środa, 24 grudnia 2014
Wesołych Świąt Aniołki :*
A teraz chciałam przejść do konkretów, czyli do złożenia wam życzeń.
A więc tak: Niech te radosne Święte, będą dla was radosne, pełne miłości, żebyście spędzili je w gronie najbliższych, aby prezentów pod choinką dla was nie zabrakło niegrzeczne dzieci. :) Chciałabym, abyście te ostatnie dni tego cudownego 2014 roku wykorzystali jak najlepiej, żebyście nie zamartwiali się i nie smucili :* , a ostatni dzień roku-Sylwester był szampański i niezapomniany.
A nowy rok niech wniesie do waszego życia dużo miłości, radości, zdrowia, wiary i nadziei. Nie marnujcie dniu na smutki-nie warto. Życie jest zbyt krótkie, aby przejmować się tym, co kiedyś było i zawsze o tym pamiętajcie.
Życzę wam też dużo wytrwałości, żebyście nigdy się nie poddawali bez żadnej walki i walczyli o siebie, o innych i o swoje marzenia, bo bez nich człowiek nie żyję.
Właśnie tego wam życzę. :*
Kocham was misie <3 :*
Niewidzialna
piątek, 12 grudnia 2014
Rozdział 25
'*23.04.2014*
Natalie
Przed chwilą samolot, którym leciałam, wylądował w Dublinie. Dlaczego akurat w Dublinie? Chłopcy mają tutaj koncert i dla Nialla jest to bardzo miejsce.
A co zmieniło się u mnie? Cóż, odkąd One Direction pojechało w trasę koncertową, zamieszkałam wraz z Sophią w jej mieszkaniu. Nie chciałyśmy zamieszkiwać u nas, ponieważ, czułybyśmy się bardzo samotne i jeszcze bardziej tęsknilibyśmy za naszymi chłopcami, więc wybraliśmy jej niewielkie mieszkanie, niedaleko' od centrum Londynu z całkiem ładnym widokiem na okoliczny park. Myślę, że bardzo dobrze się ze sobą dogadujemy, a w dodatku nie ma między nami za dużej różnicy wiekowej, bo to tylko 3 lata.
A co ze mną i z Niallem? Z dnia na dzień coraz to bardziej go kocham, a odkąd pojechał w trasę, myślę o nim w każdej minucie. Nie ma chwili, bym o nim nie pomyślała. Tesknię za nim, ale wiem, że on kocha fanów, śpiewać i grać dla nich, więc nie potrafiłabym mu to odebrać. Nie jestem taka. Dla mnie najważniejszy jest Niall i jego szczęście. Nie ważne jak długo go nie będę widziała. Dzień, dwa, miesiąc. Zawsze będę go kochać. ZAWSZE.
~*~
Wrzuciłam swój niewielki bagaż do taksówki i zajęłam miejsce z tyłu. Zapięłam pasy i kazałam taksówkarzowi pojechać pod Croke Park. Przez całą drogę przyglądałam się budynkom i ludziom, którzy chodzili po wąskich chodnikach Dublinu. To miasto nie jest może tak piękne jak Londyn, ale muszę przyznać, że swój urok ma. Nie dziwię się, dlaczego Horan tak bardzo kocha swoją ojczyznę.
Po 30 minutach kierowca zajechał pod stadion. Mężczyzna pomógł mi wyjąc walizkę, a ja dałam mu w zamian niewielki napiwek. Pożegnałam się z nim i podeszłam dalej.
Napisałam sms'a do Luke'a Hemmings'a, aby wyszedł przed stadion. Na dworze było coś około 20 stopni, więc podczas kilkuminutowego czekania nie zmarzłam, chociaż miałam na sobie tylko marmurkowe jeansy, biały, koronkowy crop top i czarno-białe botki z odkrytymi palcami, a na ramieniu miałam zarzuconą białą torebkę z frędzlami. . Po krótkiej chwili ujrzałam nie zbyt dużą postać zbliżającą się do mnie. Był to Luke. Jak zawsze ubrany był w czarne, obcisłe jeansy z dziurami na kolanach, koszulkę z logiem jakiegoś rockowego zespołu i trampki. Czarny kolczyk na wardze pobłyskiwał w świetle słońca.
-Luke! -wykrzyczałam i poszłam się do niego przytulić.
Nie widziałam go kilka miesięcy i muszę przyznać, że tęskniłam za tym idiotą.
-Hej Natalie! Na długo przyleciałaś?
-Niestety tylko na weekend. Muszę chodzić do szkoły, wiesz...
- Oh... Na szczęście, że ja już nie muszę chodzić do szkoły. Gdzie masz swój bagaż?
Odwróciłam się i cofnęłam po małą walizkę. Wzięłam ją i wróciłam do Hemmmingsa. Blondyn odebrał mi ją i poszliśmy do garderoby 5 Seconds of Summer.
Przywitałam się z resztą chłopaków. Walizkę postawiłam za czarną, dużą sofą.
-Chcesz może coś do picia? -zapytał Ash, gdy usiadłam na sofie. -Poproszę wodę. -odpowiedziałam.
Położyłam torebkę obok swoich kolan. Brunet podał mi szklankę wody mineralnej. Skrzyżowałam nogi przy kostkach i upiłam duży łyk cieczy.
- Jak tam u was chłopaki?
Zespół usiadł obok mnie i zaczęli opowiadać, jak wspaniale jest koncertować i o tym, w ilu pięknych miejscach byli. Oni są na prawdę szczęśliwi, że mogą być supportem One Direction.
Podczas rozmowy na prawdę dobrze się bawiłam. Chłopaki są zabawni, szaleni, ale również bardzo mądrzy. Między innymi dlatego mają takie dobre stosunki z One Direction.
W pewnej chwili ktoś zapukał. Szybko wzięłam torebkę i jak najciszej pobiegłam do łazienki, tak aby odgłos szpilek nie był, aż tak głośny. Zamknęłam drzwi i zaczęłam nasłuchwiać.
-Hej, jesteście już gotowi? Za 15 minut wchodzicie! - to był Niall!
Jejku, tak bardzo za nim tęskniłam. To niemożliwe, że można kogoś tak bardzo pokochać. A jednak...
Rzeczy nierealne, w tak szybkim tempie stają się rzeczywistością. Piękną prawdą.
Gdy tylko, usłyszałam, dźwięk zamykanych drzwi, sprawdziłam, czy aby na pewno Nialler wyszedł. Na szczęście, tak. Albo i nieszczęście...
Chwilę przed komcertem five seconds of summer, udałam się na stadion, tak, aby nikt mnie nie zauważył. Stanęłam obok niewysokiej brunetki i czekoladowych oczach w sekcji vipowskiej. Dobrze, że nie musiałam kupować biletu, poniewać jego cena wynosiłaby, tyle, co dostaję od rodziców. Oczywiście, podobno wysyłają coś Louisowi, ale nigdy nie pytałam się o to.
Chłopaki zaczeli od Lost Boy. Widać, że robią, to co kochają. Podczas śpiewania, skakali po całej scenie i grali tak, jakby to był ich ostatni koncert. Na prawdę dobrze się bawili, a publika razem z nimi, a po Voodoo Dool, Australijczycy pożegnali się i opuścili scenę.
Podczas kilkunastowej przerwie, porozmawiałam sobie trochę z dziewczynami, zrobiłam sobie z nimi kilka zdjęć i zapewniłam je, że w najbliższym czasie dostaną follow od Nialla, na co bardzo się ucieszyły.
Na telewimach pojawiło się odliczanie do rozpoczęcia koncertu. Z każdą sekundą piski stawały się coraz to głośniejsze, a gdy zobaczyłam swojego brata, chłopaka i przyjaciół, również zaczęłam krzyczeć, piszczeć i... ogólnie hałasować. W połowie Midnight Memories zauważył mnie Harry. Pomachałam mu, a on odmachał mi. Styles zaraz pokazał mnie innym, a gdy zobaczył mnie mój skarb, szczerze uśmiechnał, a jego oczy zabłyszczały.
Podczas pierwszej przerwy, podeszłam do dobrze znanego mi ochroniaża, Andy'ego, który zaprowadził mnie do garderoby piątki. Zapukałam i weszłam do środka. Chłopaki przebierali się. Od razu pobiegłam do Nialla.
-Nialll! - krzyknęłam, gdy rzuciłam się w jego nagie ramiona. Wpiłam się a jego cudowne usta. Położyłam ręce na policzkach Horana, a jego ręce, na moje biodra. W końcu chłopaki zaczęli gwizdać, a my odkleliśmy się od siebie.
-Tęskniłam za Tobą. - powiedziałam.
- Kocham Cię.
Zaraz po tym poszłam się szybko przywitać z resztą. Oczywiście, mój nadopiekuńczy brat, zaczął się wypytwać o wszytsko; o szkołe, o to, jak mieszka mi się z Sophią, jak minął mi lot, co z nieobecnością w szkole, jednym słowem mówiąc o WSZYSTKO, lecz, nie zdążyłam odpowiedzieć na te pytania, gdyż , musieli już iść. Dałam przelotnego całusa blondasowi.
Do końca koncertu, stałam już za kulisami, dobrze bawiąc się z resztą załogi. Podczas Little Things, Niall zaczął płakać, a ja razem z nim.
Po udanym koncercie, poszłam po swoją walizkę. Pożegnałam się z supportem i z pomocą ochroniarzy, znalazłam tylne wyjście, opuściłam stadion, gdzie stały samochody.
Obejrzałam się, czy aby na pewno nikogo w pobliżu nie ma i gdy byłam już pewna, że jestem sama, wyjęłam z torebki paczkę fajek. Mimo wielu prób nie mogę przestać palić. To chyba zawsze będzie mi przypomniało o Dark'u. Wiem, że Niall tego nie na widzi, więc przez te kilka dni, będę musiała się hamować z paleniem, niestety. Po kilku minutach, wyrzuciłam na ziemię spalonego papierosa i obcasem jeszcze bardziej przydusiłam do ziemi. Wzięłam gumę do żucia, aby chociaż trochę zabić zapach nikotyny.
Po kolejnych kilku minutach, ze stadionu wyszedł Niall, lecz nie było z nim reszty.
-A gdzie reszta? -zapytałam.
- Zaraz wyjdą. Ale dzisiaj ich nie ma.
- Nie ma? Dlaczego?
- Bo ten wieczór należy do nas. - powiedział z uśmiechem blondas, podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował.
Tak bardzo kocham jego pocałunki i sposób w jaki, delikatnie przegryza moją wargę. Po szybkiej serii pożerania swoich ust, udaliśmy się do samochodu Horana. Chłopak położył walizę na tylnie siedzenia, a ja obok położyłam swoją torebkę. Zajeliśmy miejsca z przodu pojazdu. Droga do hotelu minęła bam bardzo dobrze. Opowiadaliśmy sobie nawzajem co u nas słychać. Po 45 minutach wjeżdżaliśmy na parking, który znajdował się za na prawdę dużym i luksusowym hotelem.
Niall wpadł na głupi pomysł, abyśmy weszli na 20 piętro po schodach! Skąd on ma tyle siły i energii? Przed chwilą miał koncert, wcześniej próbę, a teraz chce wejść na prawie szczyt budynku.
Podczas wshodzenia blondas śmiał się mnie.
-Masz słabą kondycję. - zaśmiał się niebieskooki.
-Spadaj Horan.
Chłopak podszedł do mnie i przycisnął do ścianny.
- Jesteś dzisiaj bardzo kapryśna i denerwująca Tomlinson. Będę musiał Cię ukarać.
- Egh... Nie nawidzę Cię.
- Wzajemnie skarbie.
Wspominałam o tym, jak bardzo oczy tego chłopaka są cudzowne?! Przez najbliższe minuty gapiłam się na jego idealną twarz. Nawet nie zauważyłam, gdy moje usta zostały zatakowane przez niego. Całowaliśmy się bardzo namiętnie, ale i zachłannie.
- Jak bardzo jesteś zmęczona?
- Nie chce mi się iść dalej.
- Ahh... Dobra chodź do tej windy.
Uśmiechnęłam się. Wzięłam swój bagaż, ale po chwili Niall zabrał mi ją.
Nacisnęłam guzik, a po chwili drzwi otworzyły się i weszliśmy do środka. Po naciśnięciu przyciska z 20 ruszyliśmy na górę.
Niall powiedział, że to piętro i 21 jest przeznaczone dla nich i ich ekipy.
Po przekroczeniu progu sypialni, położyłam walizkę obok niewielkiej komody, stojącej obok drzwi.
Nialler zamknął drzwi, a ja rzuciłam się na łożko, które swoją drogą było bardzo wygone.
Irlandczyk ściągnął swoję trampki, usiadł obok mnie na łożku i zaczął również ściągać moje buty, które wylądowały na gdzieś na podłodze. - Jesteś zmęczona? - zapytał z troską blondyn, kładąc się obok mnie.
- Trochę.
- Ohh... Moje biedactwo.
Przez kilka minut leżeliśmy w ciszy, lecz w końcu podniosłam swoje ciało do pionu.
- Idę się umyć. Mogę wziąć Twoją koszulkę? - zapytałam, a Niall pokiwał głową, przewracając się na brzuch i wyjmując telefon z tylniej kieszonki obcisłych jeansów.
Wzięłam kosmetyki, świeżą bieliznę i podkoszulkek z wcięciami po bokach i poszłam do łazienki.
Zamknęłam drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Prysznic, pralka, toaleta, umywalka, lustro i nie wielka szafka. Podstawowe wyposarzenie każdej łazienki, tylko ta była bardzo bogata zrobiona.
Położyłam rzeczy na pralce, rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam kurek z ciepła wodą, a woda zaczęła leczeć. Tego potrzebowałam. Ciepłej wody, spokoju i chwili relaksu.
Po szybkim prysznicu, przebrałam się, umyłam zęby i przemyłam twarz. Opuściłam łazienkę czysta u zrelaksowana.
Niall zdążył się już przebrać. Wyjęłam IPhone'a z torebki i położyłam obok łożka na szafetce. Usiadłam na brzegu materacu.
- Dlaczego nie kładziesz się Natie? - zadał pytanie Niall odkładając telefon obok.
- Już.
Ułożyłam się obok chłopaka i nakryłam ciepłą kołdrą. Niall przełożył rękę na moją klatkę piersiową, a ja wtuliłam się w jego ciało.
Z dużych okien widać było cudowną panoramę Dublinu. To miasto wygłada tak cudownie w nocy.
- Pięknie tutaj jest.
- Tak, to prawda. - przytaknął mi blondyn.
- Przepraszam, za moje wcześniejsze zachowanie.
- Nic się nie stało Natalie.
- Kocham Cię. - odwróciłam się twarzą do niego.
- A ja Ciebie nienawidzę?
- Dla- Dlaczego? - byłam zaszokowana.
- Nie nawidzę Ciebie za to, że taka cudowna osoba jak ty, pokochała takiego dupka i idiotę jak ja.
_____________________________________________________________
Tadam! Oto nowy rozdział. I co ja mam teraz napisać? Nie jest jeszcze późno, ale wogóle już nie myślę i piszę jakieś bzdury, dlatego końcówka jest taka sobieee... Mogło by być lepiej.
Jeszcze tudzień i świeta!
Też się cieszycie tak samo jak ja? Już nie mogę się doczekać!
Nie wiem, ile napiszę podczas przerwy świątecznej, ponieważ już nie długo kończy się semestr i chcę mieć na prawdę dobre oceny. Więc, to już chyba koniec. W najbliższym czasie chcę zapisać się na kilka spisów fanfiction, więc myślę, że przybędzie nam trochę
czytalnikom.
To już koniec. Czytajcie, komentujcie, hejtujcie...
Dobranoc <3<3<3
Śpijcie dobrze :*
Niewidzialna
sobota, 15 listopada 2014
Rozdział 24
*Niall*
Kilka dni potem była sobota. Byłem zmęczony całym tygodniem. Kocham moją pracę i moich fanów, ale praca przez kilkanaście godzin dziennie jest męcząca dla wszystkich. Na szczęści dziś mamy wolne i mogę spędzić trochę czasu z moim misiem. W ciągu ostatniego tygodnia na prawdę mało siebie widzieliśmy. Natie była w szkole, a gdy wracała, ja byłem w pracy, lub byłem przemęczony i spałem. Czasem zdarzało się nawet, że nie mogłem jej codziennie przytulić, lub pocałować. To smutne.
Gdy tylko obudziłem się, poszedłem zobaczyć, czy Natalie już wstała. Otworzyłem delikatnie drzwi. Ujrzałem dziewczynę. Leżała tyłem do mnie i najwyraźniej spała, o czym świadczyło ciche pomrukiwanie. Podszedłem do łóżka i położyłem się obok dziewczyny, tak, abym widział jej twarz. Ująłem jej twarz i pocałowałem jej piękne usta. Poczułem, że dziewczyna się budzi, więc odsunąłem się od niej.
-Dzień dobry ślicznotko. -przywitałem się.
- Cześć, Niall. -jej głos miał chrypkę, ale był bardzo seksowny.
Dziewczyna zbliżyła się do mnie i dała mi całusa prosto w usta. Przez najbliższe kilka minut, cały czas całowaliśmy się i przytulaliśmy, a gdy już skończyliśmy, poczekałem, aż Nat przebierze się i weźmie szybki prysznic. Zajeło jej to, około 20 minut. Ubrana była w leginsy z motywem zwierzęcym, czarną, luźną koszulkę i w skarpetki. Wstałem z sofy i razem wyszliśmy z jej pokoju i poszliśmy do kuchni, a tam, przy wyspie siedział Zayn.
- Cześć Zayn! -przywitała sie Natalie.
Podeszła do niego i przytuliła sie do niego. Wiem, że nie powiniem, ale coraz częściej w takich momentach jestem bardzo zazdrosny. Malik ma narzeczoną i jest moim kumplem, ale nadal, może mi ją zabrać.
- To jak, robimy wspólne śniadanie?-zapytał mulat.
Obydwoje przytaknęliśmy głową. Nastolatka usiadła przy wyspie i zaczęliśmy przygotowywać posiłek.
*Natalie*
Dziś sobota. Pierwszy raz od kilku dni, mogę posiedzieć z moimi przyjaciółmi, bratem i chłopakiem. Brakowało mi tego. Po skończonym śniadaniu, które, było pyszne, poszłam do Nialla. Zapukałam i weszłam do pokoju. Nialler siedział na łóżku i grał na gitarze. Podniósł głowę i uśmiechnął się, w moim kierunku. Podeszłam do niego i usiadłam obok niego. Ze skupieniem przyglądałam się, jak jego palce, uderzają struny. Siedzieliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzało nam to.
- Zagrasz coś dla mnie? -zapytałam.
-Oczywiście skarbie. Chcesz coś usłyszeć?
Po chwili zastanowienia, odpowiedziałam:
-Give me love Eda' Sheeran'a.
Horan uśmiechnął się, przez chwilę zastanowił się i zaczął grać. To co robił, było piękne. Co prawda, sama potrafię grać na gitarze, ale nie tak dobrze jak Niall. Po skończonej piosence, wpiłam się w jegp usta. Blondyn odłożył instrument i położył ręce na moich biodrach. Delektowałam się słodkim smakiem ust Horana, gdy ten odsunął się od mnie.
- Masz ochotę gdzieś wyjść? -zapytał.
- Umm... Jasne
. -Gdzie chcesz iść?
-Wszędzie byleby z Tobą. -uśmiechnęłam się .
Tak na prawdę, nie oczekiwałam, jakieś uroczej i romantycznej kolacji, przy świecach i innym gównem. Chciałam tylko, obejrzeć jakiś dobry film i zjeść coś bardzo kalorycznego.
- Kolacja, kino, czy spacer?
- Spacer i kino. -odpowiedziałam bez zastanowienia. - Spotkajmy sie za 30 minut w salonie. Zarezerwuj bilety, a ja ogarnę się.
Chłopak przytaknął. Zeszłam z łożka i zaczęłam kierować się do wyjścia, lecz zatrzymał mnie Nialler.
- A gdzie całus dla mnie? Zaśmiałam się. Cofnęłam się, dałam mu szybkiego buziaka i pobiegłam do swojej sypialni. Od razu poszłam do garderoby. Wybrałam szarą sukienkę, moje nowe, wysokie, czarne botki z złotym elementem, oraz również czarną, skórzaną torbę. . Zrzuciłam z siebie ciuchy i nałożyłam nowe. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam się upiększać. Doczepiłam i pofalowałam włosy, nałożyłam delikatny makijaż oczu i bordową szminkę na usta, spryskałam się perfumami i wybrałam biżuterie. Wyglądałam zwyczajnie, ale bardzo ładnie. Zebrałam najpotrzebniejsze rzeczy i opuściłam pomieszczenie.
Mój chłopak był już gotowy. Razem z Zayn'em, Liam'em i Harry'm uzgadniali coś. Mówili szeptem, więc nic niestety, lub stety nie usłyszałam.
-Jestem już gotowa. -ogłosiłam.
-Dobrze skarbie. Załóż kurtkę i idź do mojego samochodu. Zaraz przyjdę. -odpowiedział i znów zaczął dyskutować z chłopcami.
Westchnęłam. Poszłam do holu, gdzie na wieszaku, obok ogromnego lustra, wisiał wieszak, a nim mój płaszcz. Założyłam go, a następnie zgarnęłam kluczyki do czarnego Land Rovera i do domu, na wszelki wypadek.
Opuściłam dom i poszłam do garażu, znajdującego się w lewym rogu działki. Otworzyłam drzwi za pomocą kodu i weszłam do środka. Odnalazłam auto i zajęłam miejsce z przodu, obok kierowcy. Zapięłam pasy i położyłam torebkę między nogami.
Podczas, gdy czekałam na Niall'a, zdzierałam czerwony lakier z paznokci. Po kilku minutach, przyszedł z uśmiechem na twarzy. Usiadł na fotelu, zapiął pasy i powiedział:
-Ładnie wyglądasz.
-Nie ładniej od Ciebie, skarbie- powiedziałam i pocałowałam go.
Blondyn zapalił pojazd i ruszyliśmy w drogę do najbliższego kina, który mieścił się w centrum handlowym.
Podczas jazdy rozmawialiśmy o tym, jak minął nam ostatni tydzień. Dowiedziałam się, że chłopaki kończą planować trasę koncertową, zaczynają przygotowywać się do prób, oraz myślą nad nową płytą. To bardzo dużo w porównaniu do moich kilku treningów i sprawdzianów, czy kartkówek.
~*~
-Ten film był na prawdę świetny! -powiedziałam, gdy wychodziliśmy z sali kinowej. Niall wybrał na prawdę śmieszną komedię. -Cieszę się, że podobało Ci sie. Horan położył swoje ręce na moich biodrach i pocałował mnie w czoło. -To jak, gdzie teraz idziemy? -zapytał. -Jestem głodna, a ty? -Ja też. -Nadon's? -Nadon's! Chłopak zaśmiał sie. Szybko znaleźliśmy nasze ulubione miejsce do szybkiego zjedzenia. Staneliśmy w na prawdę długiej kolejce, ale przecież nie mamy innego wyboru. Wszędzie panowały tłumy. Po 10 minutach dotarliśmy do lady. Niall zamówił frytki i dużego chersburgera, a ja frytki i grecką sałatkę. Z napoji wybraliśmy zimne cole. Wszędzie były zajęte stoliki, więc wzieliśmy nasze zamówienie na wynos i poszliśmy do wolnych stolików, na środku trzeciego piętra. Bardzo lubię to miejsce. Zawsze można tu przyjść, porozmawiać, zjeść. No i ma się stąd widok na poniższe piętra. Usiedliśmy na przeciw siebie przy dwuosobowym stoliku. Położyłam torbę, za swoimi plecami. Przez cały czas rozmawialiśmy ze sobą. Nie ważne jak długo gadamy, zawsze mamy jakiś temat do rozmowy. Ostanio, przez dluższy czas, myślę, o tym, jak bardzo jesteśmy podobni do siebie. Po 20 minutach podeszła do nas grupka dziewczyn, które prawdopodobnie były directioners.
-Hej. Nie przeszkadzamy wam? -zapytała urocza niska, blondynka o niebieskich oczach.
- Um.. Nie. Oczywiście, że nie. Prawda Natalie?
Pokiwałam głową. Ta grupka była mniej więcej w moim wieku i były na prawdę ładne
. -Możemy zrobić z Tobą Niall sobie zdjęcia?
-Jeśli tylko Natalie pozwolii mi..
-Dlaczego miałbym Ci nie pozwolić? Nie mogę zrobić tego tym skarbom. Są urocze.
Nialler wstał i zaczął robić zdjęcia z fankami i rozdawać autografy. Z uśmiechem się na to przyglądałam. W końcu sama postanowiłam zrobić im zdjęcia. Wyjęłam telefon, zrobiłam zdjęcie, podczas, gdy Niall przytula jakoś fankę i dodałam je na twittera z podpisem:
" @NiallOfficial Czuję się zazdrosna. :'( "
i jeszcze jedno, całej grupie:
" Wspaniały dzień, wspaniałe dziewczyny i wspaniała niespodzianka."
Gdy tylko dodałam dwie fotografie. Podeszła do mnie wysoka brunetka.
- Chcemy, żebyś zrobiła z nami i z Niallem zdjęcia. Zgadzasz się?
-Naprawdę chcecie zrobić sobie zdjęcie z nami? Wow... Jasne! Czemu nie?
Po dokończeniu "sesji fotograficznej" i dokończeniu fasfood' ów, wróciliśmy do domu, po drodze wstępując do sklepu na małe, podstawowe zakupy.
~*~
Gdy tylko weszłam do domu, nic nie usłyszałam oprócz ciszy, co było bardzo dziwne. Rzadko kiedy w weekend dom był pusty, a już na pewno podczas ostatnich kilku miesięcy. Wzięłam torby z zakupami do.kuchni i postawiłam je na wyspie. Zaczęłam rozpakowywać drugą reklamówkę, gdy poczułam ciepłe ręce na moich biodrach i wilgotne usta na mojej szyji. Wzdłóż kręgosłupa poczułam dreszcz. Odwróciłam się. Ujrzałam uśmiechniętą twarz Niallera. Blondyn cmoknął mnie w usta. Uśmiechnęłam się, a potem ponownie pocałowałam. Ręce Niall'a zaczęły zjeżdża w dół, aż dojechały do mojego tyłka. Ścisnął go mocno, a ja westchnęłam. Wskoczyłam na biodra Horana i założyłam nogi na jego plecy. Poczułam, że przemiszczamy się, a po chwili leżałam już na swoim łożku. Blondyn całował całą moją twarz i szyję, zostawiając, gdzie niegdzie duże, różowe ślady, zwane malinkami. Z każdym pocałunkiem coraz bardziej mnie podniecał. W końcu postanowiałam, że teraz ja zabawię się. Użyłam swojej siły, aby znaleźć sie na górze. Po chwili górowałam nad umieśnionym ciełem Nialla. Zdjęłam jego koszulkę i rzuciłam ją... gdzieś. Z przyjemością całowałam szyję i klatkę piersiową chłopaka, do czasu, gdy zaczęłam zjeżdżać co raz niżej. -Jesteś tego pewna? -Jak nic innego. __________________________________________________________________________ Tadam! Oto nowy rozdział. Tak, wiem. Przepraszam. Przepraszam. Spóźniłam się z rozdziałem bardzo długo... Ale, um... wstyd się przyznawać. Straciłam wenę.... Tak, straciłam wenę... Nie mogłam nic na pisać. Napisanie każdego zdania było dla mnie męczarnią. Przepraszam! Postaram się wam, jak najszybciej to wynagrodzić. Taakkkk! 9000 tys. wyświetleń!!! Dziękuję wam <3 Jesteście kochani :* Dziękuję wam za każde wejście i komentarz. Chciałabym, aby pod chociaż jednym rozdziełem znajdowało się 20 komenatrzy. Dacie radę? Niewidzialna
środa, 29 października 2014
1 urodzinki!
Hej misie!
A więc, dziś obchodzimy 1 urodziny tego bloga!
Jejku, nie mogę w to uwierzyć. Na prawdę. Nie spodziewałam się, że ten blog tak długo przetrwa. Jestem tak bardzo wam wdzięczna. Na prawdę.
Kocham was i to co robię. Wiem, że nie jestem w tym idealna, ale kto i co jest? Nic nie jest idealne, a w szczególności to co robię na tym blogu. Wiem, że nie mam idealnego języki, nie piszę dobrze i także, piszę bardzooo rzadko. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale to tylko zabawa. Piszę to dla przyjemności, dla was i dla siebie. Pisanie to nie moja praca, nawet obowiązek.
A teraz kilka miłych spraw. Chcecie poznać historię tego bloga? Opowiem ją tak w skrócie.
Tak na prawdę, to fabuła w mojej głowie zaczęła rodzić się już w zeszłoroczne wakacje. Cała historia miała być trochę inna, ale nie różniła się za dużo od tej, co jest. Na początku głównym bohaterem miał być Zayn. Tak Zayn. Ale dlaczego wybrałam Nialla? Odpowiedź jest prosta. Moja przyjaciółka, (bez której nie było by tego bloga, ale to za chwilę) uwielbia Niall'a i jest to jej ulubieniec, więc tak, blog piszę dla niej. Nie chcę zdradzać jej imienia, ale możecie wiedzieć, że jest dla mnie na prawdę ważna.
Hmmm.. Pewnego dnia, była to już końcówka października, powiedziałam coś do mojej przyjaciółki w stylu: "Chciałabym i myślę nad założeniem bloga". Ona powiedziała coś w stylu, że to dobry pomysł. Nie pamiętam już dokładnie całej tej historii. I po kilku dni wzięłam się planowania i tworzenia bloga, w czym również pomogła mi właśnie ona. Wybrała nazwę, drugie imię Nat i kilku bohaterów. I tak właśnie powstało Change.
Historia może banalna, ale dla mnie była przełomem.
A jaką przygotowałam dla was niespodziankę? Może nie jest jakaś wspaniała, ale od mnie wymagała trochę czasu. A więc tak, dodaję 2 nowe zakładki, które planowałam już od dawna. Możliwe, że w najbliższych dniach dodam 3, co też będzie częścią niespodzianki. To tyle? Otóż nie! Nie wiem, czy mi się uda, ale chciałabym dodać nowy rozdział. Nie obiecuję, ale mogę wam powiedzieć, że w tym tygodniu na pewno się pojawii. Oraz obiecuję wam, że teraz rozdziały będą się częściej pojawiać.
Na koniec chciałabym podać statystykę bloga:
Liczba wejść na daną chwilę: 8537
Liczba komentarzy: 93
Odbiorcy: Polska, Stany Zjednoczone, Niemcy, Holandia, Wielka Brytania, Indonezja, Kenia, Szwecja, Austria, Ukraina.
Liczba obserwatorów: 7
Liczba postów: 40
Jeszcze raz chciałabym wam za wszystko podziękować. Jesteście wspaniali i mam nadzieję, że będę mogła pisać jak najdłużej. Dziękuję wam!
Kocham was! Buziaki!
Niewidzialna
wtorek, 28 października 2014
Rozdzial 23
2 dni po sylwestrze, którego na szczęście spędziliśmy już w Londynie z chlopakami, obudzilam sie z potwornie zatkanym nosem.
Podnioslam telefon z malej szafeczki i odblokowalam go. Przeczytałam smsa od Josha, ktory pytał sie czy mam ochote spedzić nim dzien. Odpisalam mu, ze jestem chora i jezeli, nie boi sie zarazic to moze do nas wpasc. Ponownie odlorzylam IPhone'a na szafke. Odkrylam koldre i wstalam do lozka. Poszlam do garderoby po najgrubszy dres jaki mam, czarna bluzke i bardzo grube skarpetki. Bardzo szybko umylam sie i przebralam. Wyszczątkowalam zeby i związałam włosy w kucyk, który nie był za duży. Powrzucałam brudne ręczniki i ubrania do kosza i wyszłam z łazienki. Postanowiłam, że posprzątam w pokoju, lecz najpierw zjem coś. W kuchni znalazłam karteczkę, którą była od chłopców. Napisali, że dzisiaj mają ważne sprawy do załatwienia i nie będzie ich przez cały dzień. Uśmiechnęłam się, pogięłam papier i wrzuciłam ggo do kosza na śmieci. Zrobiłam sobie czekoladowe płatki z mlekiem i wzięłam leki. Po drodze do mojego pokoju zgarnęłam jakieś detergenty i szmatki.
Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, środki czystości rzuciłam obok łóżka i włączyłam sobie muzykę. Na początek puściłam sobie Jason Derulo-Wiggle Wiggle. Uwielbiam tą piosenkę! Nałożyłam rękawiczki na dłonie. Chwyciłam mop i zaczęłam wycierać podłogę, a po skończeniu tego zaczęłam wycierać kurze, lecz dzwonek domofonu przeszkodził mi w tym dźwięk domofonu. Zdjęłam rękawice i rzuciłam szmatkę na toaletkę. Wyszłam z pokoju i przeszłam się do salonu. Zobaczył w podglądzie, kto dzwoni i automatycznie uśmiechnęłam się. Josh przyszedł. Przycisnęłam guzik, od otwierania bramki. Poczekałam, aż brunet wejdzie i szybko założyłam kurtkę i buty. Wybiegłam z domu i wpadłam prosto w ramiona Josha.
-Hej mała!-przywitała mnie chłopak, całując w policzek.
Równocześnie weszliśmy do domu. Zamknęłam drzwi. Dwudziestotrzylatek ściągnął kurtkę i buty, a ja przyglądałam mu się. Dopiero gdy to zrobiłam, znów przytuliłam się do niego.
-Tęskniłam za Tobą, wiesz?-szepnęłam.
-Ja za Tobą też.
Jeszcze przez chwile trwaliśmy w tym uścisku. Zapewne musiało to wyglądać to bardzo dziwnie. Dwie osoby stoją na środku korytarza i przytulają się, jakby miesiące nie widzieli siebie. W sumie, dla mnie bardzo długo trwała ta przerwa. Nie widziałam go, od kilku tygodni, ale na prawdę mocno stęskniłam się za nimi. W końcu to mój przyjaciel, prawda?
Devin, gdy tylko dowiedział się o tym, że właśnie sprzątałam, postanowił mi pomóc. Podczas, gdy chłopak miał ogarnąć łóżko i zmienić pościel, ja poszłam na dół do piwnicy po świeżo wyprane ubrania. Podczas naszej "pracy" puszczaliśmy swoje ulubione piosenki. Oczywiście, co raz kłóciliśmy się, kto tym razem ma wybierać.
Około godziny 15 zgłodnieliśmy, więc postanowiliśmy zamówić pizzę. Podczas, gdy brunet szukał zamówienia i dzwonił do pizzerii, ja udałam się do sali kinowej, przejrzeć i wybrać film. Po szybkich poszukiwaniach wybrałam "Pamiętnik" i "Szklana Pułapka 3". Wziełam płyty i poszłam do salonu. Chłopak siedzial na narożniku i robił coś na telefonie.
-Wybrałam Pamiętnik i Szklaną Pułapkę. Może być? - zapytałam.
-Jasne. Zamówiłem Twoja ulubioną pizze. Może być?
-Na prawdę, chcesz jeść wegetariańską pizze?
-Może być.
Po półgodzinie przyjechała pizza. Miałam małą kłotnie, o to, kto będzie płacił, ale na szczęście ja wygralam. Devine włączyl film i zaczeliśmy jeść. Przez dwie godziny oglądaliśmy i rozmowialiśmy, jędząc. Było mi trochę głupio, że mój przyjaciel musi jeść sałatę.
...
Poźnym wieczorem, gdy chłopaki wrócili z pracy, przenieśliśmy się do mojego pokoju. Leżeliśmy na łóżku i patrzyliśmy sie na sufit. Między nami panowała nieprzyjemna cisza. Chciałam ją przerwać, ale nie wiedziałam jak. W końcu, Josh odważył się.
-Jak było w Irlandii?
-Szczerze? Nie zbyt dobrze.
-Dlaczego?- chłopak podniósł sie, położył na brzuchu i podparł na rękach.
- Rodzice Nialla mnie nie polubili. Fakt, tata Nialla starał sie tego nie okazywać, ale wiem o tym. Natomiast matka, pani Maura, zawsze chciała mi dokuczyć. Polubiłam ich i było mi smutno, że nie odwajemniają mojego uczucia do do nich.
-A co z bratem?
-Nic. Bardzo dużo z nim rozmowiałam. Jest bardzo miły. Tak samo jego żona. Są na prawdę wspaniałym małżeństwem i rodzicami. Gdy tylko mogłam pomagałam im, ale Maura nadal miała jakiś problem do mnie.
-Nie przejmuj sie nią. Nie wiedzą co starcili.
Przez długi czas rozmawialiśmy na wiele temetów, których nam nie brakowało. W wielu kwestiach mamy podobne zdania i stosunek. Josh to mój męski odpowiednik. Jest świetnym facetem i mam nadzieje, że pewnego dnia spotka wspaniałą dziewczynę, która się w nim zakocha i odda mu swoje serce.
Po pewnym czasie brunet zadał nietypowe pytanie:
- Co czujesz, gdy jesteś z Niallem?
To pytanie chuczało mi w głowie. Zdziwiłam się. Nie miałam kompletnie pojęcia, co mam powiedzieć.
-Dlaczego pytasz? - w końcu odezwałam się.
Nadal byłam w szoku.
- Odpowiedz, proszę.
Przez chwilę zastanawiałam się co mam powiedzieć. Nie wiedziałam, jak mam to wszystko złożyć w kupę, więc zaczęłam mówić tak, jak mi serce kazało.
- Niall jest dla mnie na prawdę ważny. Zawszę, gdy go widzę uśmiecham się na sam jego widok. Zawsze poprawia mi humor. W jego towarzystwie czuję się na prawdę kochana i potrzebna. Nie ważne czy jesteśmy tylko my, czy z kimś innym. Nigdy nie spodziewałam się, że tak szybko i mocno można się w kimś zakochać. Kocham go całym moim sercem i wiem, że on mnie też kocha.
Chłopak wpatrywał sie we mnie i nic nie mówił. Zaniepokoiłam się. Gdy otworzyłam już usta, aby powiedzieć coś, przerwał mi brunet.
-Przepraszam, ale muszę już iść.
Wstał z łóżka i wyszedł. Tak bez słowa wyszedł.
____________________________________________________________
Tadam! Oto nowy rozdział, który według mnie jest nieciekawy, ale to dlatego, że był pisany tak na szybko. Na początku chciałam go zakończyć kompletnie inaczej, ale... ale wyszło jak wyszło. Na jutro mam dla was przygotowaną niespodziankę, nie wiem, czy wyjdzie. Zobaczymy.
Dziekuje wam za ponad 8400 wejść!!! Jesteście wspaniali! Kocham was! Wasza Niewidzialna
Niewidzialna
piątek, 10 października 2014
Rozdział 22
Rano wstaliśmy chwilę po 9. Obudziły nas krzyki kloconcych się ze sobą Zayn'a i Perrie. Ne przebierałam się, a ni nie myłam. Nadal w swoich szarych, zwykłych dresowych spodniach i czarnej bokserce chodziłam po domu. Przecież, dla kogo ważne było to jak ja wyglądam? No dobrze, dla mnie to jest ważne. Najpierw zrobiłam sobie i zjadłam płatki owsiane z jogurtem. Potem zaczęłam sprzątać salon i jadalnię. Wytarłam kurze na szafkach, półkach i na stolikach. Pozbieralam jakies gazety, ulotki, oraz inne papiery, poczym wrzucilam je do worka na smieci. Umylam okna i podloge, a nastepnie zawisilam nowe firanki. Odkurzylam i przygotowalam miejsce na choinke, po ktora pojechali Harry, Zayn i Perrie. Trojka miala rowniez po drodze wstapic do sklepu po ostatnie zakupy. Gdy skonczylam sprzatac, poszlam do kuchni. Od razu Sophia kazala mi od razu przygotowac rybna salatke. Nie ociazalam sie i po pol godzinie byla ona gotowa. Okazalo sie, ze juz jest prawie wszytsko przygotowane i moge isc do swojego pokoju. Gdy tylko przekroczylam progi mojej sypialni, zamknelam ja na klucz. Poszlam do lazienki. Wyjelam brudne ubrania z kosza na smieci i wrzucialam je do pralki. Wlaczylam odpowiedni program i opuscilam pomieszczenie. Usiadlam na lozku i chwycilam telefon. Przejrzalam szybko twittera i odpisalam na sms od Melissy, ktora chciala sie ze mna spotkac po moim przyjezdzie z Irlandii. Musze wam przyznac, ze nie bylam jeszcze w tym kraju. Po chwili zastpnowienia, zablokowalam ekran telefonu i rzucilam go na dekoracyjne poduszki. Podnioslam swoje cialo o poszlam do garderoby. Od razu wiedzialam, ze chce zalozyc czerwona sukienke, lecz jedyna jaka znalazlam, to byla krwisto-czerwona, krotka i obcisla sukienka z wcieciami na biodrach. Niechetnie wzielam ja. Dobralam jeszcze bialy kardigan i biale sneakarsy na kotutnie. Dzisiejszego wieczoru nie mialam ochoty na zakladanie szpilek.Wzięłam ubrania i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i jak najszybciej umiałam, umyłam się. Gdy wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem. Zaczęłam suszyć włosy, co nie zajęło mi długo. Ogoliłam nogi, a następnie wysmarowałam się waniliowym balsamem. Przebrałam się w ubrania. Doczepilam wlosy i pokrecilam je. Grzywke spielam kokardka. Umylam zeby i nalozylam delikatny i stonowany makijaż. Spryskałam się jeszcze w lustrze, po czym zobaczyłam swoje odbicie w lustrze i opuściłam pomieszczenie. Od razu wzięłam się za przenoszenie prezentów, do salonu, w którym stała choinka. Prezenty innych były już na miejscu. Z pomocą przyszedł mi Harry, dzięki któremu, szybko wszystko przynieśliśmy. Chwilę przed kolacją, zaczęłam szukać Niall'a. Gdy wchodziłam do kuchni, wpadłam na kogoś, a tym kimś okazał się właśnie Horan. Od razu wstałam na czubkach butów. Bez wiekszego problemu odnalazlam jego usta swoimi. Po krotkim, ale jakze slodkim pocalunkiem, usmiechnelam sie do chlopaka.
-Szukalam Cie.
-Ja tez, skarbie. - powiedzial Niall.
Wtulilam sie w niego, a on we mnie.
-Pieknie wygladasz, wiesz?
-Dziekuje Niall.
-Wcale nie musisz nosic butow na obcasie.
- Ale ja jestem niska!
Blondyn nic nie odezwal sie, lecz tylko pocalolowal mnie. Nie trwalo to dlugo, poniewaz Perrie zawowala nas na kolacje. Zlapalismy sie za rece i poszlismy za Perrie. Dziewczyny wygladaly cudownie! Kazda z nich wygladala skromnie, ale pieknie.
Usiadlam obok Horana i Liama. Po pysznej kolacji, z ktorej skladala sie zupa krem z warzyw, ryba, salatka, poszlismy do salonu odpakowywac swoje prezenty. Kazdy chwycil paczki podpisane swoim imieniem. Jaka pierwsza wzielam, prawdopodobnie od Liama i Sophie'ii. W niewielkim pudelku byla obudowa i sluchawki do IPhone'a, oraz paletka cieni do powiek z Inglota. Usmiechnelam sie w kierunku przyjaciol i powiedzialam ciche dziekuje, a o oni odwajemnili moj usmiech.
***
Siedzialam u siebie w sypialni, na lozku i przegladalam prezenty, jakie dostalam. Bylo ich na prawde sporo, a kazdy byl inny i cudowny na swoj wlasny sposob.
Zaczynajac na zwyklych kosmetykach, a konczac na cudownej toaletce od Lou. Byla sliczna. Chlopaki obiecali, ze gdy tylko wroce z Niallerem z Irlandii, mebel bedzie stal na swoim miejscu.
W koncu zamknelam wieczko od pudelka i zanioslam je do garderoby.
Postanowilam, ze pojde do kuchni przygotowac sobie cos cieplego do picia. Po drodze zauwazylam Horana siedzacego w salonie. Pomieszczenie oswietlalo tylko lampki zawieszone na drzewku, a idealnie moglam ujrzec chlopaka. Po cichutku podeszlam do niego i obiejalam go, a ten wzdrygnal.
-Przestraszylas mnie, wiesz?-zapytal.
Obeszlam go i usiadlam, pomiedzy nogami Nialla. Oparlam glowe o jego ramie i przykrylam nas kocem. Z tej perspektywy mialam idealny widok na osnierzony ogrod.
-Kocham Cie Niall.
-Kocham Cie Natalie
To bylo idealne zakoczenie dnia.
~*~
Od pol godziny bylam gotowa do wyjscia z domu, podczas gdy Horan, dopakowywal swoj bagaz. Szczeze mowic, nie denerwuje sie, wizyta u rodziny blondyna. Mialam juz okazje poznac rodzicow mojego chlopaka. Gdy tylko wszystko bylo spakowane i przygotowane, Louis wyglosil swoje zasady, podczas, gdy reszta sie smiala. Punktualnie o godzinie 13 wyjechalismyvz domu. Niall kierowal, lecz potem samochod mial zabrac Harry, ktory nam towarzyszyl. Po dotarciu na lotnisko wzieliśmy nasze bagaże, pożegnaliśmy się z Stylem i ruszyliśmy w kierunku hali przylotów. Podczas, gdy Horan załatwiał wszystkie sprawy dotyczące lotu, ja pilnowałam nam walizek i kupiłam sobie kawę. Niektórzy w tej chwili mogą uważać, że wykorzystuję mojego chłopaka, a wręcz przeciwnie. Nialler powiedział, żeby czekała na niego przed bramkami i pilnowała bagaży. Po około 15 minutach siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie. Podczas podróży, cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Na szczęście nikt obok nas nie siedział, więc mogliśmy sobie na to pozwolić.
Na lotnisku czekał na nas już brat Niall'a, Greg.
- Czesc, nazywam sie Natalie. -przytwitalam sie z bratem mojego chlopaka.
Brunet przyjrzal mi sie i nieszczeze usmiechnal.
-Jestem Greg. Milo mi Ciebie poznac, Natalie. Jak wam minela podroz?
Podczas drogi do samochodu, Niall opowiadal mu trasie, swietach i locie.
W sanochodzie zajelam miejsce przy z tylu przy oknie. Podczas ponad godzinnej drodze z Dublinu do rodzinnego domu Horanow przyskuchiwiwalam sie rozmowie braci, oraz przygladalam sie krajobrazowi. Gdy auto wjechalo na podjaz, od razu z domu wyszla zapewne pani Horan. Gdy tylko opscilismy pojazd, kobieta podbiegla do blondyna i zaczela go przytulac.
-Mamo, przestan...
-Przepraszam synku, ale tak bardzo sie za Toba stesknilam. Nie widzialam Cie przez kilka miesiecy. -Czysty, irlandzki akcent pani Maury byl dla mnie nie zbyt zrozumialy. -Umm... Niall moze przedsawilbys mi ta dziewczyne?
Od razu mozna bylo zobaczyc, ze ta kobieta nie jest mna zachumwycona, co dla mnie nie jest zadna nowoscia.
Nialler podszedl do mnie i oplutl swoje rece wokol noich drobnych ramion.
-Mamo, to jest Natalie Tomlinson. Natie jest siostra Louisa i moja dziewczyna. Jestem razem od prawie dwoch miesiecy.
Niesmialo podalam reke i wyszeptalam ciche "dzien dobry" . Po krotkiej przerwie wreszcie doczekalam sie odpowiedzi. Coz, ten wyjazd bedzie na prawde ciezki.
***
Dzis jest wigilia, a w Irlandii jestesmy juz 2 dni. Panstwo Horan nie polubili mnie, lecz liczylam sie z tym. Za to Greg i Denise wydaje mi sie, ze na prawde mnie lubia i szanuja. Praktycznie przez caly czas siedze w pokoju, lub opiekuje sie malym Theo. Nie narzekam, ale troche tesknie za Niallem, ktory praktycznie przez caly czas jest u swoich przyjaciol. Nie zabraniam mu spotykac sie z nimi, ale bez niego sie nudze.
Podczas, gdy wszyscy przygotowywali dom na wieczorna wigilie, ja wzielam Theo na spacer, oczywiscie za zgoda Denise. Spakowalam potrzebne rzeczy i wlozylam je do duzej torby. Ubralam go ciepla kurteczke, czapeczke i buciki. Wlozylam go do wuzka i dodatkowo przykrylam kocykiem. Ubralam kurtke i buty. Wyszlam z domu i z malymi problemi znioslam wozek z 3 schodkow. Wlaczylam gps i zaczelam poszukiwac drogi do najblizszego parku. Wybralam jak najkrotsza droge, otulilam jeszcze bardziej dziecko i ruszylam w droge. Caly czas mowilam cos do chlopczyka. Przechodni przygladali sie mi. Gdy tylko przekroczylam brame parku dziecko zaczelo plakac. Zaczelam je uspokajac lecz nic nie pomagalo. Znalazlam najblizsza lawke i zatrzymalam sie przy niej. Wyciagnelam Theo i wzielam go na rece, jeszcze bardziej otulajac go kocykiem. Nie byko az tak zimno, ale nie chcialam, zeby zachorowal. Przez dluzszy czas nie moglam go uspokoic. W koncu zmeczony placzem snem chlopczyk usnal. Ulozylam go w wozeczku i usiadlam na laweczce. Cicho westchnelam i wyciagnelam telefon z kieszeni jeansow. Przejrzalam liste kontaktow, ale nikogo ciekawego nie znalazlam. Po chwili zastanowienia, wybralam Josha. Dotknelam ikonki i przylozylam IPhone'a do ucha.
|Rozmowa telefoniczna|
Josh: Hej mala! Co tam u Ciebie?
Nat: Czesc Josh. Nie przeszkadzam Ci?
Josh: Dlaczego moja ukochana przyjaciolka ma mi przeszkadzac?
Nat: Hahaha... Bardzo smieszne.
Josh: Co jest Natie?
Nat: Chce juz do Londynu.
Josh: Ooo... Ja tez za Toba juz tesknie! Gdy wrocisz musimy spedzic ze soba caly dzien! A teraz przepraszam Ciebie, ale musze juz konczyc. Trzymaj sie ksiezniczko. Wesolych swiat!
Nat: Tobie rowniez wesolych swiat Josh.
|Koniec rozmowy telefonicznej|
Schowalam telefon. Wstalam z lawki i otrzepalam sie z snieznego puchu. Chwycilam wozek i zaczelam wracac do domu. Na szczescie malenstwo jeszcze spalo.
Po kilkunastu minutach zaszlam do domu. W progu czekala na mnie juz pani Maura.
-Gdzies ty dziewczyno byla?! Minelo juz ponad 2 godziny! Dlaczeogo tak dlugo? -krzyczala.
-Theo spi.- na te slowa kobieta troche sie uspokoila.
Z jej pomoca, wnieslismy wozek do domu.
Rozebralam sie. Delikatnie wyjelam chlopczyka z wozka i zanioslam go lozeczka w sypialni jego rodzicow. Przy drzwiach pokoju czekala na mnie juz pani Horan.
-Chodz, musimy porozmawiac. -powiedziala oschle.
Zaprowadzila mnie do niewielkiego salonu. Usiadlam na przeciwko niej, na bezowym narozniku.
-Dlczego jestes taka nieodpowiedzialna?
- Ale, ja na prawde nie chcialam nic zlego zrobic....
-Dosyc! To ze oklamujesz Nialla nie oznacza, ze mnie tez mozesz! Myslisz, ze ja nie wiem?! Przeciez widac, ze go wogols nis kochasz i wykorzystujesz jego slawe i pieniadze! -od razu po tych slowach pobieglam do starej sypialni mojego chlopaka. Rzucilam sie na lozko i zaczelam plakac. Dlaczego ona tak mnie potraktowala? Czy na prawde jestem taka zla? Przeciez nic zlego nie zrobilam... Caly czas pomagam i opiekuje sie dzieckiem.
Po pol godzinie uslyszalam pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedzialam. Drzwi otworzyly sie, ale nie widzialam, kto wszedl, gdyz lezalam tylem do drzwi. Ta osoba podeszla do lozka, polozyla sie obok mnie i przytulila do mojego ciala. Bylam pewna, ze to Niall. Przez caly czas przytulalismy sie do siebie.
Podczas wigilijnej kolacji nie zeszlam na dol. Blondyn byk temu przeciwny, lecz w koncu ulegl moim namowom. Wzial moje prezenty i zaniosl je na dol.
Przez caly wieczor czytalam Duma i Uprzedzenie. Gdy tylko ja skonczylam, szybko umylam sie, wyszczatkowalam zeby, przebralam sie w dres i poszlam spac
_____________________________________
Hej! Oto nowy rozdzial! Przepraszam, ze tak pozno go dodaje, ale przyznam sie wam, ze w ostatnim czasie nie mam wogole checi na pisanie. Mam nadzieje, ze zrozumiecie to i przymkniecie oko na to, a jak tragicznym stanie jest ten rozdzial, znowu pisany na telefonie. Tak juz chyba bedzie prawie zawsze... Nie przeszkadza wam to?
Chcialabym wam bardzo, bardzo, bardzo, ale to bardzo podziekowac za 8 tysiecy wyswietlen! Jestem w szoku, ze tak duzo osob zajrzalo na mojego bloga. Wow! Dziekuje wam! Tak bardzo was kocham i jestescie bardzo mocno dla mnie wazni.
Co do rozdzialu:
•znow przepraszam wam za to, ze pisze na telefonie, ale tak mi jest najwygodniej.
• Nie chcialam urazic mamy Nialla i przedstawiac ja w zlym switle. Ona po prostu nie lubi i nie szanuje Natalie.
• Josh i Natalie to tylko PRZYJACIELE, nic wiecej!
• Wiem, ze jest duzo literowek, ale juz mi sie nie chce ich poprawiac.
Juz niedlugo minie rok od zalozenia tego bloga! Macie jakies fajne pomysly na uczczenie tego? Piszcie w komenatrzach, to co wam przychodzi do glowy. Kazdy pomysl zostanie wykorzystany.
Do napisania! Milego dnia kochani <3333
piątek, 12 września 2014
Rozdzial 21
Oczami Natalie
~Jakis czas potem~
Jak czuje sie osoba porwana i kilkukrotnie brutalnie zgwalcona, tak, ze miala operacje? Moge wam powiedziec. Czuje sie jak go**o. Mam wrazenie, ze jestem najgorsza na swiecie i kazdy na mnie za wariatke, a nawet i gorzej. Nie czuje sie dobrze, wiec wiekszosc czasu spedzam w moim pokoju w starym dresie, okryta kocem, placzac, tak jak teraz.Do szkoly chodze, ale moje zycie szkolne nie jest jak wczesniej. Spedzam czas z moja paczka, ale udaje, ze sie dobrze czyje, gdy wcale tak nie jest. Przypadkowe osoby na korytarzu, zatrzymuja sie i mowia, jak to im bardzo smutno im z mojego powodu, ale oni nie wiedza jak ja sie czuje. Jak oni moga wiedziec jak czuje sie osoba, ktorej zmarla przyjaciolka, zostala zgwalcona, pobita i trafila do szpitalu w ciezkim stanie?! I to tylko w kilku miesiacach. Zapomnialam jeszcze dodac, ze musialam miec operacje i zaszywanie ran, przez co bede miala blizny. Mam cudowne zycie prawda? Na szczescia mam Louis'a, Niall'a i chlopakow. Pomagaja mi, ale wiem, ze boja sie, ze cos mi sie stanie. Ufam im i jestem pewna, ze nigdy nie skrzywdzili by mnie, ale ja tez sie boje. Chcialabym byc normalna. Miec normalne zycie zwyklej nastolatki, ale wtedy nie poznalabym chlopakow. Juz sama nie wiem co mam myslec.
~*~
-Natalie! No chodz! Jutro robimy nasza wspolna wigilie, a ty pojutrze z Niallem jedziecie do Irlandii!- Krzyczala Eleanor.
Dzis sobota. Za kilka dni sa swieta, a moi rodzice wyjechali to Tokyo.
To juz nie pierwszy raz spedze swieta bez nich. Bardzo czesto podczas swiat bywalam w Polsce u dziadkow, bez mamy i taty. Ale tym razem spedze swieta z Niall'em i jego rodzina.
-Idziesz Natie?- powtorzyla El.
Nie bylam w tamtej chwili sklonna do zakopow. Kilka tygodni temu zostalam zgwalcona i nagle miałam chodzić po centrum handlowym, które jest pełne szczęśliwych i roześmianych osób? Nie, dziękuję. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Inne osoby może otrząsnęły by się tak szybko, ale nie ja. Nie potrafię.
-No chodźźź...!-Brunetka cały czas namawiała.
W końcu zgodziłam się. Elka zapiszczała radośnie i pozostawiła mnie samą w pokoju. Westchnęłam. Udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz. Ściągnęłam z siebie dres i stanęłam przed lustrem. Na ciele nie miałam już prawie siniaków. Pozostały tylko małe, jasne nieregularne kształty. Na szczęście nie musiałam nosić już opatrunku na brzuchu, ale do końca życia pozostanie mi blizna. Tak samo na udzie i łuku brwiowym, ale ta nie jest aż tak bardzo widoczna i można ją zakryć pudrem.
Nie jestem piękna. Czasem zastanawiam się, co Niall widzi we mnie. Przecież jestem brzydka. Mam niedowagę, przez gdzie nie gdzie, wystają mi kości. Moja jasna karnacja nie przyciąga, a odstrasza. Włosy, które są już nieźle zniszczone, nie wyglądają dobrze. Nie mam, ani ładnego tyłka, ani piersi. Można powiedzieć, że jestem deską. Dlaczego muszę tak wyglądać? Dlaczego nie mogłabym chociaż trochę przytyć? No i na dodatek mam cały bagaż wspomnień. Nim się spostrzegłam, z oczy wypłynęła mi łza. Szybko ją otarłam i sztucznie uśmiechnęłam się do lustra.
Będzie dobrze. Musi.
~*~
-Idziemy gdzieś jeszcze, czy masz już dość?
Wzruszyłam ramiona.
-Muszę kupić jeszcze coś dla rodziny Niall'a. -odpowiedziałam.
-Okej. To gdzie najpierw? Może do Sephora'y?
Zgodziłam się. Miałam już prawie dla wszystkich prezenty. Dla chłopaków za namową Elki, kupiłam koszulki z napisem: ,,I <3 Natalie''. Dodatkowo dla Liam'a nowy żel do włosów, dla Harry'ego koszulę, dla Zayn'a perfumy, dla Louis'a piłkę i nowe buty do nożnej, a dla Niall'a kupiłam wielką ramkę, do której powkładam nasze zdjęcia i zdjęcia, które zrobiłam. Dla Perrie kupiłam bransoletkę i szminkę, dla Sophii buty, a El wybrała sobie sukienkę i perfumy. Szybko znalazłam prezent dla Denise i dla rodziców Niallera. Dla Grega kupiłam szal i koszulkę z logiem jego ulubionym klubem piłkarskim. Na końcu kupiłam prezent dla Theo, czyli body i małą zabawkową piłkę. Po skończonych zakupów, poszliśmy do KFC. Zamówiliśmy sobie frytki z hamburgerem. Podczas jedzenia, brunetka opowiadała mi, jak spędzali zeszłoroczne święta. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu papierniczego, aby kupić papier i pudełka na prezenty. W domu byliśmy po pół godzinie. Wyjeliśmy torby z bagażnika i podążyliśmy do domu. Zaraz po tym jak zamknęłam drzwi, dziewczyna wykrzyczała, że już jesteśmy. Od razu poszliśmy do mojego pokoju. Zamknęliśmy się na klucz i zaczęliśmy przygotowywać prezenty. Mieliśmy bardzo dużo śmiechu. Muszę przyznać, że w towarzystwie chłopaków i dziewczyn powoli zapominam o wydarzeniach z przed kilku tygodniu. Wieczorem przyjechały do nas Perrie i Sophia. Razem w 9 przygotowywaliśmy kolacje na jutro, lecz nie zrobiliśmy za dużo. Cały czas, ktoś coś robił źle lub psuł narzędzia kuchenne. W koncu wszyscy poszli do sali kinowej ogladac film, oprocz mnie. Ja, tak jak podczas kazdego wieczoru usiadlam na sofie przy oknie. Otulilam sie kocem i wlozylam w uszy sluchawki, z ktorych dobiegala wolna i spokojna muzyka. Nie spostrzeglam sie, gdy ktos zajal miejsce obok mnie i oplutl swoje rece wokol ramion. Odwrocilam i ujrzalam piekna twarz mojego chlopaka. Wyjechal sluchawki i jeszcze bardziej wtulilam sie w cieplo cialo Horana. Teraz moja muzyka bylo bicie serce blondyna i jego oddech. W koncu zrzucilam z siebie koc i wstalam.
-Gdzie idziesz?- zapytal chlopak.
-Umyc sie. Zaraz przyjde.
Po 15 minutach bylam czysta, swieza i przebrana. Nialler lezal juz na lozku i robil cos na swoim telefonie, lecz, gdy tylko mnie zobaczyl odlozyl go na szafke. Polozylam sie obok niego i przykrylam sie koldra. Chlopak przysunal sie do mnie i polozyl swoja glowe pomiedzy moim piersiami. Oplutl swoje rece wokol moich bioder, przez co, pewniej sie poczulam. Po krotkiej, cichej i niezrecznej ciszy, zapytalam:
-Niall?
-Tak, skarbie?
- Dlaczego mnie kochasz?
Horan podniosl sie i spojrzal na mnie.
-Dlaczego pytasz?
-Odpowiedz...
- A wiec kocham Cie za wszystko. Kocham to jak spisz, jak mowisz do mnie. Kocham to jak denerwujesz sie. Kocham to, ze jestes wegetarianka, tylko dla tego, ze szkoda Ci zwierzat. Kocham to, gdy jestes zmeczona i jestes wtedy taka niewinna. Kocham te Twoje duze, piekne, brozowe oczy i nawet blizny, ktore robilas, bo okropnie cierpialas. Kocham kolorowe wlosy i nawet jesli sa dziwne, to wedlug mnie sa sliczne. Kocham kazda mala rzecz, bo wiem, ze one sa najwazniejsza. Kocham kazda zalete i wade. Kocham cala Ciebie, bo jestes perfekcyjna.
Usmiechnelam sie i namietnie go pocalowalam.
--------------------------------------------
Witajcie! Przybywam z nowym rozdzialem! Co o nim myslicie? Wedlug mnie jest nawet okej.
Jak mogliscie zauwazyc, znow pisze na telefonie, za co was starsznie przepraszam.
Dziekuje wam rowniez za nieliczne komentarze. Co daje na prawde powera do pisania. Dzieki wielkie.
Nie bede wam juz przeszkadzala. Nie wiem kiedy nastepny rozdzial, ale mam nadzieje, ze jak najszybciej. Paaa misie!