piątek, 10 października 2014

Rozdział 22

Rano wstaliśmy chwilę po 9. Obudziły nas krzyki kloconcych się ze sobą Zayn'a i Perrie. Ne przebierałam się, a ni nie myłam. Nadal w swoich szarych, zwykłych dresowych spodniach i czarnej bokserce chodziłam po domu. Przecież, dla kogo ważne było to jak ja wyglądam? No dobrze, dla mnie to jest ważne. Najpierw zrobiłam sobie i zjadłam płatki owsiane z jogurtem. Potem zaczęłam sprzątać salon i jadalnię. Wytarłam kurze na szafkach, półkach i na stolikach. Pozbieralam jakies gazety, ulotki, oraz inne papiery, poczym wrzucilam je do worka na smieci. Umylam okna i podloge, a nastepnie zawisilam nowe firanki. Odkurzylam i przygotowalam miejsce na choinke, po ktora pojechali Harry, Zayn i Perrie. Trojka miala rowniez po drodze wstapic do sklepu po ostatnie zakupy. Gdy skonczylam sprzatac, poszlam do kuchni. Od razu Sophia kazala mi od razu przygotowac rybna salatke. Nie ociazalam sie i po pol godzinie byla ona gotowa. Okazalo sie, ze juz jest prawie wszytsko przygotowane i moge isc do swojego pokoju. Gdy tylko przekroczylam progi mojej sypialni, zamknelam ja na klucz. Poszlam do lazienki. Wyjelam brudne ubrania z kosza na smieci i wrzucialam je do pralki. Wlaczylam odpowiedni program i opuscilam pomieszczenie. Usiadlam na lozku i chwycilam telefon. Przejrzalam szybko twittera i odpisalam na sms od Melissy, ktora chciala sie ze mna spotkac po moim przyjezdzie z Irlandii. Musze wam przyznac, ze nie bylam jeszcze w tym kraju. Po chwili zastpnowienia, zablokowalam ekran telefonu i rzucilam go na dekoracyjne poduszki. Podnioslam swoje cialo o poszlam do garderoby. Od razu wiedzialam, ze chce zalozyc czerwona sukienke, lecz jedyna jaka znalazlam, to byla krwisto-czerwona, krotka i obcisla sukienka z wcieciami na biodrach. Niechetnie wzielam ja. Dobralam jeszcze bialy kardigan i biale sneakarsy na kotutnie. Dzisiejszego wieczoru nie mialam ochoty na zakladanie szpilek.Wzięłam ubrania i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i jak najszybciej umiałam, umyłam się. Gdy wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem. Zaczęłam suszyć włosy, co nie zajęło mi długo. Ogoliłam nogi, a następnie wysmarowałam się waniliowym balsamem. Przebrałam się   w ubrania. Doczepilam wlosy i pokrecilam je. Grzywke spielam kokardka. Umylam zeby i nalozylam delikatny i stonowany makijaż. Spryskałam się jeszcze w lustrze, po czym zobaczyłam swoje odbicie w lustrze i opuściłam pomieszczenie. Od razu wzięłam się za przenoszenie prezentów, do salonu, w którym stała choinka. Prezenty innych były już na miejscu. Z pomocą przyszedł  mi Harry, dzięki któremu, szybko wszystko przynieśliśmy. Chwilę przed kolacją, zaczęłam szukać Niall'a. Gdy wchodziłam do kuchni, wpadłam na kogoś, a tym kimś okazał się właśnie Horan. Od razu wstałam na czubkach butów. Bez wiekszego problemu odnalazlam jego usta swoimi. Po krotkim, ale jakze slodkim pocalunkiem, usmiechnelam sie do chlopaka.
-Szukalam Cie.
-Ja tez, skarbie. - powiedzial Niall.
Wtulilam sie w niego, a on we mnie.
-Pieknie wygladasz, wiesz?
-Dziekuje Niall.
-Wcale nie musisz nosic butow na obcasie.
- Ale ja jestem niska!
Blondyn nic nie odezwal sie, lecz tylko pocalolowal mnie. Nie trwalo to dlugo, poniewaz Perrie zawowala nas na kolacje. Zlapalismy sie za rece i poszlismy za Perrie. Dziewczyny wygladaly cudownie! Kazda z nich wygladala skromnie, ale pieknie.
Usiadlam obok Horana i Liama. Po pysznej kolacji, z ktorej skladala sie zupa krem z warzyw, ryba, salatka, poszlismy do salonu odpakowywac swoje prezenty. Kazdy chwycil paczki podpisane swoim imieniem. Jaka pierwsza wzielam, prawdopodobnie od Liama i Sophie'ii. W niewielkim pudelku byla obudowa i sluchawki do IPhone'a, oraz paletka cieni do powiek z Inglota. Usmiechnelam sie w kierunku przyjaciol i powiedzialam ciche dziekuje, a o oni odwajemnili moj usmiech.
***
Siedzialam u siebie w sypialni, na lozku i przegladalam prezenty, jakie dostalam. Bylo ich na prawde sporo, a kazdy byl inny i cudowny na swoj wlasny sposob.
Zaczynajac na zwyklych kosmetykach, a konczac na cudownej toaletce od Lou. Byla sliczna. Chlopaki obiecali, ze gdy tylko wroce z Niallerem z Irlandii, mebel bedzie stal na swoim miejscu.
W koncu zamknelam wieczko od pudelka i zanioslam je do garderoby.
Postanowilam, ze pojde do kuchni przygotowac sobie cos cieplego do picia. Po drodze zauwazylam Horana siedzacego w salonie. Pomieszczenie oswietlalo tylko lampki zawieszone na drzewku, a idealnie moglam ujrzec chlopaka. Po cichutku podeszlam do niego i obiejalam go, a ten wzdrygnal.
-Przestraszylas mnie, wiesz?-zapytal.
Obeszlam go i usiadlam, pomiedzy nogami Nialla. Oparlam glowe o jego ramie i przykrylam nas kocem. Z tej perspektywy mialam idealny widok na osnierzony ogrod.
-Kocham Cie Niall.
-Kocham Cie Natalie
To bylo idealne zakoczenie dnia.
~*~
Od pol godziny bylam gotowa do wyjscia z domu, podczas gdy Horan, dopakowywal swoj bagaz. Szczeze mowic, nie denerwuje sie, wizyta u rodziny blondyna. Mialam juz okazje poznac rodzicow mojego chlopaka. Gdy tylko wszystko bylo spakowane i przygotowane, Louis wyglosil swoje zasady, podczas, gdy reszta sie smiala. Punktualnie o godzinie 13 wyjechalismyvz domu. Niall kierowal, lecz potem samochod mial zabrac Harry, ktory nam towarzyszyl. Po dotarciu na lotnisko wzieliśmy nasze bagaże, pożegnaliśmy się z Stylem i ruszyliśmy w kierunku hali przylotów. Podczas, gdy Horan załatwiał wszystkie sprawy dotyczące lotu, ja pilnowałam nam walizek i kupiłam sobie kawę. Niektórzy w tej chwili mogą uważać, że wykorzystuję mojego chłopaka, a wręcz przeciwnie. Nialler powiedział, żeby czekała na niego przed bramkami i pilnowała bagaży. Po około 15 minutach siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie. Podczas podróży, cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Na szczęście nikt obok nas nie siedział, więc mogliśmy sobie na to pozwolić.
Na lotnisku czekał na nas już brat Niall'a, Greg.
- Czesc, nazywam sie Natalie. -przytwitalam sie z bratem mojego chlopaka.
Brunet przyjrzal mi sie i nieszczeze usmiechnal.
-Jestem Greg. Milo mi Ciebie poznac, Natalie. Jak wam minela podroz?
Podczas drogi do samochodu, Niall opowiadal mu trasie, swietach i locie.
W sanochodzie zajelam miejsce przy z tylu przy oknie. Podczas ponad godzinnej drodze z Dublinu do rodzinnego domu Horanow przyskuchiwiwalam sie rozmowie braci, oraz przygladalam sie krajobrazowi. Gdy auto wjechalo na podjaz, od razu z domu wyszla zapewne pani Horan. Gdy tylko opscilismy pojazd, kobieta podbiegla do blondyna i zaczela go przytulac.
-Mamo, przestan...
-Przepraszam synku, ale tak bardzo sie za Toba stesknilam. Nie widzialam Cie przez kilka miesiecy. -Czysty, irlandzki akcent pani Maury byl dla mnie nie zbyt zrozumialy. -Umm... Niall moze przedsawilbys mi ta dziewczyne?
Od razu mozna bylo zobaczyc, ze ta kobieta nie jest mna zachumwycona, co dla mnie nie jest zadna nowoscia.
Nialler podszedl do mnie i oplutl swoje rece wokol noich drobnych ramion.
-Mamo, to jest Natalie Tomlinson. Natie jest siostra Louisa i moja dziewczyna. Jestem razem od prawie dwoch miesiecy.
Niesmialo podalam reke i wyszeptalam ciche "dzien dobry" . Po krotkiej przerwie wreszcie doczekalam sie odpowiedzi. Coz, ten wyjazd bedzie na prawde ciezki.
***
Dzis jest wigilia, a w Irlandii jestesmy juz 2 dni. Panstwo Horan nie polubili mnie, lecz liczylam sie z tym. Za to Greg i Denise wydaje mi sie, ze na prawde mnie lubia i szanuja. Praktycznie przez caly czas siedze w pokoju, lub opiekuje sie malym Theo. Nie narzekam, ale troche tesknie za Niallem, ktory praktycznie przez caly czas jest u swoich przyjaciol. Nie zabraniam mu spotykac sie z nimi, ale bez niego sie nudze.
Podczas, gdy wszyscy przygotowywali dom na wieczorna wigilie, ja wzielam Theo na spacer, oczywiscie za zgoda Denise. Spakowalam potrzebne rzeczy i wlozylam je do duzej torby.  Ubralam go ciepla kurteczke, czapeczke i buciki. Wlozylam go do wuzka i dodatkowo przykrylam kocykiem. Ubralam kurtke i buty. Wyszlam z domu i z malymi problemi znioslam wozek z 3 schodkow. Wlaczylam gps i zaczelam poszukiwac drogi do najblizszego parku. Wybralam jak najkrotsza droge, otulilam jeszcze bardziej dziecko i ruszylam w droge. Caly czas mowilam cos do chlopczyka. Przechodni przygladali sie mi. Gdy tylko przekroczylam brame parku dziecko zaczelo plakac. Zaczelam je uspokajac lecz nic nie pomagalo. Znalazlam najblizsza lawke i zatrzymalam sie przy niej. Wyciagnelam Theo i wzielam go na rece, jeszcze bardziej otulajac go kocykiem. Nie byko az tak zimno, ale nie chcialam, zeby zachorowal. Przez dluzszy czas nie moglam go uspokoic. W koncu zmeczony placzem snem chlopczyk usnal. Ulozylam go w wozeczku i usiadlam na laweczce. Cicho westchnelam i wyciagnelam telefon z kieszeni jeansow. Przejrzalam liste kontaktow, ale nikogo ciekawego nie znalazlam. Po chwili zastanowienia, wybralam Josha. Dotknelam ikonki i przylozylam IPhone'a do ucha.

|Rozmowa telefoniczna|
Josh: Hej mala! Co tam u Ciebie?
Nat: Czesc Josh. Nie przeszkadzam Ci?
Josh: Dlaczego moja ukochana przyjaciolka ma mi przeszkadzac?
Nat: Hahaha... Bardzo smieszne.
Josh: Co jest Natie?
Nat: Chce juz do Londynu.
Josh: Ooo... Ja tez za Toba juz tesknie! Gdy wrocisz musimy spedzic ze soba caly dzien! A teraz przepraszam Ciebie, ale musze juz konczyc. Trzymaj sie ksiezniczko. Wesolych swiat!
Nat: Tobie rowniez wesolych swiat Josh.

|Koniec rozmowy telefonicznej|

Schowalam telefon. Wstalam z lawki i otrzepalam sie z snieznego puchu. Chwycilam wozek i zaczelam wracac do domu. Na szczescie malenstwo jeszcze spalo.
Po kilkunastu minutach zaszlam do domu. W progu czekala na mnie juz pani Maura.
-Gdzies ty dziewczyno byla?! Minelo juz ponad 2 godziny! Dlaczeogo tak dlugo? -krzyczala.
-Theo spi.- na te slowa kobieta troche sie uspokoila.
Z jej pomoca, wnieslismy wozek do domu.
Rozebralam sie. Delikatnie wyjelam chlopczyka z wozka i zanioslam go lozeczka w sypialni jego rodzicow. Przy drzwiach pokoju czekala na mnie juz pani Horan.
-Chodz, musimy porozmawiac. -powiedziala oschle.
Zaprowadzila mnie do niewielkiego salonu. Usiadlam na przeciwko niej, na bezowym narozniku.
-Dlczego jestes taka nieodpowiedzialna?
- Ale, ja na prawde nie chcialam nic zlego zrobic....
-Dosyc! To ze oklamujesz Nialla nie oznacza, ze mnie tez mozesz! Myslisz, ze ja nie wiem?! Przeciez widac, ze go wogols nis kochasz i wykorzystujesz jego slawe i pieniadze! -od razu po tych slowach pobieglam do starej sypialni mojego chlopaka. Rzucilam sie na lozko i zaczelam plakac. Dlaczego ona tak mnie potraktowala? Czy na prawde jestem taka zla? Przeciez nic zlego nie zrobilam... Caly czas pomagam i opiekuje sie dzieckiem.
Po pol godzinie uslyszalam pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedzialam. Drzwi otworzyly sie, ale nie widzialam, kto wszedl, gdyz lezalam tylem do drzwi. Ta osoba podeszla do lozka, polozyla sie obok mnie i przytulila do mojego ciala. Bylam pewna, ze to Niall. Przez caly czas przytulalismy sie do siebie.
Podczas wigilijnej kolacji nie zeszlam na dol. Blondyn byk temu przeciwny, lecz w koncu ulegl moim namowom. Wzial moje prezenty i zaniosl je na dol.
Przez caly wieczor czytalam Duma i Uprzedzenie. Gdy tylko ja skonczylam, szybko umylam sie, wyszczatkowalam zeby, przebralam sie w dres i poszlam spac
_____________________________________
Hej! Oto nowy rozdzial! Przepraszam, ze tak pozno go dodaje, ale przyznam sie wam, ze w ostatnim czasie nie mam wogole checi na pisanie. Mam nadzieje, ze zrozumiecie to i przymkniecie oko na to, a jak tragicznym stanie jest ten rozdzial, znowu pisany na telefonie. Tak juz chyba bedzie prawie zawsze... Nie przeszkadza wam to?
Chcialabym wam bardzo, bardzo, bardzo, ale to bardzo podziekowac za 8 tysiecy wyswietlen! Jestem w szoku, ze tak duzo osob zajrzalo na mojego bloga. Wow! Dziekuje wam! Tak bardzo was kocham i jestescie bardzo mocno dla mnie wazni.

Co do rozdzialu:
•znow przepraszam wam za to, ze pisze na telefonie, ale tak mi jest najwygodniej.
• Nie chcialam urazic mamy Nialla i przedstawiac ja w zlym switle. Ona po prostu nie lubi i nie szanuje Natalie.
Josh i Natalie to tylko PRZYJACIELE, nic wiecej!
• Wiem, ze jest duzo literowek, ale juz mi sie nie chce ich poprawiac.

Juz niedlugo minie rok od zalozenia tego bloga! Macie jakies fajne pomysly na uczczenie tego? Piszcie w komenatrzach, to co wam przychodzi do glowy. Kazdy pomysl zostanie wykorzystany.

Do napisania! Milego dnia kochani <3333

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz