Louis-Hej, siostrzyczko. Spakowana?
Natalie-Hej, Lou. Prawie. Został mi jeszcze najmniejszy bagaż.
Lou-To fajnie. A ile tego wzięłaś?
Natalie-3 bagaże i do tego jeden mały.
Lou-Łał. Jak na Ciebie to jest mało. Jeszcze jak chcesz to weź 2 kartony. Lecimy prywatnym samolotem, więc możemy wziąć więcej.
Natalie-No okej.
Lou-Nie widzieliśmy siebie od świat.
Natalie-Dokładnie.
Lou-Dobra, Nat muszę kończyć zobaczymy się później. Paaa... mała.
Natalie-Paa.... Lou.
Jak skończyłam rozmawiać z Lou dokończyłam pakowanie ubrań i najpotrzebniejszych rzeczy. Lou pozwolił mi wziąć 2 kartony. Więc szybko znalazłam jakieś 2 kartony i zaczęłam je zapełniać moimi rzeczami. W jednym pudle znajdowały się moje ulubione płyty i książki, piosenki, 2 pamiętniki. Do drugiego zaś 2 średniej wielkość kuferki, w których była moja cała biżuteria, resztę kosmetyków oraz mój ukochany koc i misia.
Poduszkę wezmę do samolotu. Została mi tylko jeszcze torba podróżna. Jest duża więc trochę w nią zmieszczę. Wkładałam do niej pokoleii: laptop,portfel,ładowarkę do telefonu i laptopa, kabel USB,notesik, długopis,chusteczki, no i oczywiście słuchawki. Zeszłam na dół po wodę i jabłko do kuchni.
Nie zastałam tam nikogo. Moja mama była na zakupach ze swoja jakoś koleżanką, a tata w studiu ze swoimi podopiecznymi. Chwyciłam jabłko, oraz wodę i ruszyłam ponownie do mojego pokoju. Włożyłam jedzenie do torby, oraz dopakowałam paczkę papierosów. Udałam się to mojej garderoby
Odkręciłam gorącą wodę i stanełam. Stałam tak bez ruchu ok. 15 minut, po czym wziełam mój ulubiony żel i nałożyłam go na swoje ciało mój ulubiony żel. Myję włosy, spłukuje ciało i wychodzę. Dokąłdnie wycieram każdy skrawek mojego ciało. Po osuszeniu, wychodzę z łazienki i kieruje się do mojej garderoby po suszarkę. Wyciągam ją i ponownie kieruję się do łazienki. Suszenie zajęło mi jakieś 20 minut, gdyż moje włosy są gęste i długie. Lekko je pokręciłam.Umyłam twarz, zęby i dłonie, po czym zabrałam się za makijaż. Przyznaję, nie był delikatny. Po skończeniu upiększania mnie nałożyłam ubrania. Na koniec założyłam bransoletki na lewy nadgarstek, tak aby zakryły moje blizny. pewnie teraz zastanawiacie się dlaczego mam blizny.Więc, wam powiem. Blizny są od mojej kochanej przyjaciółki. Jest nią żyletka. Pewnie teraz myślicie, ze jestem jakaś chora, albo dziwna. Możecie tak myśleć, ale ona naprawdę mi pomaga. Dobra, koniec z użalaniem nad mną, Wyszłam w łazienki. Skierowałam się do mojego pokoju.

Nat-Hej, tata. Przyjedziesz po mnie?
Tata Nat-Hej, skarbie. Przepraszam, ale niestety nie będę mógł Cię zawieść na koncert.
Nat-To jak ja się tam dostanę?!?!?
Tata Nat-Spokojnie. Wyśle po Ciebie kogoś i każe mu wziąć bilety.
Nat-No skoro tak to zaplanowałeś... No dobra. Paa.... Do zobaczenia wieczorem.
Tata Nat-Paaa...
Byłam zła. Ale no dobra. Włożyłam telefon do torebki. Wstałam, no i ponownie skierowałam się wyjścia. Po drodze chwytając w ręce klucze od domu. Wyszłam na schodki. Zamknęłam drzwi, a następnie wyszłam trochę do przodu. Obróciłam się i ujrzałam mój dom.
-15 minut później.-
Czekam już tak 15 minut. Już dawno skończyłam palić. Moje myśli przerwał odgłoś silnika. Na podjazd wjechało czerwone lamborgini, a z niego wysiadł...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------Oto pierwszy rozdział. Myślę, że wam się spodobam. Przepraszam za wszystkie błedy ortograficzne i jeśli się pojawią to także stylistyczne, ale takich chyba nie ma. Rozdziały będą dodawane średnio co 2 tygodnie. Pozdrawiam. Gorące buziaki dla wszystkich moich czytelników.
~Niewidzialna
Aaa! Jestem ciekawa kto wysiadł. Super ci to wyszło! Zaraz zabieram się za czytanie następnego. Cześć!
OdpowiedzUsuń