niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 27

Następnego ranka obudziłam się 10 minut przed budzikiem. Dziś jest poniedziałek, a na pierwszych dwóch lekcjach miałam chór. Westchnęłam niezadowolona, opuściłam nogi na chłodną podłogę .
Podeszłam do szafy i zaczęłam zastanawiać się nad strojem. Ostatnio doszłam do wniosku, iż mój styl bardzo się zmienił. Zaczęłam coraz częściej nosić eleganckie, kobiece ubrania, a kolorowe legginsy i koszulki poszły w odstawkę.
Wybrałam czarny, skórzany crop top, jeansy z dziurami, wysokie, czarne botki z złotym łańcuszkiem i skórzaną torbę z ćwiekami. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Po pół godzinie doprowadziłam się do ładu i muszę przyznać, że wyglądam całkiem dobrze.
W kuchni spotkałam Sophię.
- Hej Soph. -podeszłam do niej i przywitałam się.
- Hej Nat. Zrobiłam jajecznicę, chcesz trochę?
Przytaknęłam głową i usiadłam na krześle na przeciwko szatynki. Dziewczyna podała mi talerz wypełniony po brzegi posiłkiem, który przygotowała.
- Jak minął Ci minęły mini wakacje? - zapytała Soph
- Szczerze? Niezbyt dobrze....
-Co się stało?
-Umm... Niall..., my... ugh, Niall zadecydował, że powinniśmy zrobić sobie przerwę...
-Al-ale jak to? Przecież on Ciebie tak bardzo kocha!
- Nie wiem już, pogubiłam się. Proszę, porozmawiajmy o czymś innym.
- Dobrze.
15 minut potem siedziałam w aucie dziewczyny, która miała podrzucić mnie pod szkołę. Było bardzo wcześnie, lecz ruch był już bardzo duży. Stojąc w korku przyglądałam się ludziom, którzy śpieszyli się do pracy,  matkom, które prowadziły swoje dzieci do szkoły, lub starszym ludziom,  którzy spacerowali sobie po ulicach ich ukochanego miasta, którzy chowali się pod kolorowymi parasolkami.
Dzisiejsza pogoda nie była dobra. Padał deszcz, temperatura powietrza nie przekracza 15 stopni . Nie na widzę takiej pogody.
Gdy tylko pojazd zajechał na parking pod szkołą, dałam całusa dziewczynie Liam'a, życzyłam jej miłego dnia i wyszłam z samochodu.
Odwróciłam się w kierunku murku, który oddzielał teren szkoły, od kompleksu sportowego, który również należał do niej. Uśmiechnęłam się na widok moich przyjaciół, którzy czekali na mnie. Znów byłam ostatnia, eh...
Podbiegłam do nich, na tyle szybko, ile pozwalały mi moje buty. Pomimo dużego deszczu ich twarze były uśmiechnięte.
- Cześć wam. -przywitałam się z nimi i po kolei z każdym z moich przyjaciól przytuliłam.
-Długo czekaliście?- zapytałam.
Spojrzałam na nich. Ich kurtki były delikatnie przemoknięte, a twarze czerwone.
- A jak myślisz?
-Oh, Jake, nie bądź nie miły. Nie, skarbie. Nie czekaliśmy zbyt długo. -zwróciła się do mnie Nicki.
Bass przewrócił oczami.
- Idźmy może już do szkoły?
- A co powiecie na to, żebyśmy się zerwali z lekcji? -zaproponowali chłopaki.
- Ok, ale tylko pod jednym warunkiem.
-Jakim?
Wiedziałam, że Jake i Tom nie zgodzą się na mój warunek, ale dobrze też wiedziałam, że mają dzisiaj sprawdzian z biologi, a potem próbę w teatrze szkolnym.
- Pójdziecie ze mną do fryzjera, a potem do salonu tatuażu. Co wy na to?
- Ugh, do salonu mogę iść, ale nigdy do fryzjera, A ty Tom? - marudził jak zwykle Jake.
Wiedziałam, że w końcu Bass mi ulegnie, ponieważ, wiem, jak bardzo nienawidzi pisać sprawdzianów.
- A wy? Nicki, Pamela, Melissa? Idziecie?- odwróciłam się w kierunku przyjaciółek.
- Mam dzisiaj sprawdzian, a potem próby w teatrze do spektaklu. - odpowiedziała Mel.
- Ja też. Odpadamy.  - przytaknęła, Ni.
Miałam nadzieję, że Pam pójdzie razem z nami, ale niestety pomyliłam się:
- Chciałabym z wami pójść, ale obiecałam rodziców, że będę miała średnie 4,0. Sorry.
- No cóż, idziemy? - uśmiechnęłam się do chłopaków.
Moje włosy zaczęły tracić kolor i od ostatniego ścięcia minęło kilka miesięcy, więc chciałam pofarbować je i podciąć końcówki.
Postaliśmy jeszcze chwilę, a gdy zadzwonił dzwonek, pożegnaliśmy się z dziewczynami i poszliśmy do białej toyoty Garixa.
Chłopaki usiedli z przodu, a ja z tyłu, na środkowym siedzeniu. Zapieliśmy pasy i z piskiem opon,  wyjechaliśmy z parkingu.
Po kilkunastu minutach jazdy, jasny szatyn zaparkował samochód obok Starbucksa, a po jego prawej stronie, mój ulubiony zakład fryzjerski.
- Co chcesz zrobić z włosami? - zapytał Tom.
- Chciałabym podciąć końcówki i pofarbować je.
W salonie fryzjerskim zajęłam miejsce n wygodnym fotelu przed wielkim lustrem. Podczas, gdy starsza kobieta zajmowała się moimi włosami, chłopaki marudzili, przeglądając różne magazyny. Gdy wstałam i przejrzałam się w lustrze byłam bardzo zadowolona z efektu.
Postanowiłam wrócić do swojego naturalnego brązu.
- Jak wam się podobam? - odwróciłam się do przyjaciół.
Tom i Jake unieśli głowy i zaczęli się przyglądać moim "nowym" włosom.
- Wyglądasz ślicznie. - jako pierwszy odezwał się Garix.
- Taa, tak. -  przytaknął mu Jake.
Uśmiechnęłam się do nich w ramach podziękowania, a moje policzki delikatnie zarumieniły się.
- Poproszę jeszcze o dopinki. - poprosiłam fryzjerkę.
Blondynka udała się na zaplecze, a po chwili powróciła z dwoma opakowaniami sztucznych włosów.
Zapłaciłam należne pieniądze, a potem wyszliśmy z salonu.
- Rozumiem, że jedziemy do Marka?
Mark to przyjaciel Bassa. Ma swój własny salon tatuażu i tylko u niego mogę zrobię sobie coś nowego, ze względu na to, że jestem przyjaciółką Jake'a. Nie przepadam za nim, ale muszę przyznać, że jest świetny w tym co robi.
Po godzinie siedziałam na krześle i przeglądałam katalog z wzorami. Gdy już wiedziałam co chcę, pokazałam fotografię i miejsce tatuażu  młodemu mężczyźnie, związałam włosy w koka, ściągnęłam koszulkę pozostając w samym staniku i usiadłam na krześle, opierając ręce o oparcie.
Chłopak tatuował mnie przed równe 40 minut, co nie trwało, aż tak długo. Gdy zobaczyłam skończony efekt, byłam bardzo zadowolona. Jake'owi i Tomowi również się podobał, chociaż wiem, że to nie ich klimat. Szef studia posmarował mi łopatkę specjalną maścią, oraz zakleił folią. Przed wyjściem zapłaciłam i podziękowałam.
Zanim wsiedliśmy do samochodu, razem we trójkę zapaliliśmy pieniądze. Odkąd wyleciałam do Irlandii nie paliłam ani razu. To długo prawda? Jednak nie dla mnie. Nie jestem na tyle uzależniona, aby wypalać paczkę dziennie. To nie dla mnie. Palę dla przyjemność i odstresowania się , nie po to, aby pobić rekord spalonych fajek podczas doby, lub zabić się.
Zjedliśmy smaczną pizze z ananasem, kukurydzą i szynką w Pizza Hut, rozmawiając o planach na nadchodzące wakacje. Chociaż jest dopiero Kwiecień tak na prawdę każdy z naszej paczki ma plany, oprócz mnie. Myślałam o tym, aby polecieć do rodziców do Tokio, zostać w domu, lub pojechać w trasę z One Direction. Nie jestem jeszcze zdecydowana, ale mam jeszcze czas.
- Na pewno nie chcesz jechać ze mną i moim bratem Mattem do Francji? - zaproponował Bass.
- Nie chciałabym wchodzić pomiędzy was.... Twój brat tak rzadko jest w domu, więc zapewne chcielibyście  spędzić ze sobą razem czas.
- Mała, jestem pewna, że Matt nie miał by nic przeciwko. Jesteś zbyt seksowna, żeby się nie zgodził - powiedział z uwodzicielskim uśmiechem i zamrugał do mnie.
- Dzi-dzięki. - zarumieniłam się
- Oh, skarbie. Wyglądasz tak niewinnie, gdy się rumienisz.
- Jake, idioto, ogarnij się. - wtrącił się Tom.
Bezgłośnie podziękowałam mu, a on tak ślicznie się uśmiechnął się, że dhhdkssjsjjw. Ostatnio co raz częściej przyłapuję siebie, na myśleniu o Garrix'onie, ale przecież to tylko mój przyjaciel, prawda? Dlatego tak często o nim myślę. W końcu jest moim starszym, kochanym bratem i to nic dziwnego, że o nim myślę.
~*~
Wieczorem usiadłam na łóżku z laptopem obok. Słucham muzyki ucząc się i odrabiając lekcje. Cóż, szkoda, że codziennie nie mogę robić sobie wolne od szkoły. Ale w sumie, gdybym nie siedziała na lekcjach i spotykała się z przyjaciółmi na przerwach, to w domu umarłabym z nudów i tęsknoty za chłopakami. Jeszcze tylko kilka miesięcy  i znów będę miała ich dla siebie. Ha, to zabrzmiało bardzo samolubnie, prawda?
Gdy zrobiłam już ostatnie równanie na matmę i napisałam wypracowanie na angielski, odłożyłam książki i zeszyty na stolik. Wyłączyłam MacBooka i poszłam do Soph, która siedziała w salonie, przykryta kocykiem i oglądała powtórki Teen Wolf. Usiadłam obok niej.
- Skończyłaś odrabiać lekcje? - zapytała brunetka.
- Tak. Co powiesz na gorącą czekoladę?
- Z chęcią!
Wstałam i wolnym krokiem podeszłam do szafek wyspy i szafek kuchennych. Zaczęłam szukać potrzebne mi produkty. Przygotowanie ciepłych produktów nie zajęło mi dłużej niż 10 minut. Z dwoma dużymi kubkami gorącej czekolady z bitą śmietaną poszłam do salonu. Podałam naczynie Sophie, a ta, podziękowała mi uśmiechając się. Zajęłam miejsce obok niej krzyżując nogi.
- Jak Ci dzień minął? - spojrzałam na dziewczynę i wzięłam duży łyk napoju.
Wspominałam już kiedyś jak bardzo  kocham czekoladę? Nie? To teraz już wiecie.
- Miałam dzisiaj odwołane zajęcia na uczelni, dlatego poszłam do pracowni i stworzyłam na prawdę dobry projekt. A jak Tobie?
Smith jest początkującą projektantką mody. Jest na prawdę świetna w tym co robi, a jej praca w salonie sukien ślubnych jest bardzo ceniona przez klijentów.
- Jak widzisz, byłam w salonie fryzjerskim, podcięłam końcówki i pofarbowałam włosy.
- Ślicznie wyglądasz! A jak w szkole?
- Umm... Nie byłam w szkole?
- Dlaczego?
- Poszłam na wagary z Jakiem i Tomem. - powiedziałam to z spuszczoną głową, chociaż wiedziałam, że dziewczyna nie będzie na mnie zła, tak jak, było by to w przypadku Louisa.
- Dobrze wiesz, że nie pochwalam tego. Robiłaś coś jeszcze?
Nie wiedziałam czy mogę powiedzieć jej o tatuażu, ale równocześnie nie chciałabym jej okłamać. Przez chwilę zastanawiałam się co mam jej powiedzieć, co mogło wyglądać trochę podejrzane.
- Um... Nic ciekawego. - skłamałam.
Wiem, że źle postąpiłam, ale gdybym powiedziała prawdę, zapewne Sophie powiedziała by o tym Lou, a on by się bardzo zdenerwował i nie skończyło by się to dobrze. Poczekam jeszcze trochę.
Do końca odcinku siedziałyśmy w ciszy, co chwilę popijając napój. Gdy opróżniłam swój kubek, pożegnałam się z brunetką życząc jej dobrej nocy i pocałowałam w policzek. Odniosłam kubek do kuchni i wstawiłam do zmywarki.
 Wróciłam do pokoju, z którego zabrałam bieliznę, koszulkę i spodnie. Szybko umyłam ciało i włosy, a potem ubrałam biały stanik i damskie bokserki, a potem czarną, luźną koszulkę i szare, dresowe spodnie. Umyłam zęby, a potem przemyłam swoją twarz żelem. Rozczesałam włosy i byłam gotowa.
Ułożyłam się wygodnie w łóżku nakrywając siebie kołdrą aż po samą szyję, lecz wyjęłam rękę i chwyciłam telefon, który leżał na stolik. Odblokowałam go i ujrzałam zdjęcia moje i Nialla, które miałam ustawione na tapecie. Moje serce zakuło, a później poczułam, że tęsknię za nim. Tak bardzo tęsknię za tym farbowanym idiotą, które kocham ponad moje życie. Z moich oczu zaczęły uwalniać się łzy, a ja zaczęłam przeglądać galerię ze zdjęciami. Dlaczego zawsze spotyka mnie odrzucenie ze strony chłopaków? Może Niall nie zostawił mnie samą, nie zakończył naszego związku, ale to on zarządził tymczasową przerwę. Przecież jak dotąd dawaliśmy sobie radę, to przecież damy i teraz, prawda? Moje oczy zaczęły zamykać się, a ja pozwoliłam im na to. Zasnęłam rozmyślając o Niallu. O moim kochanym Nialleru
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Tak wiem, zawaliłam z tym rozdziałem. Miał być wcześniej, ale nie dałam rady. Mam nadzieję, że mi wybaczycie? Wybaczycie?
Mam teraz ferie i chciałabym dodać jeszcze co najmniej jeden rozdział, dopóki się nie skończą. Chcecie?
Dziękuję wam za te 12600 wyświetleń! To dla mnie na prawdę dużo! Dziękuję ślicznie z całego mojego serduszka <3
Wiecie, że dostałam już drugą nominację do Liebester Award? Wow. Nie spodziewałam się tego. Na prawdę. Za to również chcę podziękować :*
Ostatnio co raz częściej myślę nad zmianą szablonu. Co o tym myślicie? Nie znudził się wam?
Postanowiłam, że od dzisiaj do każdego rozdziału będę zadawała pytanka. Podoba wam się ten pomysł?

Pytanka do tego rozdziału:
1. Co sądzicie o przemianie wizerunku Natalie? Podoba wam się? 
2. To dobry pomysł, aby Nat pojechała na wakacje z Jakiem i jego bratem- Markiem? 
3. Jak podoba wam się rozdział? 

Kocham was miśki <3 :*
Niewidzialna

1 komentarz:

  1. 1. podoba mi się.
    2. Nie, nie, nie.
    3.Spoko tylko chciałabym, aby między Nat i Niallem była miłość...

    OdpowiedzUsuń