie. Po chwili stewardessa oznjmiła nam, zby zapiąc pasy, gdż za chwilę wylatujemy. Po 15 mituch byliśmy juz w powietrzu. Stewardessy chodziły po samolocie. W końcu jedna z nich podeszła do mnie i Nill'a.
Stewardessa-Podać coś państwu.
Nat: Jeśli mogłabym, to poprosiłabym o latte macchiato.
Stewardessa-Oczywiście.
Niall-Kawa przed snem?
Nat-Kto powiedział, że będę spała?
Niall: To... w takim razie po co Ci ta poduszka?
Nat: Może będę chciała się na niej oprzeć głowę, czy coś...
W czasie gdy, my rozmawialiśmy, ta pani się nam przyglądała.
Stewardessa: A pan coś chcę?
Niall: Oczywiście.
I zaczął jej w tej chwili wymieniać co chciał. Gdzie on to wszystko mieści? Ja się pytam, gdzie? I przy tym jest taki chudy. Po kilku minutach ta sama kobieta przyniosła mi moją kawę i.... tacę, na której była góra jedzenia.
Stewardessa-Proszę, oto kawa. Jedzenie dla pana.
Stewardessa podała nam zamówienia. Mi moja kawę, a Niall'owi jedzenie. Poprosiła tą kobietę, o cukier, a ona mi go podała. Otworzyłam torebeczkę i wsypałam do kubka. Zamiesząłm kawą, a następnie upiłam łyk.
Koło mnie prezszdł Louis, który wcześniej musiał gdzieś pójść, ale nie wiem gdzie i na nawet kiedy poszedł.
Louis: A mówiłem Ci, zebyś kawy nie piła? Przecież, masz cukrzycę i to moze Cii zaszkodzić.
Zayn:Tu ty masz cukrzyce i...
Louis: I co?
Zayn: Nie ważne. Natalie, później pogadamy, okej?
Nat; No dobra. Mam sie bać? Tak, lekarze odryli u mnie cukrzycę 3 miesiące temu.
Louis: Dobra, wypij sobie tą kawę. I tak byś ją wypiła. Ale ma się rozumieć, ze więcej już nie wypijesz.
Nat: Oczywiście braciszku. I dziekuję.
Gdy skończyłam pić kawę, wszyscy już spali, no może oprócz mnie i Niall'a. W sumie to nie dziwię się; jest grubo po pierwszej.
Niall: Widzę, ze dużo się u Ciebie pozmieniało.
Nat: No, trochę.
Niall; A co doładnie.
Nat; No, jak słyszałęs odkryli u mnie 3 misiące temu cukrzycę, przez co nie mogę jeśli wielu rzeczy i musze się bardzo oszczędzać. Pofarbowąłam włosy.
Niall: Widzę i łądnie C w takich.
Przez te słowa, zarumieniłam się i Niall to zauważył.
Niall: I slodki się rumienisz.
Nat; dziękuję.
Niall: Coś jeszcze się zmieniło u ciebie, oprócz, tego że masz chłopak i palisz?
Nat: Ci.... Nie tak głośno.
Niall; No dobrze przepraszam.
Nat: Dobrze, nic się nie stało. Zrobiłam sobie jeszcze 2 tatułarze. jeden na nadgarstku, a drugi na kostce.
Niall: Tak mi się wydawało. Ten na nadgarstku, trochę prześwituję.
Nat: Naprawdę?
Niall: Tak. A... pokażesz mi je.
Nat: Tak, jasne.
O Boże! Przecież, jak mu pokaże tatułaż na nadgarstku, to on zobaczy blizny po moim żyletce! tak nie moze byc muszę coś szybko wymyślić. Wiem! Powiem mu, ze mogę mu teraz pokazać tylko na kostce, bo jak będę mu chciała pokazać na nadgarstku, to obudzę innych przy ściąganiu bransoletek. Tak! Tak, własnie mu powiem. Powiedziałam mu to, a on powiedział, że to rozumie i napewno jeszcze będzie miał szanse na zobaczenie go.
Podciągnęłam nogawkę jeansów, aby pokazać mu, mój tatułaż Było to zwykłe serduszko,a jednak tak nie zwykłe.
Nat: Na nadgarstku mam zwykły, napis ,,Forever,, , drugą części ma dark.
Niall: Niech zgadne. ,,Together,,?
Nat: Tak, a co u cb się zmieniło?
Niall: Wiem, ze nie będziesz szczęśliwa natie, ale go nie lubię. Przepraszam.
NatL: No, dobrze Niall. Rozumiem.
Niall; Dzięki. Ale jeszcze jadno, co do niego. Uważam, ze nie powinnaś się z nim spotykać.
Nat: Ale, dlaczego?
Niall: Sam nie wiem... Ale czuję, że nie powinnaś się spotakać z Dark'iem.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Po kilku chilach, znowu powtórzyłam pytanie, z zapytaniem, co się u niego zmieniło.
Niall: Hmm... Nie za wiele. Zostałem wójkiem i chętnym, poznałem całkiem fajną dziewczynę, a resztę to napewno z gazet wiesz.
Nat: Tak, tak. Gratuluję.
Nialll: Dzięki. Aaa... zapomniałem Ci powiedzieć. Przerobiłem trochę nasz współny pokój. Wogóle, to całe mieszkanie zostało zmienione.
Nat: Naprawdę? A jak bardzo?
Niall: Za kilka godzin sie przekonasz.
Gadaliśmy jeszcze tak z dobrą godzinę, na różne tematy. Robiłam się już powoli senna.
Niall: Widze, ze jesteś jednak zmęczona.
Nat: Odrobinę.
Niall: jeśli chcesz, to możesz się oprzeć o moje ramię?
Nat: Naprawdę? Jej... Niall, dziękuję.
Wzięłam moją poduszkę i położyłam ją na ramieniu Niall'a. Na ramieniu i poduszce, było mi bardzo wygodnie. Juz prawie zasypiał, gdy usłyszałam anielski głos. Boże, Nat, co ty wygadujesz?
Niall: Kolorowych snów, mała.
Nat: Dziękuję, Niall. Wzajemnie. Dobranoc.
Niall: Dobranoc, jeśli chcesz to sie do mnie przytul.
Nic już nie odpowiedziałam. Przytuliłam się, do ciała mojego przyjaciela. Marząc, o tym, Londynie, zmęczona zasnęłam.
~Z perspektywy Niall'a~
Boże! Jaka ona śliczna! Dlaczego, ja muszę ją tak bardzo kochać? Cały czas o niej myślę. Ja chyba nie długo oszaleję, ponieważ nie mogę nic powiedzieć. Nic....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To jest właśnie ten ,,długi rozdział,,. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję Sophie xx za te 2 komentarze. Dal niektórych, są mało ważne, ale dla mnie bardzo. Pozdrawiam wszystkich. Ps. pzrepraszam za błędy, ale nie maiłam czasu, aby wszystkie popoprawiać, Przepraszam.
~Niewidzialna
Wielkie dzięki za tą dedykację <3. Rozdział według mnie jest naprawdę fajny i słodki. Lecz trochę szkoda mi Niall'a. Mam nadzieję, że w przyszłości będą razem "forever together". To czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do komentowania u mnie <3.
http://onedirectionimaginypolska.blogspot.com/
Za dedykacje nie masz co dziękować. Dziękuję i cieszę się że Ci się ten rozdział podoba. Chetnie zajrzę, a nawet skomentuję. ~Niewidzialna
UsuńSuuuuuper! Już nie mogę się doczekać następnego. Niall się zakochał? Genialnie! Teraz zrób z nich szczęśliwą parę z gromadką dzieci! Weny!
OdpowiedzUsuńDziękuję! ~Niewidzialna
Usuń